Lizbona to tramwaje , wszyscy sie nimi zachwycają a szczegolnie tymi o numerze 28 wspinającymi sie na wzgórze zamku Sao Jorge, są jeszcze inne, trochę mniej sławne czyli piętnastki jeżdżące do Belem.
Lisboa y sus tranvias, todo el mundo queda maravillado con sus encantos, especialmente famosos son los que llevan el numero 28 , son los que suben a la cima donde reina el Castillo de San Jorge, hay otros un poco menos famosos, los 15, estos van a Belem.
Do zamku Sao Jorge wybrałyśmy się jednak na piechotę, szłyśmy uliczkami Alfamy, najstarszej dzielnicy Lizbony, ale nie sposób było nie zwracać uwagę na tramwaje, nie mogłam powstrzymać się od robienia zdjęć i w tym transie o mało nie przeoczyłam katedrę lizbonską, SÉ . Jest na tym zdjęciu robionym tramwajowi, i nawet uchwyciłam niechcący jej charakterystyczną rozetę.
Al castillo decidimos ir a pie, caminamos por las callecitas estrechas de Alfama, la mas antigua parte de Lisboa, durante la subida no habia manera de no fijarse en estos vehiculos que tortuosamente se desplazan entre las casas y gente caminando. Toda la atencion mia iba hacia ellos y casi pasa inadvertida la catedral de Lizboa, la SÉ. En el fondo de la foto logré captar algo de la iglesia y su bella roseta.
Wnętrze katedry jest bardzo ciemne, trudne do sfotografowania, katedra jest jedną z najstarszych budowli w Lizbonie, zbudowana w 12 wieku, w ciągu 9 stuleci przeszła wiele , pożary, trzęsienie ziemi w 1755 roku, spowodowało to liczne zmiany w jej architekturze.
El interior tiene muy poca luz, asi que es dificil tomar las fotos, la catedral es una de las mas antiguas construcciones de Lisboa, fue fundada en el siglo XII y durante casi novecientos años ha pasado por muchos desastres, incendios y ante de todo por el terremoto de 1755, su original aspecto sufrió algunas transformaciones.
La capilla mayor
Wzruszjąca Pieta
Impresionante Pietá
Dalej idziemy krętymi uliczkami od czasu do czasu pojawia się w dole nadbrzeżeTagu.
Seguimos por las callecitas vislumbrando de vez en cuando la ribera del Tajo.
widzę przycumowany żaglowiec... zabiło mi serce, flaga wyglądała na wenezuelską
Veo un velero...la bandera parece venezolana
ale nie, to flaga Kolumbii, też miło, przecież to sąsiedzki kraj.
pero no, es la bandera de Colombia, igual me alegro , Venezuela y Colombia son paises vecinos.
patrzę na witryny ulicznych sklepików, w tym królują szmaciane ryby i trochę czerwonych serc do których można jak w dziesiątkę trafiać.
Al caminar reviso las vitrinas de las tiendecitas, en esta reinan los peces de tela y los corazones a los cuales se puede dar en el blanco.
w tym miliony bibelocików
Cuantas cositas y detalles
przy tej witrynie gwałtownie wyhamowałam
Aqui frené de repente
zajrzałam do wnętrza pełnego antyków...nawet odważyłam się zapytać ile taka figurka mogłaby kosztować...miła , bardo szykowna pani powiedziała mi , że ... że kosztuje około 1600 euro, hm !!!!! są to figurki świętych z 19 wieku , które zwykło się ubierać w stosowne ubranka w zależności od okazji... wyszłam z pustymi rękami ze sklepu.
entré a la tienda llena de antiguedades, hasta pregunté por el precio de una de estas figurillas...muy amable y elegante señora dijo..hm...dijo, 1600 euros, y que son figuras de los santos de siglo 19 que se visten dependiendo de la ocasión..sali con las manos vacías.
dalej restauracyjka i przy wejściu taki oto świecznik, ile lat kapania wosku? i ta zdumiewająca symetria.....
Un poco mas alla un restaurante y a la entrada este candelabro.... cuanto tiempo de prender las velas y cuanta simetria
Doszłyśmy do cudownego miejsca, Miradouro de Santa Luzia
Hemos llegado al sitio mágico , Miradouro de Santa Luzia
rozmarzyłam się
me quede encantada
ale trzeba dalej...Miradouro das Portas do Sol z patronem Lizbony św. Wincentym i kościół, Igreja Santa Engracia
seguimos caminando...Miradouro das Portas do Sol con la estatua del patrón de Lisboa San Vincente y en el fondo Iglesia de Santa Engracia
i znowu tramwaj
y otro tranvía mas
przy kawiarence na miradouro świetni muzycy
Al lado del café en el Mirador de las Puertas del Sol unos excelentes musicos
i świetne widoki
e inigualables vistas
i ciągle tramwaje
y de nuevo tranvías
w końcu docieramy do bram Castelo de Sao Jorge, by nabrać sił, pijemy ginjinha na kocich łbach siedząc, ginjinha czyli likier wiśniowy , mocny i podany koniecznie w kieliszeczkach z czekolady, które dopełniając rytuału, chrupie się na koniec
Finalmente llegamos a las puertas del Castillo San Jorge, para recuperar las fuerzas tomamos licor de guindas, llamado ginjinha, sentadas en la calle . Sabroso, fuerte y servido en las copitas de chocolate que al final tambien degustamos
przechadzamy się po zamkowych przestrzeniach, z których Lizbona przedstawia sie jeszcze piękniej
Paseamos por los espacios del Castillo, desde donde Lisboa se ve más bonita todavía.
na murach przechadzają się pawie ( zdjęcie dla Ilonki)
En los muros se lucen los pavos (foto para Ilonka)
a poza murami zamku koguty przysiadły kolorowe
en afueras del castillo se juntaron los gallitos de todos colores.
uliczki przyzamkowej dzielnicy wąskie i pełne uroku
Al lado del castillo unas callecitas angostas invitan al paseo
czasem dodatkowo jeszcze zdobione przez swych mieszkańców, piesek szmaciany jak żywy.
toda una escenografia, el perrito es de tela pero parece de verdad
Schodzimy ze wzgórza , inaczej wygląda miasto w świetle zachodzącego słońca
Bajamos , la ciudad al atardecer adquiere otro matíz ...
i mój, antykami pełen sklep już zamknięty ale jeszcze raz pstrykam , koguty wyjątkowe bo wiekowe
Mi tienda de antiguedades ya esta cerrada , tomo una foto mas , estos gallos son únicos, muy antiguos.
i te figurki do ubierania
y otra foto de las figuras para vestir
tramwaje o zmroku, i sylwetka Sé
Por última vez el tranvia, ya fue de tarde y sus luces estan prendidas.
Doszliśmy do Baixa (Dolne Miasto), Elevador de Santa Justa przypomina gigantyczną lampę.
En la Baixa el Elevador de Santa Justa parece una lampara gigante.
Tak zakończył się ten dzień w Lizbonie...
asi terminó un dia en Lisboa...Pozdrawiam....saludos
Grażynko Kochana :) serdecznie dziękuję za pamięć o mnie , brak mi słów jestem wzruszona , ten paw , aż dziw że nie ucieknie , te kogutki wiekowe wspaniałe :).
OdpowiedzUsuńCudowna wycieczka po Lizbonie , ten żaglowiec , te dachy domów stwarzają niepowtarzalny klimat :)
Pozdrawiam gorąco i dziękuję za pamięć Ilona
Ilonko, juz zawsze widok ptakow hodowlanych bedzie mi przypominal Ciebie. Sciskam serdecznie
Usuń:)))))Dzięki
UsuńTy to potrafisz mnie zaskakiwać...
OdpowiedzUsuńI znowu jesteś tam, gdzie mnie jeszcze nie było...
Jak zwykle interesujący materiał, szczególnie ten zdjęciowy.
Podobasz mi się, wsparta na łokciu, z miną szczęśliwego dziecka, które coś zbroiło, a teraz na samą myśl tego psikulca się cieszy...
No i ciesz się, ciesz, a ja będę się przyglądać tej uroczej psotnej mince.
Ech...
Uściski przesyłam :))*
Moze i masz racje, podejrzewam ze ta psotna mina wziela sie stad, ze udalo mi sie zrobic zdjecie temu panu w czerwonym turbanie i z pieskiem na bagazniku!
OdpowiedzUsuńACH.... przepiękne miejsce i takie egzotyczne... przypomniały mi się podróże Marco Polo :D a ginjinha musi być przepyszna - czekoladowe kieliszki, wow!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam prosto ze złotojesiennego Krakowa :)
O jest przepyszna! i mozna by bylo sobie ja saczyc i saczyc i przegryzac lyczki gorzka czekolada kieliszkowa.I miec coraz lepszy humor, bo i likier no i czekolada ze spora zawartoscia magnezu!
OdpowiedzUsuńJeszcze zlotojesienny ten Krakow? sciskam serdecznie
z detali bardzo mi się te biało-niebieskie kafle spodobały, podobne widziałam na Teneryfie w przestrzeni miejskiej
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Bialoniebieskie kafelki sa wszedzie w Portugalii, akurat w tym wpisie ich nie ma ale beda jeszcze w innych
OdpowiedzUsuńBajecznie kolorowy post jak ogony kogutów,dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy.Miasto ,może dzielnica bardzo zadbana.Dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlfama jest kolorowa, a ja lubie kolory zdecydowanie. Jest zadbane na pewno. Pozdrawiam...
UsuńAch... marzę, by pojechać do Portugalii, przechadzać się uliczkami Lizbony... Takiego apetytu na to miasto narobił mi Marcin Kydryński (prowadzący Sjestę w Trójce), który jest w Lizbonie i muzyce fado zakochany ;-) Teraz Ty potwierdzasz, że warto tam być ;) Wszystko mi się podoba, uliczki, detale i bibeloty, i tramwaje oczywiście!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ucztę dla oczu, ściskam Cię czule ;-)
Marcin Kydrynski i Anna Maria Jopek upodobali sobie Lizbone, Anna Maria nawet wydala plyte z portugalskimi utworami nazwana "Sobremesa"...kiedy bylysmy w Portugalii w jednym ze sklepow w Porto uslyszalysmy jedna z piosenek przez nia spiewanych...stanelysmy jak wryte. Tez slucham Sjeste Kydrynskiego.A fado bardzo lubie. sciskam serdecznie
UsuńZ tym rozmarzeniem Ci do twarzy :) Piękna wycieczka, piękne miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzieki..i pozdrawiam cieplo
UsuńJaki przyjemny spacer między kolorowymi tramwajami i znowu mnóstwo rzeczy mi się podoba i błękitne kafle i koguty i ten mężczyzna w turbanie jako rikszarz dla pieska i niesamowity ażur ostatniego zdjęcia, jestem ciekawa dokąd skierujesz kroki następnym razem :)
OdpowiedzUsuńP.S. U mnie przedostatnio też pawie były, ale tak wysoko wejść nie dały rady :)
Jeszcze pochodzę po Portugalii, mam tyle zdjeć, że chyba dalej o niej bedę pisać. Elevador de Santa Justa zaprojektowany został przez ucznia Eiffla, widać, ze był pod jego wpływem. Tą windą wjeżdża się na Largo (plac) do Carmo, w Chiado, bardzo dobrej dzielnicy Lizbony. Sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńpisz, pisz, będę czekać :)
UsuńPomimo Grażynko, że mam w swoich zbiorach mnóstwo zdjęć z Lizbony,(zwłaszcza z tramwajami), to również bardzo mocno wyhamowałam przy witrynie:)Jak również przy kogutkach.I nie dziwi mnie że Lizbona zawładnęła Twoim sercem:))Oj widać to na tym zdjęciu, gdzie się tak wspaniale rozmarzyłaś:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te wędrówki z Tobą.Za każdym razem zachwycam się na równi pięknymi zdjęciami, ale równie fantastycznymi opisami.
Bardzo Ci dziękuję za tą piękną podróż i pozdrawiam cieplutko:)
Te kogutki sa takie autentyczne, bo stare, jeszcze pewnie nie tak powielane jak teraz, dla turystow. Lizbona troche czekala na moje zainteresowanie, zawsze i jakis przyczyn musialam ja omijac. Co prawda dwa lata temu bylam tutaj ale bylo to tylko jedno popoludnie i z moja wnuczka Paola, spedzilismy ten czas w wiekszosci na placu zabaw dla dzieci! Beijinhios
UsuńFajnie jest powspominać. Oglądając Twoje zdjęcia naszły mnie wspomnienia i przypomniała mi się Lizbona w której byłam przejazdem dwa miesiące temu. Chciałabym tam jeszcze kiedyś wrócić. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze tylko przejazdem...trzeba wrocic i troche wczuc sie w jej atmosfere. A potem opisac w Twoim blogu o turystyce...pozdrawiam
UsuńGrazynko, uwielbiam te wycieczki z Toba czy tramwajem, czy na piechote. A tego likieru wisniowego w czekoladowych kieliszkach chetnie bym sprobowala. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj te kieliszki z czekolady z ginjinha sa uzalezniajace... rozluzniaja w czasie podrozy i dzialaja bardzo pozytywnie na umysl i cialo...pozdrowienia
UsuńJestem zachwycona figurami i kogutami! Ach mieć takiego koguta, który wskazywałby prawdę ...
OdpowiedzUsuńJa tez bym chciala takie starocie w moim domu, ale ceny uj!
UsuńGrazynko,super byc z Toba w Lizbonie. To piekne miasto. Ja mam dwa kogutki w swoich zbiorach. Tramwaje przypominaja mi moje dziecinstwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam .
Pozdrawiam Australie, gdzie chyba juz jest goraco!
UsuńGrażynko jak ja Ci zazdroszczę,że mogłaś tam być . Przyznam ,ze mam nawet te same kadry ale wiele bym dała żeby tam być znów. Portugalczycy są bardzo mili , uprzejmi i grzeczni. Bardzo dobrze się tam czuję .Mam nadzieję ,że załapałaś sie na fado na żywo. To dopiero przeżycie. Wchodzą, zaśpiewają i lecą dalej bo w innej knajpce też trzeba zaistnieć. Niezwykle czarowna atmosfera. I jazda tramwajami super po tych górkach i zakrętach i tramwaj winda i Santa Justa. Zupełnie inne miasto niz wszystkie europejskie . Chyba zrobię lizbońskiego posta :-) Całusy
OdpowiedzUsuńFado na zywo smakowalam w malutkiej, starej knajpce w Porto, obok katedry , w najstarszej czesci Porto. Bardzo mi sie podobalo, byla przyjemna noc, oswietlenie uliczne i w restauracyjce potegowalo atmosfere, swietne jedzenie, oczywiscie dorsz, i trzech spiewajacych fado, na samym koncu ten, ktory mial najwiecej doswiadczenia w tej specjalnosci. Pewnie jeszcze zamieszcze zdjecia.
UsuńZrob koniecznie posta o Lizbonie, bardzo jestem ciekawa Twych wrazen..beijinhos
Cudowny spacer... rozmarzyłam się na dobre...
OdpowiedzUsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńOczarowało mnie to miasto.Nie wiem czy to zasługa Twoich zdjęć Grażynko,czy Lizbona jest rzeczywiście taka piękna.Patrząc na Twoje zdjęcia to tak jakby czas się zatrzymał.Co krok to historia.Nawet tramwaje historyczne a wciąż jeżdżą i nikt nawet nie myśli pewnie o wymianie ich na nowoczesne.A zamek masywny potężny,a drzewa stuletnie ,powykręcane ale jak dostojne.Wrosły w ten zamek i stanowią jedność.
Pozdrawiam serdecznie:))
Moje serce by też zdobyła. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki Twoim podróżom i ja mogłam tam być; kogutki urocze, trunek w kieliszkach z czekolady, bajeczne widoki, kolorowi ludzie - bardzo malowniczo; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńGrażyno, zatęskniłaś za Wenezuelą?
OdpowiedzUsuńAle zadalas mi pytanie!!! odpowiedz bylaby bardzo skomplikowana. Dziwnie sie dzieje w moim wnetrzu. Musialabym usiasc z Toba, przy herbacie lub kawie i staralabym sie wyrazic cala zlozonosc sytuacji. Sciskam serdecznie
UsuńOlá Grazina!
OdpowiedzUsuńComo tens aproveitado bem esta longa estadia em Portugal!! Gostei de passear contigo por Lisboa. Há um ditado popular que diz: Quem não viu Lisboa não viu coisa boa.Desejo que continues a usufruir em pleno destas férias grandes.Um abraço de amizade.
M.Emília
Ale milo przejsc sie z Toba po Lizbonie, niby wszystko takie samo, ale spojrzenie jednak inne. Pozdrawiam. Monika
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś Lizbonę i cudownie było na spacerze z Tobą. Piękne miasto i wspaniałe widoki widziałam, dzięki Twoim świetnym zdjęciom. Mam takiego wiekowego kogucika, ale na dzwonku. Byłam w Lizbonie pięć lat temu i byłam zachwycona. *** Jak jadę w Tatry, a przeważnie w dużej grupie i właśnie w listopadzie, to zatrzymujemy się w Kościeliskiej w domu "Hajduk 2". Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńQue lugar tan bonito, al menos puedo decir que pasee contigo allí, hermosas fotos y tu en medio del paisaje y plantas.
OdpowiedzUsuńUn gran abrazo y gracias por el paseo.
Muy bonitas las fotos, un abrazo Greta.
OdpowiedzUsuń