"załatw wszystko z jakimś biurem podróży, wybierz interesującą opcję, zjadę z Kanady i wyruszamy".
Flagi Wietnamu widoczne są wszędzie.

Dojechaliśmy do podejścia do Thac Bac, Srebrnego Wodospadu,. Weszłam, chociaż serce mi się trzepotało dość intensywnie. Byliśmy seniorami grupy, reszta, w najlepszym wypadku miała blisko 30 lat mniej. Nadmieniam, że byli naszą sprawnością zachwyceni, a my staraliśmy się im dorównać.
a potem przechadzka jak w bajkęPo nocy w dobrym hotelu i wietnamskim, obfitym śniadaniu wyruszyliśmy do wioski zamieszkałej przez etniczną ludność.
Wybraliśmy plan o atrakcjach w większości znajdujących się z dala od miast, skierowany na północ gdzie klimat bardziej przyjazny i gdzie rozpościerają się malownicze góry. A dla mnie zachęcającą do takiej decyzji wiadomością był fakt, że w tamtym regionie zamieszkują różnorodne mniejszości etniczne , które pielęgnują swoje tradycje, język, kulturę, sposób na życie.
Wylądowaliśmy w Hanoi późnym wieczorem, grupa dwunastoosobowa , więc niewielka, ze Stambułu wylecieliśmy z 5 godzinnym opóźnieniem. Rankiem miasto spowijała gęsta smogowa mgła, na szczęście zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy na północ, w kierunku Sapy...Z wielka przyjemnością opuściłam to zasmogowane miasto.
Hace ya algún tiempo he pensado sobre Vietnam como destino para mis viajes turísticos, lo senti como un sueño dificil de realizar, pero.... mi hermano canadiense tuvo los mismos deseos asi que oí en teléfono ....
"busca alguna agencia de viajes, elige un plan interesante y vamos"....
y asi fue, hice todos las diligencias necesarias, mi hermano apareció en Polonia y el sueño se hizo realidad.
Nos gustó el plan de viaje que excluía grandes ciudades, dirigido hacia norte del pais, a las montañas , rios, campos de arroz, pequeñas aldeas, con habitantes pertenecientes a diferentes etnias que celosamente mantienen sus tradiciones, su cultura, sus lenguas...y eso es lo que en mi despierta interes, me apasiona y moviliza a trasladarme.
Aterrizamos en Hanoi, con 5 horas de retraso, el avión se averió en Istanbul, y tuvimos que esperar para que lo cambien por otro. Nos dirigimos al hotel ya de noche y para dormir...por la mañana del día siguiente vimos una ciudad sumergida en un esmog, una ´polución incomparable y con gran alivio salimos de la ciudad hacia el norte, hacia Sapa
Zdjęcia robiłam przez okna autokaru, wyszły jak wyszły ale dokumentują to co widziałam.
Las fotos tomé desde el autobus en movimiento , lo cual se nota en ellos pero muestran la ciudad y su ambiente
Flagi Wietnamu widoczne są wszędzie.
En todas partes cuelgan las banderas de Vietnam.
y pronto avisté lo que me encanta...gente llevando los trajes tradicionales
sin zapatos también se puede
Dojechaliśmy do podejścia do Thac Bac, Srebrnego Wodospadu,. Weszłam, chociaż serce mi się trzepotało dość intensywnie. Byliśmy seniorami grupy, reszta, w najlepszym wypadku miała blisko 30 lat mniej. Nadmieniam, że byli naszą sprawnością zachwyceni, a my staraliśmy się im dorównać.
Nos paramos a la entrada al sendero hacia Thac Bac, Cascada de Plata. Subimos venciendo infinitas escaleras, el resto del grupo fue mucho mas joven, con treinta o mas años menos , sin embargo nosotros subimos a las alturas junto con ellos mereciendo la admiracion del resto del grupo.
Małe targowisko przy kasie wejściowej.
Al pie de la montaña se instaló un pequeño mercadito.
Dotarliśmy do miasta Sapa gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel na dwie noce, położone w górach na wysokości 1600 m n.p.m. , założone przez Francuzów w początkach XX wieku, uważane za kurort ze względu na atrakcyjne usytuowanie i klimat górski. Po zakwaterowaniu natychmiast wyruszyliśmy na zwiedzanie miasta , o zmierzchu prezentowało się niezwykle kolorowo, dzielnica położona wokół malowniczego jeziora, spacerowicze, restauracje oświetlone lampionami, miasto intensywnie żyło.
Ale najpierw, bardzo bogate w produkty targowisko gdzie zrobiliśmy zakupy, szczególnie było intereująco na stoiskach z przeróżnymi orzechami
Llegamos a nuestro destino, a la ciudad de Sapa, donde en un buen hotel tuvimos resevadas dos noches, Sapa se encuentra a 1600 m s.n.m. fundada por los franceses a los comienzos del siglo XX, tratada como lugar de descanso y recreación por su priviegiada posición geográfica y clima amigable. sin esperar mucho impacientemente salimos a las calles , primero para un mercado increiblemente rico en los products de la zona ...
Después de pasar la noche en hotel y de disfrutar del rico desayuno a modo vietnamés nos dirigimos hacia la aldea donde esperamos encontrar la gente de una de las etnias de la zona.
Pierwsze pieski, które spotkałam w Wietnamie, niezbyt dobrze się mówi o zwyczajach Wietnamczyków związanych z tymi zwierzętami.
Przystanek na przełęczy O Qui Ho, z tarasem widokowym a na nim sprzedaż rękodzieła kobiet z plemion mieszkających na tych terenach.
Nos paramos en el mirador O Qui Ho para deleitarnos con vistas y echar vistazo a la artesania de los habitantes en hermosos trajes típicos,
Los primeros perritos que vi en Vietnam, los vietnameses tienen mala fama si se trata de costumbres relacionados con esos animalitos.
I dotarliśmy do wioski Lao Chai, siedziby Czarnych Hmongów i do następnej wioski Ta Van gdzie zamieszkuje mniejszość Giay. Czterokilometrowy spacer pełen wrażeń, sycący oko niezwykłym krajobrazem i urozmaicony rozmowami z ludźmi w tradycyjnych strojach, z wieloma można było porozumieć się w języku angielskim, który opanowali będąc w stałym kontakcie z wizytującymi ich turystami.
Zastanawiałam się czy to suszące się pranie czy szafa. która nie zmieściła się w domu i wyszła na ulicę..takie obrazki widziałam dość często.
Byli tak pochłonięci tym co oglądali, całkowicie nieobecni, obojętni na to co się wokół nich działo...
umorusani niemożebnie, pewnie pomagali mamie w pracach polowych na poletku ryżowym. Mamie, bo na polach widzi się przede wszystkim kobiety zgięte w pałąk i do kolan zanurzone w wodzie.
Finalmente llegamos a la aldea Lao Chai, habitat de la etnia de los Hmong Negros y a la Ta Van donde vive la gente de los Giay. Disfrutamos de un paseo de 4 km a lo largo de pintoresco valle , de hermosos paisajes y acompañados por linda gente moradores de la zona, muchos de ellos dominaba el idioma ingles resultado de frecuente contacto con los turistas.
Esta señora para mi se destacaba por su extrema elegancia..
W każdym sklepiku czy restauracyjce a nawet w dobrych hotelach znajduje się miejsce na ołtarzyk, w których umieszczane figurki zapewniają dobrobyt ludziom i ich biznesom.
En cada restaurancito, en cada tiendecita y hasta en los grandes hoteles hay lugar para un pequeño altar cuyos personajes aseguran prosperidad y bienestar a los negocios y sus propietarios..Me enamoré de estos trajes, no tuviera problemas en ponerme uno de igual estilo .
Es la ropa secandose al aire o un escaparate que no cupo en la casa ? con frecuancia se ve algo asi en las pueblos de Vietnam.
Este par de muchachos fueron tan pero tan concentrados viendo su celular que no les importaba en absoluto lo que pasaba a su alrededor
umorusani niemożebnie, pewnie pomagali mamie w pracach polowych na poletku ryżowym. Mamie, bo na polach widzi się przede wszystkim kobiety zgięte w pałąk i do kolan zanurzone w wodzie.
Encharcados de no poder mas, seguramente ayudaban a su madre en el cultivo de arroz...a su madre, porque son las mujeres que en los cultivos trabajan sumergidas hasta rodillas en las aguas con la espalda doblada durante muchas horas .

Ten piesek też wyglądał całkiem dobrze, nasza przewodniczka twierdziła, że te, tutaj zamieszkujące mniejszości narodowe nie mają zwyczajów, o które posądzamy Wietnamczyków. A widzieliśmy blisko Hanoi scenę, która zmroziła nam krew.
Otro perrito de bien, nuestra guia de viaje me explicó que las etnias de norte del pais no tienen estas costumbres tan macabras si se trata de perros, por eso los hay mucho mas y aparentemente gozan de buena vida .
Mój brat zrobił zakupy dla swojej kanadyjskiej rodziny i potem był najpopularniejszą osobą w Lao Chai 😀.
Zdęcie zrobiła Paula, przemiła rzeszowianka, która podróżowała razem z nami.
Mi hermano se dejó convencer por las vendedoras y compró regalitos para su familia canadiense ganandose la gran popularidad en el pueblo 😀
Esa genial foto fue tomada por simpatiquisima Paula , una de las participantes de nuestro grupo de viaje.
Pozdrawiam y saludos
Fajowsko że spełniasz swoje podróżnicze marzenia!
OdpowiedzUsuńKolorowo w tym Wietnamie, te flagi zaś wpisują się w kolorystykę ;)
Ino że bida wyziera spoza tych kolorów.
A w tym Hanoi to chaos wielki widać, pewnie są także dzielnice reprezentacyjne.
Te stroje o których piszesz co byś je ubrała, no piękne są, ino te abażury na głowie całkowicie nie dla mnie ;)
Z tego co pokazałaś mnie najbardziej podobają się widoki tych tarasowych pól na stokach, wyglądają malowniczo, ale praca na nich ciężka jak ciort!!!
Ustrój socjalistyczny i figurki bóstw zapewniających dobrobyt, niezły melanż.
Ciekawa jestem Wietnam i Wenezuela jak wypada porównanie?
Ta bida to dyskusyjny temat, Wietnamczycy są bardzo pracowici, sieją, zbierają, praktycznie każdy kawalek ziemi jest wykorzystywany, targi maja zatrzęsienie produktów, jestem pewna, że glodu nie ma, poza tym rodziny się trzymają razem, młodsi opiekują się starszymi, podobno emerytur nie ma , emerytury maja woskowi, urzędnicy państwowi, masz wietnamski przewodnik z dumą opowiadał, że to rodzina opiekuję się starszymi, nie ma proszących o jałmużnę, kwitnie handel, sprzedaje się wszystko i wszędzie pełno sklepików, ulicznych biznesów.. restauracyjek, co rzuca się w oczy..., istnieją olbrzymie nierówności spoleczne, widziałam Wietnamczyków bardzo bogatych, we wspaniałych samochodach i tych biednych, ciężko pracujących na polach, na ulicach widać nowe samochody i miliony motocykli.. chyba każdy taki motocykl posiada i nim się porusza..
UsuńWidziałam bardzo luksusowe dzielnice jak i dzielnice skromnych domków, ale nie widziałam ludzi śpiących na ulicach, ludzi wyglądających na bezdomnych. Trudno tam się dopatrzeć tego co by zgadzało się z tym co my sobie wyobrażamy jak powinien wyglądać kraj gdzie panuje system socjalistyczny wprowadzany przez Komunistyczną Partię Wietnamu..każdy sobie organizuje swoje życie , tworzy swój sposob na zycie.
Abażury na głowach...masz rację, tez bym nie założyła...ale te suknie już tak.
tarasy są przepiękne, rzeźby krajobrazowe, podobno prawdziwie pięknie się robi, kiedy kwitną na żółto pola ryzowe...
bóstw, duchów..oltarzy, ołtarzyków jest mnóstwo wszędzie...
Wietnam wygrywa z Wenezuelą, Wietnamczycy dają sobie radę, Wenezuelczycy przyzwyczaili się zyć dobrze z ropy naftowej a teraz kiedy tych dochodów nie ma, kiedy przemysł naftowy jest w bardzo złym stanie ...zaczęła się bieda i ucieczka z kraju a ci , którzy tam zostali żyją często w skrajnej biedzie ...
Dzięki Grażyna za tak obszerny komentarz, właściwie to niewiele wiem o Wietnamie i są to stereotypy. Czekam na dalszy ciąg aby poszerzyć wiadomości na temat tego kraju :)
UsuńTwój brat ma niezwykle dziarski krok i bardzo sympatyczny uśmiech, dobrze pamiętam że on jest najstarszy z waszej trójki?
Tak to co poniżej "abażurów" ;) jest piękne, mnie by wystarczyło takie wierzchnie wdzianko :)
Tak, on jest najstarszy...ja w środeczku a brat warszawski, najmłodszy...
Usuńpewnie zdobędę się na dalsze opowieści wietnamskie....😀
Zdobadz sie, zdabadz! Ciekawie sie Ciebie czyta i oglada. Bardzo ciekawy ten Wietnam, a jakos tak bardziej chyba "nieuzywany" (jak Japonia badz Chiny). To chyba dobrze. A te stroje...ojacie. Dzieki za wycieczke.
UsuńWietnam robi się modny, Wietnamczycy się odgrażają, że przewyższą w atrakcyjnościach turystycznych Tailandię, widać ,że się starają. Muszę przyznać, że hotele mieliśmy bardzo dobre, poza tym jedną noc spędziliśmy na statku na zatoce Halong, pokój z łazienką i balkonem , inną noc spędziliśmy w pociągu , przedział dla 2 osób piękny, dwa bardzo wygodne łóżka...pełny luksus...więc dzieje się, maja jeden problem, poza tymi atrakcjami turystycznymi, które sa zadbane bardzo, kraj tonie w śmieciach...
UsuńSzkoda (to o smieciach)
UsuńTaki bogaty kraj w przepiękne krajobrazy, przyrodę, tyle rzek i wód przeróżnych i tak zaśmiecany przez swoich obywateli, cały czas biadoliliśmy na taka obojętność władz i brak edukacji wśród ludzi...na dodatek pozbywają się śmieci bardzo często paląc je po prostu, wraz z plastikami wszelakiego rodzaju, smog i często nibymgła to to właśnie...bardzo nas to bolało, na mniej reprezentacyjnych rzeczkach widzieliśmy kożuchy śmieci. Na najsławniejszej zatoce , Halong, też sobie pływały butelki i puszki ale serce mi się uradowało kiedy rankiem zauważyłam małe łódeczki, w nich kobiety miały takie siateczki jak używa sie do łapania motyli i wyławiały nimi te pływające okazy...jest nadzieja...
UsuńI ja nie wyobrażam sobie Ciebie w tym abażurze. Jak to miło, że tak szybko podzieliłaś się z nami swoimi wrażeniami z podróży do tak egzotycznego kraju. Piękne krajobrazy wsi, a góry... prawie takie jak w Polsce.
OdpowiedzUsuńabażur zakupiła sobie nasza przewodniczka polska ,paradowała w nim z wielką gracją...
UsuńEgzotyczna wyprawa.
OdpowiedzUsuńWidoki tych tarasowatych pół bardzo malownicze.
Ale że jak, nie spróbowałaś na wyjeździe, jak smakuje piesek? :D
hmmmm..pieski mówisz, ojej to prawie kanibalizm dla mnie, przecież piesek u nas uważany jest za członka rodziny...widzieliśmy jakiegoś pana, który na swoim motocyklu miał umocowaną dość dużych rozmiarów klatkę a w niej co najmniej 6 , 7 stłoczonych piesków...zbaranieliśmy i zamurowało nas. Tak wożą kury na targ hmm ale pieski?
UsuńPoproszę o więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Chyba będzie więcej, chociaż przyznaję , ze mam jakąś blokadę....pozdrawiam serdecznie Doro
UsuńEch, pozostanę chyba przy swojej części świata:-) jakoś tamte regiony nie ciągną mnie:-) jeśli już, to wolałabym naturę. Dzieci, jak to dzieci, teraz wszędzie zatopione w telefonach, grach ... widać ciężką pracę, nielekkie życie, niech chociaż turystyka trochę polepszy mieszkańcom byt. Niewesoły to komentarz, wiem ... pozdrawiam serdecznie, Grażynko.
OdpowiedzUsuńPo powrocie stwierdziliśmy z bratem, że Azję mamy z głowy, tydzień walczyliśmy z dolegliwościami ale już wróciliśmy do normalności, pani doktor która mnie badała powiedziała..ale wybrała pani sobie hardcorową wycieczkę 😂....ale nie żałuję, było bardzo ciekawie, była to wycieczka objazdowa, wymagająca pod względem kondycyjnym i bardzo bardzo interesująca a problemy zdrowotne pojawiły się dopiero w samolocie powrotnym.. ale tak, ten kontynent już zaliczony...
UsuńWybrałam ten plan wycieczki właśnie dlatego, dużo przyrody i tylko HANOI było bardzo miejskie...
Ludzie plemion na północy kraju rzeczywiście nie mają łatwo, ale już w Hanoi widać klasę średnią i nie żyje im się tak źle, takie odniosłam wrażenie. Pozdrawiam ciepło
O rany, czekałem na wpis o Wietnamie, wciąż oglądam zdjęcia! Zdjęcia z ulicy to jakiś koszmar - chaos i dziesiątki motocykli, jak się tam połapać o co chodzi?
OdpowiedzUsuńJestem pewien, że byliście najbardziej sympatyczną parą w tym towarzystwie :) Pozdrawiam(y) serdecznie, także mama Zosia.
Tomku, Twój zawód niekoniecznie miałby powodzenie w Wietnamie, tam panuje zasada, po hiszpańsku powiedziałoby sie tak.." salvese quien pueda "...czyli... niech się ratuje kto może ...😂
Usuńprzejść po pasach czy nie po pasach jest dokładnie tak samo, trzeba odważyć się wejść na ulicę, nikt nawet nie przyhamuje i godnym krokiem i sprytem przejść miedzy wehikułami a pojazdy? im sprytniej tym lepiej...musisz to doświadczyć😀
W grupie wycieczkowej byliśmy bardzo mile traktowani...Zosi buziak!
Jakże inny ten świat od tego, w którym żyjemy. Fantastyczne te tarasowe poletka, ciekawe i kolorowe stroje wszystko to przyciąga wzrok. My tu segregujemy każdy śmieć, a w Azji i to nie tylko w Wietnamie problem śmieci jest ogromny. Szkoda tej cudownej natury. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTak, to inny świat i cieszę się, że dowiedziałam się jaki on jest,
UsuńPodobne myśli mi przychodziły do głowy, my nawet rurki zamieniliśmy na papierowe, a tam plastik króluje jak w najlepsze, i to jaki plastik, solidny i nie do zdarcia i wyrzuca się go gdzie popadnie i gdzie wygodniej, nasza mała EUROPA nie uratuje świata, może tylko dawać przykład ale czy ktoś ten przykład weźmie pod uwagę?
Pozdrawiam serdecznie
Pozazdrościłem wycieczki, Grażyno. Też nie raz kusił mnie Wietnam, ale koszta, wiadomo…
OdpowiedzUsuńFaktycznie, bajkowe widoki – zarówno gór, jak i miasta w nocy. Ich tarasowe poletka są niesamowite, zwłaszcza jeśli pomyśli się o ogromie prac przy ich wykonaniu i uprawie.
A więc akurat tam bezpieczne są psy wietnamskie!
Czytałem to, co w komentarzu napisałaś o Wietnamczykach i ich kraju. Cieszą mnie te wieści, bo czuję sympatię do nich, a ze śmieceniem z czasem sobie poradzą. Jeśli nie ze względów ekologicznych czy estetycznych, to biznesowych, a ściślej turystycznych.
Wietnam mnie kusił i kusił , brat spełnił marzenia moje i swoje, trochę nas sponiewierało ale na szczęście dopiero po przyjeździe do Polski to sponiewieranie dało znać i już wróciła nam normalność...też mam taką nadzieję, ze WIETNAMCZYCY zrozumieją, że czysty kraj będzie dużo bardziej atrakcyjny , widać starają się by turystyka przynosiła dochody bo hotele były naprawdę na poziomie, opiekun wietnamski przemiły i bardzo profesjonalny..jeszcze tylko te śmieci....
UsuńMe ha encantado tu viaje, espero ver más. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńYo espero continuar..😀...beso Teresa
UsuńWitaj Grażynko , z przyjemnością obejrzałam Twoją relację fotograficzną. Zaczęłam czytać od drugiej części. Opisy ciekawe. Tak naprawdę nigdy nie marzyła o tak dalekich podróżach do krajów o tak różnych od nas zwyczajach i kulturze. Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńTo była arcyciekawa podróż, trochę nas przetrzepała zdrowotnie ale już leczyliśmy się w domu, na szczęście. Pozdrawiam serdecznie
Usuń