Pada ...
Sigue la lluvia...
Niedziela...koleżanki chciały uczestniczyć w mszy a skoro wybrały drewniany kościółek w Nierodzimiu a Nierodzim to miejsce rodzinnych wakacji kiedy byliśmy dziećmi i w tym kościółku bywaliśmy to poszłam towarzyszyć dziewczynom
Un domingo....
mis amigas quisieron ir a misa y como eligieron la iglesia de Nierodzim recordado por mi como maravilloso lugar de vacaciones veraniegas de mi infancia , las acompañé con gusto.
Entré al pequeñp cementerio que rodea la iglesia, en las primeras filas reconocí la tumba de los propietarios de la casa donde alquilabamos el ático para pasar dos meses de vacaciones en la cercania del río Vístula.
Muzeum sprawia wrażenie niezwykle przyjaznego, ciepłego miejsca i jak to w muzeum bywa znajduje się tu wiele przedmiotów należących do rodziny, można popatrzeć na meble, przejrzeć korespondencję, zatrzymać wzrok na obrazach, książkach, fotografiach.
Zofia Kossak należąca do sławnej rodziny malarzy uczyła się malarstwa, ale doszła do wniosku, że nie ma godnego tej rodziny talentu i zaprzestała usiłowań w tym kierunku,. poniżej jest portret syna Julka w jej wykonaniu.
Po tylu wrażeniach należało podreperować organizm i dostarczyć mu odpowiednich minerałów czyli pójść do pijalni wód zdrojowych z których Ustroń słynie a przy okazji zobaczyć nową pijalnię ładnie wkomponowaną w krajobraz uzdrowiskowych piramid.
Pada i w Górkach Wielkich
Y llueve en pueblo de Gorki Wielkie
En una modesta escalera...
"Amo a Silesia...amo a los Beskides,
estoy inmensamente felíz, que me encuentro hoy al pie de la montaña, que amo tanto."
Z. Kossak
a więc muzeum w Górkach Wielkich
zadedykowane Zofii Kossak, słynnej powieściopisarce, córki brata bliźniaka Wojciecha Kossaka, Tadeusza...dzieje niezwykłej, niesamowicie utalentowanej rodziny Kossaków od dawna wzbudzają we mnie fascynację, więc chciałam bardzo odwiedzić to miejsce, o którym dużo słyszałam, a słyszałam już dawno, jeszcze kiedy Zofia Kossak żyła, moja ciocia (przyszywana, pracowała z moimi rodzicami kiedy się rodziliśmy i została ciocią), która mieszkała w Ustroniu i u której dość często bywałam. więc ciocia wiele razy proponowała wyjazd do Górek ale jakoś nigdy do niego nie doszło...a szkoda i nie wiem do końca na ile się znały...miały obie wiele wspólnego...były wielkimi działaczkami ZHP , gorliwym katoliczkami, obie walczyły w czasie II wojny światowej , obie zostały uwiezione za tę działalność przez faszystów, obie były więźniarkami w Auschwitz...więc to wielce prawdopodobne, że się znały a ja straciłam okazję by osobiście poznać Zofię Kossak. już się nie dowiem jak to wyglądało,deszcz sprawił, że w końcu do Górek dotarłam. i bardzo z tego powodu byłam zadowolona.
Muzeum zorganizował drugi mąż pisarki, Zygmunt Szatkowski w 1973 roku, już po śmierci pisarki.
Dzieje jej były niezwykłe, pełne zdarzeń, uwikłane w tragiczne zdarzenia początku wieku XX...była świadkiem rewolucji bolszewickiej w 1917 roku, w okresie międzywojennym zamieszkała w Górkach Wielkich, w czasie II wojny światowej brała czynny udział w organizacjach konspiracyjnych, uwieziona przez nazistów w Auschwitz, po wojnie wyjechała do Wielkiej Brytanii i tęskniąc za Polską wróciła w 1957 roku, wróciła do ukochanych Górek ale dwór już był ruiną, zniszczony w czasie wojny ocalał domek, w którym przed wojna mieszkał ogrodnik zajmujący się ogrodem dworskim. I w tym domku mieszkała do śmierci i w nim mąż pisarki założył muzeum.
Fuimos de visita al museo de pueblo de Górki Wielkie , desde mucho tiempo quise conocerlo, es dedicado a una gran escritora polaca Sofia Kossak. En Ustron vivía una amiga de mis padres que llamábamos tía, ella siempre hablaba de la escritora...la visita a casa de los Kossak nunca se realizó. Finalmente después de muchos años de muertes de ambas, se dió.
El museo fue fundado en una modesta casita del jardinero, la familia Kossak antes de la segunda guerra mundial vivía en un palacete destruido en los enfrentamientos bélicos, solo la casita del jardinero se salvó .
Przy wejściu witają nas dwa jamniki Miki i Zorro..przypominają, że takie właśnie pieski witały gości wchodzących do domku pisarki...
Asi como en pasado, a la entrada de la casa saludan dos perritos salchichas...Miki y Zorro
En el museo reina un ambiente muy amigable, familiar y cálido... hay muchos objetos de la familia, con emoción vimos los libros , correspondencias, fotografías, muebles...fue un verdadero placer.
Sofia (Zofia ) Kossak formaba parte de una familia famosisima de pintores polacos, asi que de joven tomaba clases de pintura , pronto llegó a la conclusión que no tiene el talento digno de su familia,
Decidió dedicarse a la escritura y logró un éxito mundial..
El jardin entra por las ventanas a los interiores de la casa.
Cada una de nosotras compró un libro y nos prometimos intercambiarlos después de haberlos leido..
Salí al jardin sin importarme la lluvia.
Pada....
Zbliżyłam się do ruin dworu, który nie został zrekonstruowany ale zabezpieczony i w jego środkową część wciśnięto plombę, w której funkcjonuje Centrum Sztuki i Kultury, .niestety tymczasowo zamknięte.
Me acerqué a lo que fue la mansióm de los Kossak, dentro de las paredes en ruina fue empotrada una construcción donde funciona Centro de Arte y Cultura.
W przewodniku znalazłam informację o niezwykłym muzeum nazwanym Dworcem Dobrych Myśli stworzonym przez Bruna Zielonkę, pasjonata misiów. Zebrał ich już ponad 10 000.
Opuszczony budynek stacji kolejowej okazał się świetnym miejscem dla tej menażerii pluszaków. Pan Bruno musiał zaciągnąć kredyt, który ciągle spłaca ale dzięki temu misiaczki mają swój dom, Dworzec Dobrych Myśli otworzył dla publiczności w 2021 roku.
Seguía lloviendo... otro museo?
Descubrí un museo fuera de lo común, que lleva el nombre de "Estación de Buenos Pensamientos". fue creado por Bruno Zielonka, un apasionado de los ositos de peluche, su colección cuenta con mas de 10 000 ejemplos de estos muñecos.
El museo se encuentra en una antigua estación de trenes, fue abierto en el año 2021.
Ten, liczący ponad 120 lat miś o imieniu Walery zapoczątkował pasję pana Bruna, dostał go od prababci w dzień swoich dziesiątych urodzin, był ulubioną zabawką dzieci kilku wcześniejszych pokoleń w rodzinie.
Ese osito que cuenta mas de 120 años lleva el nombre de Valerio y fue regalado al pequeño Bruno por su bisabuela en el día de su décimo cumpleaños. Fue mascota de los niños de la familia por varias generaciones, asi se inició la pasión de Bruno por los ositos de peluche.
W muzeum gości obszerna kolekcja "Lalki Świata" pani Ewy Liszki , ucieszyłam się na widok laleczki wenezuelskiej.
El lugar es amigable para otros coleccionistas. En el momento de nuestra visita Eva Liszka mostró en sus espacios la colección 'Las Muñecas del Mundo". Fue una alegría ver entre tantas, una muñeca de Venezuela, mi segunda patria.
Warto zajrzeć w to miejsce..wysłuchać niezwykle ciepłych opowieści Pana Zielonki i kupując wejściówki pomóc w spłaceniu zaciągniętego kredytu.
Vale la pena visitar este lugar tan diferente a otros...escuchar a Bruno Zielonka contar interesantisimas anégdotas relacionadas con su pasión
Al finalizar el dia y después de tantas emocniones fuimos a recuperanos a las fuentes de agua sanadora, de la cual Ustron se orgullece tanto.
Artenka niezmordowana, mimo deszczu zdecydowała, że trzeba odnaleźć grób cioci , tej przyszywanej, umarła w 1999 roku, byłam w Wenezueli..i poprzednie poszukiwania grobu nie dały rezultatu, tym razem uparłyśmy się...i... udało się!!
La lluvia no ha parado..las amigas se fueron a su hospedaje pero Artenka decidió seguir , faltaba hallar la tumba de la tia..murió en el año 1999 cuando viví en Venezuela, después de largo rato de deambular por el cementerio la encontamos!
Śp. Józefa Jabczyńska -
Nauczycielka....kochała wszystkie dzieci
Josefa Jabczynska
Educadora....amó a todos los niños.
Bonito y emocionante recorrido, me encantó hacerlo contigo. Todo me parece precioso. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńsi ..emocionante porque me es conocido desde muy temprana edad...abrazos Teresa
UsuńMimo deszczu piękny dzień :) Pozdrowienia serdeczne także od mamy Zosi.
OdpowiedzUsuńdni mogą być zawsze piękne, trzeba tylko chcieć...pozdrawiam i Zosię i Ciebie
UsuńBladym świtem wpisałam tu dlugi komentarz.... ale gdzieś mi uciekł.
OdpowiedzUsuńWięc teraz tylko krótko.... że jestem pełna uznania dla Twoich/Waszych wycieczek. I z przyjemnością czytam i oglądam wspaniałe zdjęcia..
A ród Kossaków faktycznie był wybitny. Bo to nie tylko malarze ale i pisarze no i słynna Simona Kossak...
Serdeczności dla Ciebie i Twoich koleżanek...
oj szkoda, że komentarz gdzieś uleciał.
UsuńMam w zanadrzy i do opisania kilka wycieczek, nie daję rady.
Simona Kossak to moja ulubiona Kossakówna...tez Cię serdecznie pozdrawiam, dziś z lasów mazowieckich.
Muzeum Dobrych Myśli, piękna nazwa dla wspólnoty misiowej!!! Arteńka o nim nie wiedziała?...
OdpowiedzUsuńMam misia którego bym chciała ocalić od zatracenia, zrobiłam go jako zamiennik do mojej pracy dyplomowej w Studium Wychowania Przedszkolnego. Pisałam na temat teatrzyków dziecięcych, praktyczną częścią pracy były kukiełki, jedną z kukiełek-misia zażyczył sobie promotor pracy, a ja potem zrobiłam sobie...ładniejszego ;) No i rozglądam się za fajowską miejscówką dla tego misia, może go oddam do tego muzeum?...
Te jamniki to bardzo sympatyczny akcent w Muzeum Zofii Kosak. Mam trochę książek Marii Magdaleny, ona sporo pisała o swojej rodzinie. Kossakowie, niezwykła rodzina, ale stosunki to w niej dość toksyczne były, oni terroryzowali musem talentu mniej uzdolnionych swoich członków ;)
Wzruszający ten aniołek przytulony do krzyża.
Deszczowe zdjęcie sosny bardzo mi się podoba.
ha...wyobraź sobie, że nie, znalazłam informację w jakiejś ulotce, chociaż raz wynalazłam coś ja...
Usuńmyślę, że pan Bruno chętnie misia by przytulił.
Też lubiłam czytywać ksiąźki Magdaleny Samozwaniec...pozdrawiam
Ekspozycja lalek jak dla mnie interesująca bardziej niż kolekcja misiów:) Prawdziwe turystki poznać po tym, że pogoda im niestraszna:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że Zofia Kossak pochodzi z naszego regionu? Do dworku, gdzie się urodziła mam całkiem niedaleko, choć nigdy tam nie byłam. Teraz w budynku dworku i dawnej szkoły z małą izbą pamięci, jest punkt turystyczny z ekspozycją poświęconą Kossakom, zainspirowałaś mnie do odwiedzin. Nie znam twórczości Kossakowej, jest dla mnie zbyt egzaltowana, choć o jej istnieniu wiem od dawna. Kilka lat temu moja koleżanka brała ślub w bazylice w Kodniu i każdy gość w prezencie otrzymał od młodej pary książkę "Błogosławiona wina", gdzie autorka nawiązuje do historii kodenskiego cudownego obrazu. Ta książka z dedykacją Młodych jest dla mnie super pamiątką. Po jej otrzymaniu poczytałam o autorce, która jest bardzo barwną bohaterską osobą, i która przeżyła wydany na siebie wyrok
Wystawa lalek była tak obszerna, że trzeba by było jeszcze raz do muzeum zajrzeć, rzeczywiście była bardzo ciekawa.
UsuńWiem, że Zofia Kossak urodziła się w Kośminie na Lubelszczyźnie, kiedyś tam zajrzę ale Ty możesz to zrobić prędzej..zajrzyj i opisz, .lubię Twoje wędrówki.
Znam Kodeń i historię tamtejszego obrazu.
Zofia Kossak mogłaby obdzielić swoim życiem wiele osób.. było bogate w niezwykłe wydarzenia.
pozdrawiam serdecznie
O, to fajne wspomnienia ,a kościółek uroczy.
OdpowiedzUsuńLubię pióro Zofii Kossak, styl i humor.Polecam jej książkę "Wspomnienia z Kornwalii".
Mogłabym za nią powtórzyć,że kocham nasz kraj.Co prawda nie przywiązuję się do miejsc i stworzyłabym dom wszędzie, ale w klimacie polskości, swojskości, katolickości odnajduję swój habitat.
Czyli taka podróż sentymentalna, do przeszłości?
tak trochę sentymentalna, pamiętam te tereny z wakacji i wizyt u Cioci, moj tato też stamtąd pochodził. to były wspaniałe wakacje, rzeka, góry..wspinaczki
Usuńpozdrawiam serdecznie
Nie czytając napisu pod zdjęciami lalek świata, wytypowałam na wenezuelską tę z czarnymi warkoczami, w kapelusiku i kolorowym ponczu:-) ale przecież ona wygląda bardziej na taką z Andów:-) Czytałam ostatnio książkę Zofii Kossak-Szczuckiej "Pożoga", wspomnienia z Wołynia z lat rewolucji, okupacji, lubię takie pamiętniki zwłaszcza z początku XX wieku. Jakie to różne pasje ludzie mają, kosztem wielu wyrzeczeń, zostanie coś dla potomnych, w tym wypadku urocze misie. Deszcz trochę mi przeszkadza w łazęgowaniu, marznę:-) Podoba mi się stary nagrobek z aniołkiem, dziś takich nie ma; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńo nie...w Wenezueli poncza się nie nosiło ani kapelusików, ta laleczka przedstawia indiankę z Guajiry, terenów znad jeziora Maracaibo, w północno-zachodniej części kraju,bardzo gorącej..
UsuńPożogę w najbliższym czasie przeczytam, Tez mnie zaciekawiło Dziedzictwo.
pozdrawiam równie serdecznie
.
Nawet deszcz nie jest dla Ciebie przeszkodą:))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDeszcz można polubić..hrehrehre...ściskam serdecznie
UsuńSzkoda, że tego dworu w Górkach nie odbudowano w całości, bo ten domek ogrodnika to trochę mały, jak na muzeum.
OdpowiedzUsuńten domek to ich kossako-szatkowskich dom...mieszkali w nim ponad 20 lat więc ich rzeczy powinny się w nim mieścić.., ale masz rację pięknie byłoby odbudować dwór.
UsuńDwór też był kiedyś ich. A ten domek już raz okradli z cenniejszych obrazów i chyba mało co dało się odzyskać.
UsuńTak, dwór był kiedyś ich, przed wojną ,rodzinie pomógł go kupić Wojciech Kossak brat ojca Zofii. Ukradzione obrazy to dzieła Juliusza i Wojciecha Kossaków, może kiedyś się odnajdą.
UsuńDeszczowa, sentymentalna wyprawa w miejsca znane z młodości. Myślę, że od tego czasu zaszło wiele zmian. Do tego doszły nowe atrakcje, więc wycieczka ze wszech miar udana. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZmiany zaszły, Nierodzim był wioseczką, a teraz jest częścią Ustronia, Ustroń jest dość prężnym uzdrowiskiem ....itd...przecież już upłynęło mnóstwo czasu. pozdrawiam serdecznie
UsuńAaaale ciekawy dzien...a co do misiow, to Walery skradl me serce, za to moj Synek mial misia awiatora w goglach i pilotce ;) Malo napisze, bo cierpie po szczepionce - covid i grypa, spac bylo ciezko, bo kazdy bok nieco narywal, a teraz mam troche goraczke....
OdpowiedzUsuńoj! biednaTy ,,,życzę szybkiego powrotu do zdrowia...covid i grypa to trochę za dużo...ściskam
UsuńNa szczescie nie mam covida i nie mam grypy, alle cos mnie w nosie kreci :(
Usuńno to tylko się cieszyć! kręcenie w nosie da się przeżyć...
UsuńZofia Kossak musiała być bardzo skromna skoro namalowała piękny portret swojego syna a i tak była przekonana, że nie ma talentu. Pokazałaś, że nawet z deszczowego dnia da się zrobić użytek, przyda mi się takie podejście do życia w związku z nową porą roku 😊
OdpowiedzUsuńmnie tez sie spodobał portret Julka, jej syna ale widać miała wątpliwości co do swego talentu i zajęła się pisarstwem, które dało jej sławę. Na deszcze dobre są muzea...albo dobra peleryna. Pozdrawiam serdecznie
UsuńW tej rodzinie można było wpaść w kompleksy, choć portret syna p. Zofii jest piękny. Podziwiam Waszą wytrwałość jak na prawdziwe turystki przystało.
OdpowiedzUsuńUstroń to świetna baza wypadowa, bardzo pożytecznie z niej korzystałyście.
Życzę miłego tygodnia.:))
tydzień spędziłyśmy bardzo aktywnie, nie nadążam z relacjami. było Mazowsze, była Lubelszczyzna...pozdrawiam cieplutko!
Usuń