W Polsce kwitły pierwsze maki...
Eslovakia, Hungria, Romanía y Moldavia, 10 dias de viaje, un poco de prisa, en continuo movimiento, de hotel a hotel...pero que riqueza de paisajes, de ciudades, pueblos, conociendo historias y anegdotas, disfrutando de estar juntos...
Dejamos a Polonia floreciente de amapolas...
Wycieczka objazdowa, z pędzącego autobusu , zza okna, pstrykam bez przekonania, wątpiac, że coś z tego wyjdzie ...ale tyle pięknych krajobrazów, te... słowackie. Zdjęcia nawet całkiem dobre.
Viajamos en bus, no pude quitar la vista de los paisajes que aparecían detrás de las ventanas ...estas...de una belleza dificil de describir pertenecen a Eslovaquia. Las fotos tomadas desde el autobus en movimiento salieron bastante bien.
Kiedyś leżąca na skrzyżowaniu dróg handlowych, nabrała znaczenia, konstrukcja linii kolejowej w drugiej polowie XIX wieku , kt óra to miasto omijala. Lewocza przyczynila sie do zahamwania jej rozwoju i straty jej znaczenia. Dzisiaj jest spokojnym miastem, z wieloma ciekawymi zabytkami, obszernym rynkiem otoczonym ślicznymi kamienicami.
Primera parada, Levocha, la ciudad eslovaca - antigua capital de la región de Spis, los primeros escritos sobre la ciudad aparecen en el año 1249 cuando llegan aqui los Sajones, sin embargo mucho antes estos terrenos fueron poblados por los eslavos, En el pasado Levocha fue una ciudad de mucha importancia, de animada actividad comercial, pero la construcción en la segunda mitad del siglo XIX de la vía ferroviaria que dejaba del lado la ciudad, le restó la importancia y desde este momento comienza su decadencia. Hoy es una ciudad tranquila, donde quedaron recuerdos de sus mejores tiempos en forma de casas, edificios, calles, iglesias. Vale la pena pasearse por la plaza central y contemplar su belleza.
Wielki dom żupny z poczatków XIX wieku.
Casa perteneciente a la antigua industria de sal.
Kwitły kasztany..
Fue tiempo de castaños en flor.
Największa atrakcja miasta, koścół św, Jakuba z XIV wieku, gdzie znajduje sie najwyższy ołtarz gotycki na świecie liczący blisko 19 m.
La Iglesia de Santiago del siglo XIV, el mas importante monumento histórico de la ciudad...en el se encuentra el mas alto altar gótico del mundo.
Niestety, pojawienie się tej zjawiskowej panny młodej udaremniło nam wejście do kościoła, nie
zobaczyliśmy najwyższego na świecie, gotyckiego ołtarza...ale na pannę młodą poparzyłam z prawdziwą przyjemnością.
Sin embargo no fue posible entrar a la iglesia, apareció esta espectacular novia y la entrada al templo fue restringida. No vimos el altar gótico, en cambio admiré con verdadero placer la bella novia.
Al lado de la iglesia se encuentra un hermoso ayuntamiento renacentista. Hoy museo de la región.
Dom pomaranczowy nalezal do rodziny Spillenbergerow, lewockich aptekarzy i lekarzy.
Na mój wybór najpieknięjszej niewątpliwie wpłynęły te krzaczki w białym kwieciu.
Esta casa me parecio la mas bonita, resulto ser de un comerciante polaco de Cracovia...
Esta eleccion de la casa mas bella indudablemente fue influenciada por los arbustos cargados de flores blancas.
Te bardzo gustowne kamieniczki należały do bogatych kupców lewockich
Las casas que bordean la plaza pertenecian a los ricos comerciantes de Levocha.
Dom Turzonow , rodziny bankierów i kupców z piękna renesansową attyką.
La casa de la familia Turzon, de ricos banqueros y comerciantes, con bellos detalles renacentistas
Poza miastem znajduje się Mariańska Hora, słynna z objawień Matki Boskiej, dziś miejsce kultu i pielgrzymek Słowaków, W 1995 roku papież Jan Pawel II odprawił tutaj mszę dla 650- tysięcznego tlumu wiernych.
En las afueras de la ciudad se eleva Marianska Hora, donde, según leyenda, en el pasado aparecía Virgen Maria, hoy es un lugar de culto y peregrinajes de los católicos eslovacos, en el año 1995 Juan Pablo II celebró aqui una misa donde participaron 650 mil creyentes..
Mniej okazałe uliczki, tutaj w niektórych domach zamieszkują Romowie.
Unas callecitas menos ostentosas, aqui en algunas casa viven los gitanos eslovacos.
Seguimos el viaje....desde la ventana aparece este paisaje, hago klik... Con ayuda de una amiga , ya en la casa, identificamos la capillita. Es de La Santa Cruz, del año 1657. Alrededor de ella emergen aguas de pequeños géiser, los cuales representan una gran atracción turística.
Y al momento aparece una imponente fortaleza, el Castillo de Spis, data del siglo XII, resulta ser uno de los mas grandes castillos de Europa.
A to już piwonie węgierskie..
Y...estos ya son peonías ...húngaras!
Hacemos la visita a Eger, comenzamos con el edificio de gobierno de estado en la calle Kossuth , en el se encuentran unas puertas que presentan obras maestras de arte de herreria realizados por Henrik Fazola
Taka klamka!
Una manija!
Barokowy kościół franciszkanów na ul. Kossutha 14. Mówi się o Egerze, że to miasto węgierskiego baroku.
La iglesia barroca de los franciscanos en la calle Kossuth 14. Se dice que Eger es la ciudad de barroco húngaro.
Calles, callecitas.
Plac Istvana Dobo bohatera wojny z Turkami, dowodził obroną Egeru w 1552 roku, w głębi twierdza trzynastowieczna , gdzie rozegrała się historyczna batalia w obronie miasta, w późniejszych czasach została wysadzona w powietrze przez Habsburgów. Dzisiaj odbudowana dumnie górujr nad miastem.
La plaza de Istvan Dobo, heroe de la guerra con los turcos , el enfrentamiento tuvo lugar en el año 1552, la plaza se encuentra en el centro de la ciudad. En el fondo se vislumbra una gran fortaleza del siglo XIII donde tuvo lugar la batalla. En los tiempos de Los Habsburgos la fostaleza fue volada, hoy reconstruida domina sobre la ciudad.
Na placu Istvana Dobo znajduje się barokowy kociół minorytów.
En la Plaza de Dobo se encuentra una iglesia de los minoristas,
El minarete y la mezquita fueron construidos por los invasores turcos, la mezquita fue destruida en el año 1841, la torre quedó y cumple la funcióm de un mirador.
Wino...Eger znany jest z produkcji tego trunku, najsłynniejszy to Egri Bikaver...egerska bycza krew, czerwone, wytrawne wino.
Vino...Eger es famoso por su producción, el mas apreciado en Egri Bikaver, un vino tinto, seco, denso llamado Sangre de Toro.
Było gorąco...
Hacía calor...
Przystanek na ochłodzenie się bąbelkami ...ale jak widać, nawet wtedy nie przerwaliśmy spaceru po mieście... patrzyliśmy na kamieniczki z perspektywy dość niezwykłej.
Una paradita para tomar algo refrescante....pero aún sentados en un cafetín no dejamos apreciar la arquitectura de la ciudad, de una perspectiva bastante interesante.
Imponująca bazylika Egeru, klasycystyczna w stylu, wybudowana w latach 1831-37.
Imponente es la basílica de Eger, de estilo neoclásico, fue construida en los años 1871 - 37.
Jeszcze jedna wizyta wegierska, zamek Diosgyor, zwany Zamkiem Królowych. Pierwsza wzmianka o twierdzy w tym miejscu pojawiła się już w XII wieku. Rozbudował ją Ludwik Węgierski w XIV wieku, później stał się letnią rezydencja wegierskich krolowych. Zwykły tu przebywać: Elżbieta Łokietkówna, Królowa Maria, Cillei Borbala, Katalin Podiebrad, Beatrix Argonai, Anna Jagielonka, Maria Habsburg.
Una atracción húngara mas, el castillo de Diosgyor, llamado el castillo de las reinas, la primera nota sobre la fortaleza apareció en el siglo XII, sin embargo se volvió verdaderamente potente en los tiempos de Ludwik Wegierski (Luis de Hungría), el rey húngaro y polaco simultaneamente. en tiempos posteriores solia ser el sitio de veraniego de las reynas...lo habitaban seis de las reinas de Hungría.
W 1953 roku podjęto się rekonstrukcji zamku, ktorą zakończono w 2014 roku. odtąd stanowi atrakcję turystyczną, która pomaga wyobrazić sobie jak wyglądalo życie w tamtych czasach.
El castillo perdió su importancia durante el siglo XVII, desmejoraban sus muros, lentamente fue demolido y sus elementos utilizados para otros fines.
En el año 1953 el gobierno decidió su reconstrución, la cual terminó en 2014, desde entonces es una atracción turística que muestra a los visitantes la cultura y modo de vivir en aquellos tiempos.
Los tapices han robado mi atención.
Łoże też prezentuje sie całkiem nieźle.
La cama se presenta muy suntuosamente.
Ozdoba sufitowa jest jedną z nielicznych, autentycznych pozostałości zamkowych z czasów jego świetności.
La decoración del techo , uno de los pocos auténticos elementos del antiguo castillo
Na drugi dzień obudziliśmy się w Rumunii.
El día siguiente amanecimos en Romanía.
cdn...continuará
Pozdrawiam, saludos
Calkiem urocze miasteczka, zwlaszcza Eger przypadl mi do gustu. Szczegolnie wiosna wszedzie jest tak pieknie, ze nawet nie przeszkadzaja troche wyszczerbione kamieniczki. Wszedzie kwitnie milosc ukoronowana slubem w bieli, a Ty zawsze w gotowosci, zeby nam pokazywac piekne i radosne panny mlode. :)
OdpowiedzUsuńSa urocze, nasze polskie jakby bardziej zadbane, ale nawet te odrapane sciany w starych kemieniczkach nie tak bardzo przeszkadzaja. Slonce, cieplo, kawiarenki, chlod waskich, uroczych uliczek, przechodnie...lubie to. Oby tylko temperatury nie byly takie jak dzis...33 stopnie w cieniu, to lekka przesada.
UsuńW tym roku jakos mniej tych panien mlodych...czyzby nie chcialy brac slubu? uwielbiam je fotografowac, a one jakos mniej mi sie trafiaja. Pozdrawiam
Cudowne kamienice, przepiękne fasady i jak doskonale umiesz wyłowić szczegóły. Każda wycieczka z Tobą to przyjemność. Ciekawa jestem Twojego spojrzenia na Rumunię.
OdpowiedzUsuńOj Rumunia! to byl glowny cel podrozy, jest taka troche przesunieta w czasie, wiejska, sielska poza miastami, tylko autokar nie chcial sie zatrzymywac przy łąkach, ktore byly nieziemsko kolorowe. A jaka architektura na Bukowinie i Moldawii...sciskam Grazynko!
UsuńPięęęęknie...... Ale taki maraton 10 dni ! Dzielna jesteś ! :)) I też czekam na zdjęcia z Rumunii - nigdy tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńBarbara
MAraton rzeczywiscie, duzo jazdy, ale za oknami takie pejzaze że Hej! Rumunia bedzie.... tylko kiedy znajde czas na jej opisanie?
UsuńGóry na tle rzepaku i rzepak z górami w tle bardzo mi się podobają. W Lewoczy nigdy nie byłam, za to z przyjemnością popatrzyłam jeszcze raz na Eger, tym razem Twoimi oczami. Bardzo sympatyczne miasto, mile wspominam pobyt tam.
OdpowiedzUsuńMnie te gory urzekly, wiec pstrykalam jak oszalala, i warto bylo, mimo szybkiej jazdy autokaru.
UsuńPamietalam, ze bylas w Egerze, wiec mamy wspolne wrazenia. Pozytywne. Mole. Pozdrawiam z Warszawy tak upalnej, nie pamietam takich temperatur, chyba o takie trudno nawet w Wenezueli.
Też lubię cykać zdjęcia w trakcie podróży, Twoje te z górami świetne, interesujące światło było.
OdpowiedzUsuńTakie rodzinne bycie razem, w niezwykle ciekawych okolicznościach, to bardzo fajna sprawa!
Odbicie miasta w szklance wina, bardzo interesujące zdjęcie.
Byczą krew dodawało się w moim domu do winka aloesowego, kiedyś dosyć często żeśmy takie robili :)
Ja cykam nalogowo, w busie za mna siedzial jakis pan inzynier i na moje cykanie zauwazyl....nie warto, niewiele z tego bedzie, lepiej sie skoncetrowac i chlonac pejzaze cala soba, ale nie posluchaam go, mimo, ze uwaga byla logiczna a pan mily. No i dobrze, bo, powiem nieskromnie, bardzo mi sie podobaja moje zdjecia.
UsuńMario to woda! z bąbelkami i zimna...
I napisałaś, że to woda, jakoś tak zasugerowała mnie czerwień tła :)
UsuńTeż cykam nałogowo, opłacało się zignorować uwagi pana inżyniera, kiedyś też facet zwrócił mi uwagę, że pod światło zdjęć się nie robi, ano robi się zdjęcia pod światło, tylko trzeba wiedzieć jak ;)
Uwielbiam zdjecia pod swiatlo, wygdaja magicznie!
UsuńJak zwykle uwielbiam z Toba podrozowac blogowo...a dodatkowo - pusto...i slicznie. A czemu panna mloda taka powazna, wrecz ponura bym powiedziala??? Z Toba to czlowiek i pooglada i sie nauczy historii!
OdpowiedzUsuń10 dni i tyle krajow - kobito , masz kondycje jak raz!
Powazna? no moze. skoncentrowana byla na swoim wygladzie i na sukni. Ale byla rzeczywiscie zjawiskowa.
Usuń!0 dni w autokarze do tego dwa dni w samochodzie. W sumie 12 dni nabijalismy kkilometry.
Jutro w droge, znowu jakies 12 dni ...teraz samochodem...ufff, ale ja tak lubie.
Aaa, samochodem, to ja proszę bardzo !! Każdą ilość kilometrów ;)))! Zresztą wiesz ;))). Barbara
UsuńNo wiem....biedny moj brat bedzie caly czas za kierownica...ja sie nie pisze do prowadzenia po jakis Szwecjach czy Norwegiach.
UsuńJechałaś przez Słowację i Węgry bardziej na zachód, my mkniemy wschodnimi prowincjami, bo tak nam najbliżej; do winnych okolic to bliżej nam do Tokaju, a granicę czasami przekraczamy w miejscowości o niechrześcijańskiej nazwie, której nigdy nie potrafię wypowiedzieć: Satoraljauhely :-)
OdpowiedzUsuńTak, też czekam na Rumunię, Twoje odczucia, postrzeganie, co zwiedziłaś, zobaczyłaś ... pozdrawiam serdecznie.
BArdzo niechrzescijanska nazwa.....nie sposob ja zapamietac, ale zajrze na mape. Rumunia...hmmm...Marysiu! tez mi skrada serce. Musze wrocic na Bukowine i Moldawie. Sciskam serdecznie
UsuńEsta primera parte me ha encantado, todo me parece precioso. Tal vez el viaje haya sido cansado pero mereció la pena. Besos.
OdpowiedzUsuńNo se cuando, pero habra mucho mas partes...ahora salgo para Suecia y Noruega....saludos y beso
UsuńGotyk mój ulubiony. Może kiedyś uda mi się pojechać do Lewoczy i zobaczyć ołtarz w kościele świętego Jakuba.
OdpowiedzUsuńPiękna rodzinna podróż.
Pozdrawiam ciepło :)
Teraz rodzina jest w Szwecji...zaraz bedzie w Norwegii...ze mna ofkors...pozdrawiam Ewuniu
UsuńDzięki za przypomnienie Słowacki. Pięknie wygląda na Twoich fotografiach. Trzeba będzie tam pojechać:)
OdpowiedzUsuńSłowacji
UsuńTrzeba, trzeba....
UsuńWspaniała wyprawa, sam uwielbiam takie miasteczka. Pozdrawiam słonecznie! ;)
OdpowiedzUsuńNo ...takie miasteczka sa cudne!!pozdrawiam
UsuńPieknie, Grażynko! Znowu zobaczyłaś kawałek świata. Ale wiesz co? Najbardziej z tego wszystkiego spodobały mi sie zdjecia, na których pokazujesz nasze polskie maki i w ogóle zielonośc swojską. Jakos chyba w zwiazku z obecnymi upałami na samą myśl o tym, że miałabym wędrować po mieście - wśród betonów, kamieni i asfaltu słabo mi sie robi. Zreszta byłam przedwczoraj w Przemyślu i właśnie doświadczyłam takiego przegrzania miejskiego. Z ulgą wóciłam w swoje pielesze. Tu też wprawdzie gorąco, ale w cieniu jakby chłodniej niz w mieście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie, Grażynko!:-))
W Rumunii jest duzo zieleni, wiejskich pieknych okolic...bedzie w nastepnych wpisach...sciskam mocno
UsuńO kurczę... Ale przepiękna trasa. Znam ją częściowo, bo w Lewoczy byłam kilka razy i zachwyciłam się nią.
OdpowiedzUsuńSłowacja jest piękna a najważniejsze że niewielu tam turystów.
Serdeczności Grazynko.
I teraz jeszcze mniej...wszedzie bylo malo turystow bo jeszcze nie sezon...pozdrawiam
UsuńSpasował mi Twój post za sprawą Egeru, gdzie mam zamiar spędzi tydzień w Lipcu. Trasa ambitna. Ja lubię objazdówki, chociaż zawsze pozostaje niedosyt oglądanych miejsc. Ładnie pokazałaś Lewoczę, dziwne, że was nie wpuścili do kościoła, ołtarz faktycznie warty zachodu. Słowacja to bardzo ciekawy kraj, ale jeszcze większe wrażenie zrobiła na nas Rumunia. Tak więc czekam na kolejne Twoje zapiski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Rumunia tez mnie urxekla.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńA mnie pasuja Koszyce...tam zakonczylismy nasza wedrowke.
UsuńAle piękna wycieczka, w niektórych miejscach byłem i bardzo mi się podobają takie wspomnienia - pozdrawiamy wspólnie z mamą :)
OdpowiedzUsuńFajnie ze masz wspomnienia slo wackie....pozdrawiam z Goteborga.
Usuń