Koniaków, wioska słynna ze swoich niezwykle wypracowanych koronek szydełkowych, heklowanych z cieniusieńkich nici, każda z serwetek zachwyca innym, bardzo misternym wzorem. Pojechaliśmy ! tym bardziej, że z prognoz pogody wynikało, że spotka tam nas prawdziwa zima. I spotkala nas taka, że trochę było straszno przejeżdżac przez drogi zasypane mocno śniegiem..
Koniakow... un pueblo de Beskides de Silesia famosisimo por las hacedoras de encajes a ganchillo. Trabajan con hilos muy finos, mostrando una creatividad sin límites, sin repetir diseño
Partimos al pueblo con entusiasmo, no solo por ganas de ver estas maravillas, sino por perseguir un invierno de los cuentos. Los pronósticos del tiempo nos aseguraban que es este el sitio donde mas neva..
Y sucedió lo inimaginable...nos dió miedo manejar por las carreteras repletas de inmensa candidad de nieve.
A my do koronek!
Aqui estan!...los encajes.
Entramos , es uno de los sitios de exhibición de los trabajos.
Słynne koniakowskie stringi, nowoczesność zdobyła nawet tutejsze , bardzo przywykłe do tradycji, koronczarki.
Los trabajos salen de lo tradicional, últimamente tienen mucho éxíto las bragas tipo string
A ta sukienka ślubna z czepeczkiem wywołała we mnie autentyczny zachwyt !
Este atuendo nupcial me quitó la respiración.
El gorrito que llevaban las mujeres casadas.
Y del otro lado de la ventana...invierno!
W izbie trombity beskidzkie.
En el interior de la casa los instrumentos típicos de la región.
i wrzeciono, pan przewodnik doskonałe sobie radził z przędzeniem wełny.
El propietario del sitio enseño que sabe hilar usando el antiguo huso.
Przechodzimy na druga strone ulicy do Muzeum Koronkarstwa poświęconego najznakomitszej mistrzyni szydełkowania , Marii Gwarek.
Robiła serwetę z nici chirurgicznych dla królowej angielskiej Elżbiety II, zmarła jednak przed zakończeniem pracy. Serweta nie zostala dokończona, nikt nie podjął się jej kontynuowania.
Del otro lado de la calle se encuentra el Museo de Encaje dedicado a la mas famosa tejedora Maria Gwarek. Estaba tejiendo un mantel para la Reina de Inglaterra Elizabeth II cuando la sorpiendió la muerte, el trabajo nunca fue terminado...quedó de recuerdo.
Najwieksza serweta szydełkowa świata o średnicy 5 m, znajduje sie w Gminnym Osrodku Kultury w Istebnej.
El mantel de ganchillo mas grande del mundo fue hecho aqui, mide 5 m de díametro
Pięc koronczarek, które stworzyły to dzieło, pracowały oddzielnie a potem połączyły swoje segmenty w taką oto gigantyczną serwetę. Ich heklowanie trwało 4 miesiące.
El mantel fue realizado por cinco tejedoras, cada una tejió por separado, se encontrarom al final de sus trabajos para unir los segmentos, han trabajado 4 meses.
Do Wisły też pojechałyśmy, ale jakoś to miąsto mnie nie zachwyciło, spodobał mi sie tylko Pałacyk Myśliwski Habsburgów , który został postawiony na przełęczy Przysłop w 1898 roku. ńa terenie Beskidu odbywały się polowania na głuszce , Habsburgowie bardzo w tych polowaniach gustowali.
W 1995 roku przeniesiono pałacyk do centrum Wisły i stał się siedzibą wiślańskiego PTTK.
Visitamos otro pueblo, Wisla, y tengo que reconocer que este sitio no me enamoró , solo me llamó la antención una residencia de los Habsburgos de finales del siglo XIX y comienzos del siglo XX destinada para permanecer en ella durante la caza de urogallos, que abundaban en este lugar.
Actualmente en la casona se encuentra el punto de información turística
W pałacyku znajduje się sala muzealna, gdzie można poznać historię regionu cieszyńskiego za czasów habsburgskich.
Można też dowiedzieć się wiele o głuszcach, których hodowla rozwinęła się na tych terenach za czasów Habsburgów bo lubiono na nie polować, teraz by utrzymac ten gatunek w lasach beskidzkich.
En la antigua casa de Los Habsburgos hoy funciona un museo que contiene una detallada información sobre los tiempos de su gobierno en los terenos de Silesia de Cieszyn, adicionalmente se consigue aqui todo sobre los urogallos, su cría y el intento de las instituciones ecológicas para reponer la especie en los bosques de los Beskides.
Wracając do Ustronia zauważyłam taki imponujący mural! to Miejska Biblioteka Publiczna . Muralem połączono trzy jej budynki nie pasujące do siebie...jest to jeden z największych murali w Polsce, zajmuje 500 m2 i obejmuje 7 ścian.
De regreso, en Ustron, vi este mural, enorme, en el edificio de la Bibloteca Pública de la Ciudad. La pintura une tres, de diferentes estilos edificios, es uno se los mas grandes murales de Polonía, cubre 500m2 y ocupa 7 paredes.
Pogoda dalej nie była wystarczająco dobra by pójść w góry, chciałyśmy jeszcze zdobyć Czantorię..niestety nie było na to pogodowej okazji.
Pozostał Skoczów, którego nie miałyśmy w planach. Zaczęłyśmy od kawiarnianych przyjemności, były Walentynki, wybrałyśmy "Kawiarnię 2 pietro" w Miejskim Cenrum Kultury, i był to dobry wybór.
El clima siguió no muy favorable para escalar las montañas, el pico llamado Czantoria no pudo ser por nosotras coronado, pero hubo una ciudad, Skoczow, por conocer. Comenzamos con una parada en el cafe, para festejar el Día de San Valentin .
Na skwerku naprzeciw, postać Gustawa Morcinka, polskiego pisarza związanego ze Śląskiem Cieszyńskim, przed wojną, przez blisko 20 lat był w Skoczowie nauczycielem.
En el jardincito de enfrente esta sentado Gustaw Morcinek, un insigne escritor polaco relacionado con Silesia , Skoczow lo recuerda como maestro de la escuela, la educción de los jovenes fue su ocupación por casi 20 años.
Weszłyśmy w uliczki miasta i spotkała nas niespodzianka i to bardzo pozytywna ..jest to ładne miasteczko, z ładnymi kamienicami, przyjemnym rynkiem...
Nos adentramos en las calles de la ciudad y nos encontramos con una sorpresa. Resultó ser una ciudad muy interesnate, bonita, con casas de estilo, y plaza central acogedora.
Kamienice okalające skoczowski rynek pochodzą z II połowy XVIII wieku i początków XIX. Są ładnie zdobione, do cennych zabytków należy też ratusz z 1797 roku
Las casas que rodean la plaza datan de la segunda mitad de siglo XVIII y comienzos de XIX, Tienen una ornamentación de aquellos tiempos, el ayuntamiento es del año 1797.
Kosciół św. Apostołów Piotra i Pawła z 1762...w stylu późnobarokowym
Iglesia de San Pedro y San Pablo de 1762...de estilo barroco tardío.
Al lado de la iglesia otro San Nepomuceno (uno mas) de la segunda mitad del siglo XVIII.
Nad miastem góruje kościoł ewangelicko- augsburski pod wezwaniem św, Trójcy z 1865 roku
Sobre la ciudad impera la iglesia evangélica de Santa Trinidad de año 1865.
Weszłyśmy na górke gdzie znajduje się kościoł, stamtąd pięknie się przedstwia panorama miasta.
Subimos a la cumbre de donde se abre una vista preciosa de la ciudad.
Wrociłyśmy do samochodu bo padał deszczyk, co widać po szybach ...
Nos salvamos de la lluvia montando el carro.
Poprosiłam o zatrzmanie się w Nierodzimiu. gdzie rok w rok spedzaliśmy jako dzieci wakacje. Pamietałam ,że był tam kościółek drewniany. Szkoda, że był zamknięty. Kościół pod wezwaniem św, Anny z 1769 roku
Insisti en una parada en Nierodzim, de niña solíamos pasar las vacaciones en este pueblito, mantengo en mi memoria la imagen de una iglesia de madera, donde cada domingo caminamos para escuchar la misa. Lástima...la encontramos cerrada. Es del año 1769 , dedicada a Santa Ana
Wokół kościoła powstał cmentarz, i o dziwo, pierwsze groby, które wpadły mi w oko, to groby tych, u których zwykliśmy zatrzymywać się na wakacje.
Rodeada de las tumbas, el cementerio se extendió mucho, Las primeras tumbas que vi fueron a mi sorpresa de la gente donde soliamos alquilar los cuartos...hace ya 60 años
Por el camino a Ustron nos llamo a atencion esta casa de techo de paja.
i ukryty za takim murem
Escondido detrás de este muro.
zajrzawszy przez dziurę w ogrodzeniu zdziwienie wywołało to co zobaczyliśmy w ogrodzie.
Através de un hueco en la pared ...una sorpresa!
I ostatni etap wycieczki...Bielsko Biała, której nie znałam i która okazała się nastepną miłą niespodzianką.
Llegó la última etapa de la excursión. Bielsko Biala, ciudad para mi desconocida y que resulto grato decubrimiento.
Rynek
Plaza de ayuntamiento
znowu św, Nepomucen
Y San Nepomuceno
Kawiarnia, obowiazkowy przystanek na kawę
Como de costumbre una parada para tomar café.
Calle hacia la Catedral de Bielsko.
Jest pod wezwaniem św. Mikolaja.
Dedicada a San Nicolás.
Ładnie mi przeleciał gołąb,
Un bonito vuelo de paloma atrapado en la foto.
Wizyta była szybka ale pozwoliła na zauroczenie się miastem...
Una visita breve pero bastaba para enamorarse de la ciudad.
Pozdrawiam y saludos
Nie jestem jakąś specjalną fanką szydełkowych robótek, jednak koniakowskie koronki robią olbrzymie wrażenie, cudowne wymyślne wzory!!! Ciekawe czy serweta dla królowej, robiona była z nici chirurgicznych ze względu na ich trwałość?
OdpowiedzUsuńBielska katedra ma ciekawą bryłę, bardzo mi się podoba.
Szkoda, że Wam pogoda zrobiła brzydkiego figla, ale pomimo to zobaczyłyście tyle wspaniałych miejsc, no i pobyłyście razem :)
Ja tez nie jestem zbyt zapalona entuzjastka szydelkowych serwetek, ale te koniakowskie sa niezwykle, precyzyjne, oryginalne, o bardzo skomplikowanych wzorach. Robia wrazenie. Poza tym sa juz nierozlacznym elementem koniakowskiego folkloru...tam one zawsze beda w dobrym guscie.
UsuńKAtedra w Bielsku ma wszystkie style od gotyku poczwaszy skonczywszy na modernizmie.
Rzeczywiscie nie lenilysmy sie, codziennie cos zwiedzalysmy. Zreszta pokon byl tak malenki, ze trzeba bylo isc w teren.
Skoczów pamiętam,(szczególnie) bardzo mi się podobały te uliczki. W Wiśle byłam kilka razy, sympatyczna, ale nie powalająca. W czasach małyszomanii stał tam Małysz z czekolady.
OdpowiedzUsuńW Bielsku nie byłam, ale autobusy z Krakowa jeżdżą i te do Cieszyna zatrzymują się w Bielsku. Mam w planie.
Zdjęcia jak zwykle piękne.
A ja jakos tego Skoczowa nie zapamietalam...ale moja mama sobie marzyla, ze dostanie tam mieszkanie spoldzielcze, na ktore zalozyla ksiazeczke mieszkaniowa. Widac, jej tez sie Skoczow podobal.
UsuńMoze Wisla ladniejsza w lecie...
W Bielsku trzeba sie zatrzymac, spodobalo mi sie bardzo.
A co to za szklany mostek na rynku w Bielsku-Białej?
OdpowiedzUsuńTo mostek po prostu, doczytalam sie, ze w sezonie niezimowym fontanna Neotuna, ktora tam sobie stoi splywa woda, ktora to tworzy potoczek i ten mostek jest nad potoczkiem...ha! taka ozdobka?
UsuńKoronki po prostu powalily mnie na kolana, odebraly oddech i zachwycily jak malo co na swiecie. Genialne cudenka.
OdpowiedzUsuńPalacyk u mural w Wisle tez ciesza oczy, kamieniczki w Skoczowie przepieknie odrestaurowane. W Bielsku swego czasu bywalam dosc czesto sluzbowo, ale nigdy nie bylo czasu na zwiedzanie miasta.
Koronki powalaja, jak dobrze im sie przyjrzec to zadziwiaja swoja misternoscia . BArdzo mi sie Koniakow spodobal.
UsuńZdjęcie z gołębiem rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńGolabek zrobil mi mila niespodzianke!
UsuńKoronkowa suknia ślubna piękna, oryginalna...
OdpowiedzUsuńTak naprawdę wszystkie pokazane przez Ciebie miejsca na zdjęciach emanują Twoją osobowością.
Wszystkie te miejsca zwiedzałam kiedyś z rodzicami. Z Istebnej mam zdjęcie z panem Kawulokiem, kobziarzem, już nieżyjącym, miał wówczas nieco więcej lat niż moi rodzice. Mam też gdzieś zdjęcie z Bielska Białej, Cieszyna, Wisły... Ech, obudziłaś moje wspomnienia. Buziaki :)
Nie zatrzymalysmy sie w Istebnej, a wiedzialam o chacie Kawuloka. TAk sypalo sniegiem, ze mozg mi sie troche paralizowal...
UsuńWiec Ty tez masz wspomnienia zwiazane z tymi terenami, u mnie one zajmuja duza czesc moich dzieciecych przezyc.Pozdrawiam Ewuniu!
Porwałam się kiedyś na zrobienie koniakowskiej koronki, bardzo mozolna robótka, bo trzeba wydziergać wiele drobnych elementów, połączyć, ale efekt jest:-) auć, auć, jaka zima na pierwszych zdjęciach, dobrze, że już wiosna w blokach startowych; czy to była wycieczka nostalgiczna? szukałaś śladów z lat dziecięcych, młodzieńczych, wiem z własnego doświadczenia, że niewiele się ich znajduje; urocze detale miejskie w Twoim obiektywie, masz do nich oko; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWracam w Cieszynskie i natychmiast staja mi przed oczami wszystkie przezycia z nim zwiazanie. Moj Tato stamtad pochodzil i ciagnal nas w swoje strony, To prawda niewiele z tamtych czasow pozostalo ale jednak cos tam jeszcze mozna znalezc. W lipcu wybieram sie razem z bracmi na zjazd rodzinny, ale bedzie sie dzialo, sa to bardzo weseli, sympatyczni cieszyniacy, bedzie sie dzialo! pozdrawiam serdecznie.
UsuńTa zima z Koniakowa bardzo mnie zadowolila, tylko balam sie, ze gdzies utkniemy samochodem w zaspach.
Koniakowskie koronki są przecudowne... Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńSa! tez pozdrawiam..
UsuńMe encantó tu viaje, también los ganchillos. Ya tienes otros dos santitos para la colección. Muchos besos.
OdpowiedzUsuńSi mi coleccion aumenta... Silesia es rica en figuras de mi santo...muchos besos tambien para ti
UsuńTe koniakowskie koronki to czyste szaleństwo. Zachwyciła mnie dbałość o szczegóły architektoniczne w Skoczowie, no i ten mural, niezwykłe wrażenie optyczne kiedyś taką technikę stosowano w kościołach, tyle że w postaci drobnych powtarzalnych elementów. Niesamowite!
OdpowiedzUsuńElemenciki tych koronek sa tak misterne, ze nic innego nie pozostaje tylko sie zachwycac, potem sie je laczy pajączkami, co za praca!
UsuńPrawda..ten mural jest niezwykly i wydaje mi sie swietnym pomyslem na polaczenie trzech budynkow zupelnie nie pasujacych do siebie...za muralem te roznosci se schowaly. Sciskam Grazynko..
Bardzo miły powrót do dawnych czasów.
OdpowiedzUsuńW Wiśle, Koniakowie byliśmy z żoną pewnie 50 lat temu.
Zaś w Skoczowie i pobliskiej wiosce Pogórze uczestniczyłem w bardzo pamietnym dla mnie wydarzeniu -
https://sites.google.com/site/pharlap1941/Home/dreams/biegjana
Przeczytalam o Janie Marku, wzruszajace wspomnienie o niezwyklym czlowieku, Cieszynskie darze wielkim sentymentem, bo to ukochane strony mego ojca. Bede jeszcze raz tam w tym roku, i pewnie odwiedze Skoczow, bo miasteczko zrobilo na mnie mile wrazenie..to moze i przez Pogorze przejade i pomysle wtedy o Janie Marku. Dziekuje za wizyte i serdecznie pozdrawiam.
UsuńNigdy nie przyglądałam się koniakowskim koronkom i dopiero teraz widzę, jakie są precyzyjne.
OdpowiedzUsuńŚwiat w Twoim obiektywnie jest piękniejszy. Nawet odrapane kamienice wyglądają pięknie.
Te koronki, ktore oglada sie w izbach wystawowych sa najwyzszej klasy i niesamowicie misterne w wykonaniu, kiedy im sie przypatrzec z uwaga trudno nie popasc w zachwyt i podziw dla takiego mistrzowstwa...oczywscie te , ktore sie sprzedaje sa ladne, tez pracowicie wyheklowane ale nie takie jak te mistrzowskie. Warto wybrac sie do Koniakowa, bardzo charakterne miejsce w Polsce.
UsuńA jezeli chodzi o moj swiat, to jak wiesz usilnie chce go widziec piekniejszy niz jest...ale jest przecie piekny, Hana!!
W wielu pokazanych przez Ciebie miejscach byłam, ale tak dawno temu, że mało pamiętam. Wisła rzeczywiście jest ładniejsza latem. Jako dzieco jeździliśmy tam często z rodzicami na Dni Kultury Beskidzkiej. I do Ustronia też. Tam pare razy wspinałam sie na Czantorię, zwiedzałam rezerwat dla zwierząt, a w samym mieście była wspaniała naleśnikarnia, nie wiem czy do tej pory istnieje.A w Skoczowie była taka skromna cukierenka przy rynku, gdzie można było dostać świeżo upieczone drożdźówki z serem. Ich smak pamiętam do dzisiaj!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Grażynko!
Olu! masz smakowite wspomnienia...Wisla mnie rozczarowala a mnie trudno jest rozczarowac, no ogol zawsze cos znajde by sie pozachwycac. Trzeba bedzie wrocic w lepszy sezon i po gorach pochodzic. Beskid jest na moje sily. Nalesnikarnia? nie widzialysmy, ale teraz zajrzalam do goog;e'a i jest! za to natknelysmy sie na gospode czeska i ta miala pyszne jedzenie.
UsuńOjej! glodna jestem! trzeba bedzie tych nalesnikow usmazyc! Sciskam serdecznie
Uczę się cieszyć z drobnych przyjemności :) A mural fantastyczny!!! Pozdrowienia z wiosennej krainy :)
OdpowiedzUsuńTak, cieszyc sie z drobnych przyjemnosci to jest to! Mural niezwykly, i kazde miasto byloby dumne z takowego.
UsuńZ Koniakowa mam w domu malutką serwetkę. Sporo zobaczyłyście, tylko szkoda, że pogoda nie dopisała. Zgadzam się z Tobą, że Wisła nie mam czym oczarować, a Bielsko bardzo lubię i mogłabym tam mieszkać. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńJa tez mam koniakowskie cudo, mama od kogos dostala a teraz ja mam te serwetke.
UsuńBielsko zachwyca, trzeba wrocic! pozdrawiam serdecznie
Świetna wyprawa, a te koronki - majstersztyk, podziwiam, bo sama nie potrafię tak dziergać :).
OdpowiedzUsuńOj jak milo Cie czytac!! wracasz do blogosfery?koronki piekne! warte wyprawy. Sciskam serdecznie!!
UsuńKoronki uwielbiam, więc na pewno przywiozłabym coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńStringi są super:)
Suknia ślubna i czepek bardzo oryginalne.
Ciekawe kto jest autorem tych pięknych murali? Wyglądają mi one na prace Ryśka Paprockiego.
Muszę Ci powiedzieć, że wizytę w "Cafe Lisboa" mam już za sobą:)
Babeczki smakują prawie identycznie jak w Lizbonie. Doczepiłabym się tylko do masy. Jak dla mnie w Krakowie jest troszkę za rzadka.
Dziękuję za polecenie tej kafejki i serdecznie pozdrawiam:)
Nie znalazlam kto namalowal mural. tylko ze bylo to 6 artystow z calej Polski.
UsuńBabeczki sa calkiem calkiem i to w Krakowie a nie w Lizbonie. Pozdrawiam!
Bardzo dziekuje za relacje. Przypomnialy mi lata dziecinstwa. Kazdego roku jezdzilismy na wakacje do Skoczowa. Sa to okolice rodzinne mojej Mamy. Jezdzilismy na wycieczki do tych miejscowosci ktore wymieniasz, no i oczywiscie do Cieszyna. Jana Marka znalam osobiscie a Gustaw Morcinek byl wychowawca i nauczycielem jez.polskiego mojej Mamy.Ze Skoczowa pamietam mala cukierenke "U Dusia". Byly tam pyszne rurki z kremem, to znaczy jako dzieci uwielbialismy je. Nie wiem czy dzisiaj bym je jadla,byly bardzo slodkie. Gorka z ktorej rozposciera sie widok na Skoczow to tak zwana "Kaplicowka". Pozdrawiam z Niemiec.
OdpowiedzUsuńJola
To tak jak mnie, lata dziecinstwa, wszystkie wakacje i to trwajace 2 miesiace. Tato pochodzil z Cieszynskiego. Moj Tato znal Gustawa Morcinka. Moja mam skladala na ksiazeczke mieszkaniowa, mialo byc mieszkanie w Skoczowie, kiedy rodzice mieli przejsc na emeryture.Inaczej sie stalo jednak. Mamy wiec podobne i mile wspomnienia. Ciesze sie, ze zajrzalas i sciskam serdecznie.
Usuń