"Aż poczujemy mus i raz na jakiś czas
w Polskę idziemy"...(W; Młynarski()
Najwyższy czas, pogoda nie bardzo, mokro, przenikliwie zimno, dzień nie za długi, omikron szaleje a my w Polskę idziemy!
Tym razem Artenka odkryła gospodarstwo agroturystyczne w Celejowie, puściutkie, każda dostała własny pokój z łazienką i telewizorem oprócz tego duża kuchnia, salon, a wszystko to za niewielkie pieniądze i wszystko to tylko dla nas. No i jak? ... no w Polskę idziemy!
Ja dotarłam pociągiem do Puław a tam już czekał czerwony prawie terenowiec.
-To gdzie? padło pytanie
-do herbaciarni, tej ulubionej w Kazimierzu.... moja odpowiedź
Pytanie okazało się być retoryczne ...bo usłyszałam...
- trzeba kilka nepomuków odwiedzić, pierwszy w Janowcu.
"donde manda el capitan no manda el marinero..." pomyślałam po hiszpańsku
czyli - gdzie dowodzi kapitan nie dowodzi marynarz - ale jeżeli chodzi o Janowiec to nie było sprzeciwu marynarza.
Popatrzyłyśmy na zamek ale zdecydowałyśmy zacząć od dworku.
Llegó el tiempo de una nueva escapada, no importó el mal tiempo, el frío, los vientos, la humedad reinante que incrementa sentir del frío..vencieron las ganas de salír a alguna parte del país.
Mi amiga encontró una agroturística en la zona de mucho interes turistico... cercana a Kazimierz, una ciudad bellisima de Polonia, que cada vez que puedo visito.
La agroturístíca disponía de toda la comodidad , fuimos las únicas huespedes, cada una solita en su cuatro , baño, una gran cocina, sala, televisión y precios mas que solidarios. Condiciones ideales.
Llegué a la ciudad de Pulawy en el tren y allí me esperó Artenka.
-a donde vamos? preguntó
-a mi cafe preferido de Kazimierz... respondí
No escuchó...
Vamos en busca de las capillas de San Nepomuceno, dijo...el frenesí de Artenka en ubicarlas y identificarlas no deja márgenes de protesta.
" Donde manda el capitán no manda el marinero"
El marinero se quedó sin queja alguna...
El primer Nepomuceno se encontraba en Janowiec, un sitio de pintorescas ruinas de un castillo del siglo XVI y además con un pequeño museo etnográfico al lado.
W ubogiej kolorystyce zimy przyciągają wzrok wysmakowane barwy dereni.
Los arbustos de cornus con sus coloridos tallos adornan el gris paisaje invernal.
Wokół rosną stare drzewa o fantastycznych kształtach.
En el sitio imperan árboles centemarios de fantásticos troncos. Nieopodal zamku stoi dworek z drugiej połowy XVIII wieku, został tutaj przeniesiony w latach 1978-85 z Moniak, jest częścią małego skansenu, w którego skład jeszcze wchodzą : stary spichlerz, lamus i stodoła . W dworku zainstalowano stałą wystawę prezentującą wnętrze osiemnastowiecznego domu ziemiańskiego.
En las cercanías del castillo se encuemtra una casa señorial del siglo XVIII que fue trasladada a este lugar del pueblo de Moniaki con el propósito de crear un pequeño museo etnográfico junto con unos viejos graneros igualmente traidos de otros lugares.
.
Cieple wrażenie wyzwala nie tylko wystrój ale i miła temperatura w dworku , na zewnątrz zimnica, wilgoć i wietrzysko.
Entramos a la casona, quedando encantadas por el acogedor decorado propio de las casas del siglo XVIII y por la grata temperatura en sus interiores en contraste con el frío reinante en el exterior.
Spichlerz z Podlodowa a w nim wystawa etnograficzna
En cambio el granero trasladado de Podlodow muestra en sus interiores el mobiliario propio de las casas campesinas de antes.
no i Jan Nepomucen... to dla niego wybrałyśmy się do Janowca. Nepomucen jakby mocno przestraszony...ludowy niewątpliwie.
Y alli esta el motivo de nuestra visita...el San Juan Nepomuceno, uno mas para la coleccióm de Artenka. Un Nepomuceno con la cara de susto, obra de un artista popular.
Del museo etnográfico nos dirigimos a las ruinas del castillo.
Zamek z początków XVI wieku wzniesiono na wysokiej skarpie wiślanej, z niej rozpościera się przepiękny widok na okolicę;
El castillo que data de los inicios del siglo XVI fue puesto sobre un alto talud formado por el rio Vistula, desde sus bordes se abre una hermosa vista sobre los valles adyacentes
idziemy brzegiem skarpy ...drzewa, drzewa, stare bardzo.
Seguimos al castillo...árboles... árboles que recuerdan el pasado muy lejano.
Zamek wybudowali Firlejowie. Poźniejsi właściciele to Tarłowie i Lubomirscy..
Dzisiaj należy do Nadwiślańskiego Muzeum w Kazimierzu Dolnym, jest zabezpieczoną ruiną, z częścią odbudowanych pomieszczeń, w których znajduje się muzeum poświęcone historii zamku.
El castillo fue edificado por los Firlej, una familia poderosa de aquellos tiempos, en los siglos posteriores paso a las manos de propietarios igualmente poderosas...los Tarło y Lubomirski. Hoy es la filial del Museo de Kazimierz...quedó como ruina, solo quedaron reconstruidos algunos recintos del castillo, en los cuales fueron instalados las exposiciones relacionados con su historia .
W piwnicy znajduje się piękna kolekcja fajansów holenderskich , większość z nich z Delftu. Jest prywatnym zbiorem Jędrzeja Jaworskiego. Przedmioty zdobiono ręcznie, malowano kwiaty, sceny rodzajowe, pejzaże.
En los sótanos fue instalada la exposición de la fayenza holandesa mayormente procedente de Delft.
Na koniec przespacerowałyśmy się po wielopoziomowych krużgankach i stamtąd spojrzeć na dziedziniec zamkowy i na widoczną w dali dolinę Wisły
A los visitantes se les brinda la posibilidad de caminar por los corredores del castillo dispuestos en distintos niveles de la edificación, de donde se puede disftutar de las amplais vistas para el patio del castillo y para el lejano valle de la Vistula.
Drewno, z którego zrobiono schody prowadzące na krużganki wydeptywane przez ludzi latami pokazują niezwykle piękny rysunek swych słojów
La escalera que lleva los niveles altas de la ruina estan hechas de la madera de increible dibujo. creado por los anillos de crecimiento del árbol.
U podnóża skarpy rozsiadła się wioska Janowiec z kościołem z 1350 roku.
Al pie del talud se encuentra la aldea de Janowiec con una iglesia fundada en el año 1350.
Obok kościoła stoi śliczna figurka Matki Boskiej (? ), postać dziewczęca, uśmiechnięta...oj! bardzo mi się spodobała.
Al lado de la iglesia vi a una figurita de Virgen María con el niño (?) ...tan juvenil, sonriente...robó mi corazón.
Pojechałyśmy dalej. Nastał czas na kilka nepomuków.
NajpierwByły trzy bardzo do siebie podobne, pewnie wyszły z warsztatu tego samego artysty.
Pierwszy w Kłudziach z 1783 roku
Pasó un rato largo sin hallar ni siquiera un Nepomuceni...asi que hubo que reparar la falta. Vimos primero tres figuras, todas parecidas posiblemente salieron del taller del mismo artista.
en Kłudzie del año 1783
Drugi też w Kludziach z końca XVIII wieku
Otro también en Kludzie, de finales del siglo XVIII
Dużo bym dała by zobaczyć dzięcioła kłującego dziuplę w plecach świetego!
Cuanto daria por ver el pajaro carpintero talandrando la espalda del santo.
W Solcu nad Wisłą nepomuk z 1784 roku
Solec nad Wisla ..figura del año 1784
Przedmieście Bliższe , Nepomucen ludowy
Después en Przedmiescie Blizsze, la figura realizada por un tallista ingenuo
W Dziurkowie , też ludowy
y en Dziurkow, de arte ingenuo
al lado una antigua casa campesina que tanto me gustan.
Gdzieś w pobliżu młyn wodny
Un viejisimo molino del rio
I w końcu ....w końcu i o zmroku dotarłyśmy do Kazimierza!
Finalmente_...finalmente llegamos a Kazimierz! ya oscurecía
Widząc tego kota na jakimś murku kazimierskim przypomniałam sobie, że podobne fotografowałam w Warszawie i w Sandomierzu, więc coś w tym musi być! poszperałam w internecie i wiem! to Inko i Gnito zaludniają świat kotami, są polskimi Banksy'ami. Trzeba będzie na nie zwracać uwagę.
Al ver este gato recordé que encontreé parecidos en otras ciudades de Polonia, revisé en el internet y descubrí que los hace alquien llamado Inko y Gnito, un artsta anónimo, que ya se ganó el nombre de Banksy polaco.
Kazimierski..
En Kazimierz
na warszawskiej Pradze
En Varsovia
sandomierski
en Sandomierz
i doczekałam się herbaty w Herbaciarni u Dziwisza
Y finalmente pude disftutar del té en mi salon de té preferido.
Do Celejowa. dobrnęłyśmy już w ciemnościach.
Ya de noche llegamos a nuestro hospedaje en Celejow.
Cdn
Continuará
Jak miło się czyta tak pięknie opisaną wyprawę. Bardzo Ci dziękuję za wspaniały czas spędzony w okolicach Kazimierza. Mimo pogody, niezbyt sprzyjającej wędrówkom, było fantastycznie. Piękne zdjęcia dodają uroku wspomnieniom.
OdpowiedzUsuńPogoda chyba nam specjalnie nie przeszkadzała, może w momencie kąpieli w błocie z Zakrzowie tego błota rozmiękłego w deszczu było co nieco za dużo ale może błocko się przyczyniło de tego, że jednak udało się bez siniaków i złamań nóg, rąk i obojczyków. Chociaż ustaliłyśmy, że to Jan Nepomucen mnie ocalił od tragedii...
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńWarto było "pójść w Polskę" bo piękną miałyście wyprawę. Podziwiam stare, pełne majestatu, o ciekawych kształtach drzewa. Mam nadzieję ,że oprą się wichurom , które ostatnio tak często nawiedzają nasz kraj.
Jak zawsze znalazłaś kilka ciekawych figurek Nepomucena. Muszę Ci powiedzieć, że od kiedy czytam Twój blog , rozglądam się na naszych wycieczkach za jego figurami.
Pozdrawiam serdecznie:))
Uwielbiam pójście w Polskę, zresztą gdziekolwiek...póki będę mogła będę to robiła.
UsuńHahaha...uważaj, latanie za nepomukami jest zaraźliwe. Artenka a ja z nią mamy w planach zwiedzanie zachodnich obszarów Polski tam dopiero jest ich dużo...
Pozdrawiam równie serdecznie
Tak radośnie uśmiechnięta Matka Boska, cudna i tak fajnie spatynowana mchem.
OdpowiedzUsuńA to ci skubany dzięcioł, to zabytku się dobrał ;) też chciałabym to zobaczyć. I to na dodatek do tak wartościowego zabytku, kunsztownie wyrzeźbiony ten Nepomucen, pozostałe Nepomuki też ciekawe.
Taka dziewczęca, wdzięczna, zwyczajnie ludzka...bardzo mi się spodobała. Tobie tez!! no śliczna.
UsuńDzięcioł łobuz ale mu przebaczam!
Moje niedalekie okolice:) podziwiam determinację w poszukiwaniu Napomucena:)
OdpowiedzUsuńTatiana
No bo to Lubelskie, które ciągle odkrywam ja z zachodniej Polski a potem z innego kontynentu, Lubelskie bardzo mi sie podoba. Nepomuki, wiesz jaka to fajna pasja! zwiedza się zakamarki, spotyka ludzi, cieszy się z nowych odkryć każde inne.
UsuńZaczęłaś z muralami Andrejkowa, to podobna pasja
Mam swoje miejsca w Kazimierzu, nie wiem dlaczego omijam zawsze Dziwisza, aż... dziw bierze 😉 Zbieram też nepomuki, ale bardziej przy okazji wszelkich figurek, świątków, kapliczek. Będzie więcej zdjęć z Kazimierza, rozumiem?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich miejsc w Kazimierzu...zdradzisz? U Dziwisza czuję się bardzo dobrze, relaks kompletny, wodzę po wnętrzu , zachwycam się bukietami kwiatów, zawsze świeżymi..koty się łaszą, za oknem ptaki no ..bardzo dobrze się tam czuję...
UsuńBedzie KAzimierz jeszcze...zaglądnj
Wpadam zawsze, choćby tylko na herbatę, do Zielonej Tawerny, mam do niej sentyment, podobnie jak do Wietrznej Góry, której knajpa jest może mało kazimierska, ale dają tam taki omlet ze szpinakiem, jak nigdzie indziej (obym nie zapeszyła,...). I jest jeszcze jedna knajpka przy Rynku, której nazwy nie pamiętam, a poza tym staram sie też zagladac do nowych miejsc, ale te 'stare' zaliczam obligatoryjnie (ja się przywiązuję...) 😉
UsuńZielona Tawernę znam, mile tam też jest, szczególnie w lecie, tak mi się zdaje, bo jest wtedy zielona zielenią ogrodu. Wietrzną Górę też zaliczyłam , jadłam tam bardzo dobry kotlet devolay, ale..najprzytulniejszy jest Dziwisz, chociaż tam się chodzi tylko na deser i herbatę lub kawę. Do Starzyńskich chodzę po pieczywo, ciastka, kulebiaki, drożdżówki, pączki. Ale na długie posiedzenia i rozmowy dla mnie tylko Herbaciarnia u Dziwisza. Tak mam...zajrzyj tam raz..
UsuńGdybym mogła, to już teraz chętnie bym wpadła:) tak w ogóle, to byłam, ale tylko raz, więc jakby wcale i lata temu. Podziele sie wrażeniami:)
UsuńDo Kazimierza zawsze chętnie się wpada, mamy w planie zrobić sonie tam wypad na Dzien Kobiet! Taka zachcianka!
UsuńPiękna zachcianka:) Też takie miewam, ale trochę mi do Kazimierza daleko z Wrocławia. Ostatni raz byłam dwa lata temu, jesienią, jesli masz chwilę, zapraszam:
Usuńhttps://ikroopka.blogspot.com/2019/10/wagary-albo-jesienia-w-kazimierzu.html
😊
Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam przy laptopie i czytania Twoich wrażeń z Kazimierza. Podobne do moich patrzenie na miasto, znam te miejsca, piękne zrobiłaś zdjęcia widać, że byłaś tam zachwycona tym na co patrzyłaś. Mój następny post będzie dalej drążył temat Kazimierza. Też zrobiłam zdjęcie grobu Karola Sicińskiego a to dlatego, że byłyśmy w Domu Kuncewiczów a to właśnie Karol Siciński go zaprojektował, poszłyśmy na cmentarz na grób Kuncewiczów i zauważyłam grób Sicińskich.
UsuńDziekuję....
Bardzo lubię te Wasze wyprawy:)))dworek uroczy:)))wszystkie Nepomuceny piękne:))))w herbaciarni niezwykły klimat:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci sie spodobało...miło kiedy można się wrażeniami podzielić. Pozdrawiam serdecznie
UsuńOdwiedziłyście znane mi miejsce. Pięknie tam i ciekawie. Ciekawie jest też do Janowca popłynąć statkiem z Kazimierza. Pooglądać przyrodę z wody (oczywiście nie w zimie) i wzgórze zamkowe. Tworzycie świetny zespół podróżniczy. Pogoda Was nie odstrasza a we dwie raźniej. Nepomuki ciekawe i koty też.
OdpowiedzUsuńNA koty Inko i Gnito teraz będę zwracała uwagę, następny powód by podróże były ciekawsze.
UsuńJeżeli chodzi o zespól podróżniczy to rzeczywiście zgadzamy się świetne. Pogoda nie odstrasza, może dlatego ,że jest samochód i to ułatwia przenoszenie się z miejsca na miejsca. Kiedy pada deszcz to zawsze można zwiedzać muzea. Pozdrawiam!
Znam te miejsca i bardzo lubię. Kazimierz, Janowiec i okolice mają niepowtarzalny klimat. Uwielbiam tam bywać...
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja...
Kazimierz i okolice są zawsze interesujące i zawsze coś ciekawego się tam znajdzie, mimo wielu wcześniejszych tam wizyt. Bardzo lubię tam jeździć. Już mamy w planach następną wizytę.
UsuńPozdrawiam!
Herbatka u Dziwisza zawsze smakuje inaczej.:)) Znam wszystkie miejsca, o których piszesz, ale nie znam nepomuków. Maryjka śliczna i taka inna, nie widziałam podobnej.
OdpowiedzUsuńBędąc ostatnio na wycieczce usłyszałam kilka interesujących wiadomości o św. Nepomucenie. Wcale, ponoć, nie był takim ideałem a jego historię przeinaczyli jezuici. Dla ich potrzeb rozwijano jego kult i jak widać z ogromnym powodzeniem.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Też tak uważam, U Dziwisza herbata smakuje nadzwyczajnie i przy niej można siedzieć i siedzieć.
UsuńKult Nepomucena ma na pewno dużo z legend ludu, ale dobrze się im poddać i bawić się jego wyszukiwaniem.
Ściskam serdecznie
Bardzo ciekawa pasja i imponujące efekty, podziwiam.:))
Usuń"Donde manda el capitan no manda el marinero" brzmi jak przekleństwo jakieś :D
OdpowiedzUsuńWystraszony Nepomucen ze skansenu jakby się chciał tym krzyżem od psów odganiać.
Herbaciarnia u Dziwisza klimatyczna, niestety nazwa coraz niefajniej się kojarzy.
Dziękuję za kartkę z Janowca :)
Nie ...tak Ci brzmi to powiedzenie hiszpańskie...zapewniam, że brzmi całkiem sympatycznie, może kiedyś jeszcze się zobaczymy i wtedy je wypowiem i zobaczysz , ze brzmi całkiem mile.
UsuńMasz rację nie tylko oczy ma wybałuszone to jeszcze ta ręka z krzyżem w geście wskazującym na zamiar uderzenia jakiegoś intruza.
No tak Dziwisz to niezbyt dobra reklama.
Pozdrawiam
Fajne okolice zwiedzałyście, zarówno Kazimierz jak i Janowiec to bardzo klimatyczne miejsca. Widok ze skarpy w Janowcu jest obłędny. Kawiarnia przytulna i chyba można się zasiedzieć. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle razy tam byłam i ciągle jeszcze mnie ciągnie w tamte strony i zawsze chętnie tam pojadę. Lubię wracać tam gdzie mi się podoba.
UsuńOj u Dziwisza można przesiedzieć cały dzień. Dla mnie jest bardzo przytulne miejsce. Pozdrawiam serdecznie
Otro gran reportaje y muchos Nepomuceno para la colección. Abrazos.
OdpowiedzUsuńSi Teresa, Nepomucenos hubo muchos y habrą mas...Abrazos
UsuńNo przecież wiesz ze jestem zachwycona prawda? Szczególnie Kazimierzem i Janowcem. Dzielne z Was dziewczyny :-))
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, co chwilę sobie przypominałam Twoje powiedzenie...Najpiękniejsze polskie miasteczko i chodziłyśmy po miasteczku i przyznaję, że jest przepiękne! nawet w tak mało twarzową pogodę, miało niezaprzeczalny urok, a na dodatek było prawie puste.
UsuńGłowy obejrzałam o zdjęcia będą...
Wczoraj spotkałam się z koleżanką, która poznała Andrzeja Siemińskiego, malarza Kazimierza i ma jego obraz. Pisałaś o nim w swojej książce "Mój kraj nad Wisłą"
pozdrawiam
Grażynko dziś zapraszam znowu do Łazienek...
UsuńCo tam deszcz, szaruga i błoto po kolana jak Wy macie pasję głęboko w sercu a tam nie docieraja pogodowe niedogodności. U mnie pada codziennie już chyba od dwóch tygodni, okliczne pola i łąki wyglądają jak jeziora przez co mam odcięte wszystkie ścieżki spacerowe. Niezłą wyprawę sobie urządziłyście, po takim dniu pełnym wrażeń wypiłabym chyba dwa dzbanki herbaty w takim cudnym miejscu. Jesteście zuch dziewczyny. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńCzasem było ładniej, ale deszcz czy śnieżek mokry zdarzał się często, błoto było niezłe co doświadczyłam na sobie, upadając ubłociłam się calutka..ale co tam! było ciekawie, kiedy moczyło za bardzo to zwiedzałyśmy muzea...gdyby pogoda dopisywała, to pewnie szkoda by było nie włóczyć się na świeżym powietrzu...a tak sobie oglądałyśmy spokojnie ekspozycje. A i pobyt w herbaciarni mógł trwać w nieskończoność.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Dworek na początku i herbaciarnia na końcu wydają się naprawdę przytulnym schronieniem w taką pogodę :) ale to ruiny zamku chciałabym zwiedzić najbardziej, choć nie powiem te ciekawe drzewa też mają coś w sobie i kotów z chęcią bym poszukała. Świetna wycieczka :) Dobrze czasem pójść w Polskę :D
OdpowiedzUsuńO taki dworek a specjaknie herbaciarnia swietnie się spisały w taką pogodę. Zawsze dobrze jest pójść w Polske!
UsuńWitam i pozdrawiam serdecznie
Mimo niesprzyjającej pogody - wycieczka fantastyczna :)
OdpowiedzUsuńZawsze coś ciekawego się znajduje, muzea świetnie nadają się do zwiedzania w czasie niepogody a już przesiadywanie i herbaciarni jest the best ( hehehe). Ja jeszcze lubię zasiadać przy oknie i obserwować ptaki...i to w Celejowie mogłam robić do wypęku.
UsuńTeż lubię oglądać ptaki! :))) Pozdrowienia serdeczne, także od mamy Zosi.
UsuńWspaniała wycieczka. Ciekawiło mnie co kierowca miał na myśli mówiąc: "trzeba kilka nepomuków odwiedzić". Teraz już wiem.
OdpowiedzUsuńFajna taka przejażdżka i czekam na ciąg dalszy.
Ps. zapomniałam o tych kotach napisać że ... pierwsze o nich słyszę i widzę.
UsuńJak po raz trzeci zobaczyłam te koty z mozaiki ceramicznej to pomyślałam, że coś w tym jest...no i jest, teraz będziemy na nie zwracać uwagę. Najwięcej ich jest w Płocku bo Inko i Gnito to płocczanie. Trzeba do Płocka..Ciąg dalszy będzie, może jutro
UsuńHola grazyna.
OdpowiedzUsuńMuy bien aprovechado el día, seguro que esos árboles centenarios, habrán vivido muchos acontecimientos, si hablarán ...
Un saludo
Hola, hola!! me alegro leerte! estos arboles han visto mucho, lastima que no hablen...Saludos calidos!
UsuńWow, ale wycieczka piekna. Zameczek okazaly. Zal ze jeszcze nigdy nie bylam w.tamtych stronach. Ta figurka Matki Boskiej przepiekna. Oj mialabym tam co fotografowac. Genialna relacja Grazynko :) nie chce sie odrywac od tych zdjec.
OdpowiedzUsuńI jeszcze będziesz... na pewno, a ta figura Matki Boskiej rzeczywiście jest tak niezwykła, tak ludzka...brak słów. Dziękuję za zachwyty. Miło mi bardzo. Ściskam serdecznie
Usuń