wtorek, 19 września 2017

A ja lubię jarmarki a Jagielloński bardzo.....Me encantan las ferias..y la feria de Lublin es de las mejores!

Lublin...moja późna ale wielka miłość!  zabrzmiało patetycznie ale to prawda! w Lublinie byłam po raz pierwszy  trzy lata temu wiec późno,  biorąc pod uwage mój zaawansowny wiek ..

Czy nie piękny to widok? zamek lubelski jest bardzo efektowny..

Lublin,  desperto  tarde  mi fascinacion,  pero  finalmente sucedio....primera vez llegue a esta ciudad hace tres años ,    desde entonces ocupa en mis pesamientos un lugar privilegiado.

No es bella esta vista? el castillo de Lublin  es espectacular.



Dzień był deszczowy, nikłe raczej światło...ehhh...ale i tak było urokliwie.
El dia amanecio con lluvia, de poca luz...aun asi fue magico.



Lampiony,  balony..
Udekorowany  na  jarmark Lublin.

Globos, muchos globos de colores, ...una decoracion para la ciudad de fiesta.


Zaułki lubelskie
Callecitas y callejones ...







Mimo deszczowej pogody publiczność jarmarkowa dopisała.

  El publico no ha fallado. a pesar del tiempo.




Tematem tegorocznego Jarmarku Jagiellońskiego była pisanka.
W XIV wiecznej Bramie Krakowskiej zawisł, związany z tematem,  olbrzymi. ozdobny  pająk .

Este año el tema de la feria  fue - los huevos de pascua en la expresion popular - los organizadores han colocado en la vieja  puerta  del siglo XIV ubicada en los muros de defensa  por donde se accede   a la ciudad,  un colgante  alusivo al tema de la feria.





W balonowych koszykach ciekawskie ludziki, no bo tam w dole wiele się dzieje..

Estos pasajeritos de los globos estaban mirando hacia abajo,  es que en las calles habia mucho de  que disfrutar.





Kura miedziana, symbol Jarmarku Jagiellonskiego.
La gallina de cobre, el logo de la feria.


Były stragany z rękodziełem, sztuka ludową, tańce, muzyka,  koncerty, wystawy, spotkania, kino, spektakle i warsztaty, Zapisałyśmy się na warsztat  tradycyjnego zdobienia pierników i na warsztat etnobotaniczny.
Hubo puestos de artesania, de productos regionales, hubo bailes, musica,  conciertos, exposiciones, encuentros, cine, espectaculos y talleres. Decidimos participar en dos de muchos que se han ofrecido, uno de la decoracion de los galletas de miel, y otro de etnobotanica.


Warsztaty zdobienia pierników prowadziła Słowaczka.

Cudowny czepek

El taller de decoracion de galletas lo condujo  una maestra de pasteleria ...vino de Eslovakia

Que lindo  gorrito de encajes llevaba!






Od czasu do czasu odpoczywalysmy  w przytulnyh kawiarniach.
De vez en cuando necesitabamos un descanso en agogedoras cafeterias.


a potem znowu wchodzilsymy w labirynt bardzo kolorowych kramow. 
W jarmarku uczestniczyli starannie wyselekcjnowani artysci z Polski, Ukrainy, Bialorusi, Litwy, Wegier i Slowacji.

Repotenciadas  regresabamos al laberinto  de los puestos de venta. En la feria participaron los artistas de Polonia, Ucrania, Belarus, Lituania, Hungria y Eslovakia.
























A kto  odgadnie jak nazywa się  właścicielka tych zgrabnych nóg?


Nadszedl czas na warsztaty etnobotaniczne. Troche zagadkowa nazwa, Wkrótce się wyjaśnilo o czym będzie mowa. Prelegent  Karol Szurdak przyniósł ze sobą  olbrzymie wiechcie chwastów i każdą roslinkę  nazywal i opowiadał  o niej ciekawe hstorie, opisujac jej wlaściwosci lecznicze  i smakowe, ...a potem ..a potem ugotowaliśmy bardzo dobre danie, najpierw frytki z marchwi polnej , bardzo smaczne, dużo bardziej smakowite niż te z ziemniaków i  świetne  danie z komosy, chwastu, który rośnie dosłownie wszędzie .

Llego el tiempo de entrar al taller de etnobotanica. Lo condujo  Karol Szurdak, conocedor de plantas silvestres. Trajo un ramo impresionante de matas de las praderas y bosques . Nombro a cada una  y charlo sobre  sus  propiedades medicinales y comestibles....y..despues, bajo si direccion, todos los participantes  cocinamos dos platos ...uno  de zanahoria silvestre,  frita, que supo mejor que famosas papitas fritas  y otro de chenopodium, popularmente llamado cenizo o quinhuilla, que crece en todos los lugares silvestre posibles.





 Frytki z dzikiej marchwi
"Papitas fritas" de zanahorias silvestres.



Potrawa z komosy w trakcje przygotowania
El plato de cenizo preparandose!.




i naprawde dobre z komosy danie
Fue de verdad muy, pero muy sabroso



Po warsztatach, już dość późną porą wyszłyśmy na ulicę,  skapaną w różowym świetle zachodzącego słońca.
Deszczu ani śladu.

Al terminar el  taller  encontramos las calles teñidas de rosado,   se fue la lluvia,  llego el atardecer .





 no i żal...

"Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków 
Pierzastych kogucików, baloników na druciku 
Motyli drewnianych, koników bujanych 
Cukrowej waty i z piernika chaty "


Co  tam.... już za rok będzie  znowu!!! Tylko  trzeba  worek pieniędzy ze sobą przytargać, tyle cudności tam mają.


Me invadio la nostalgia,   finalizo el colorido mundo de la feria...pero...dentro de un año regresare... esta vez  con un saco lleno de dinero... 


pozdrawiam y saludos

42 komentarze:

  1. Ależ piękna opowieść o jarmarku:) Ty to umiesz zachwycić fotografiami. A do tego ta piosenka:) Noooo, nieeee - pierwsza jestem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze "papitas fritas" - jak to człowiek nie wie, co je:)

      Usuń
    2. Papitas fritas....ladnie sie nzywaja frytki ziemniaczane po hiszpansku, ale zanahoria frita salvaje byla lepsza. Idzmy w pola i zrywajmy dzika marchew!

      Usuń
    3. A Ty juz wstalas? no nie wierze!

      Usuń
    4. Ja mam już nowy post, a Ty spisz:)

      Usuń
    5. Ja? spie? co Ty, to Ty spisz...ja juz czekam wschodu slonca!

      Usuń
    6. Co wiecej, juz na Mazurach bylam!

      Usuń
    7. Arte! juz swita! a Ty spisz!

      Usuń
    8. Biorąc pod uwagę różnice w naszej aktywności nocnej, chyba nie wyśpimy się na tej wieży:)

      Usuń
    9. O niee! na wiezy nie bedziesz o swicie spala..trzeba bedzie za dzikami latac, za sarenkami, za zurawiami...nie ma mowy o spaniu

      Usuń
    10. Wieczorem Ty nie będziesz spała - trzeba będzie podsłuchiwać randkujące żółwie:)

      Usuń
  2. Ale fajny jarmark. Nigdy nie byłam w Lublinie, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BArdzo fajny, bo nie bylo tam w ogole jakiegos chlamu, wszystko bylo rekodzielem, wg mnie wysokich lotow. Dlatego trzeba tam sie wybrac z workiem pieniedzy...

      Usuń
  3. Fakt, gotówka z portmonetki wypływa na takich jarmarkach strumieniem. Zastanawia mnie temat pisanki na sierpniowym jarmarku.Pierniki są przepiękne a uliczki i cała otoczka jarmarku zachwycają.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie gotowka, to jest to co trzeba miec w ilosci dosc istotnej, nie mialam wiec obiecuje sobie, ze moze w przyszlym roku bede "bogatsza".
      A otoczka jest lubelskostarowkowa, wiec piekna.

      Usuń
  4. Piękny Lublin, żałuję, że nigdy nie byłam. Fajny jarmark, ludziki w balonach pomysłowe, słowackie pierniczki są pieknie zdobione, miałam okazję podziwiać i u nas. Haftowane bluzki, kiedyś się podobne przywoziło z Rumunii. Szkoda tylko, że i komercji duzo wkrada się na takie jarmarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Ewo, trzeba sie wybrac...Krakow jest piekny ale Lublin tez niczego sobie, mniejszy ale ostatnio intensywnie restaurowany i jest zdecydowanie urokliwy.
      Jezeli chodzi o komercje to wlasnie ona w Lublinie byla taka jaka sobie mozna wymarzyc...nie bylo absolutnie zadnej tandety, "chinszczyzny taniej" , wszystkie stoiska mialy autentyczne rekodzielo, mnie zachwycilo absolutnie.

      Usuń
  5. Zamek wygląda trochę ja wielki meczet w Dżenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musialam zajrzec do wujka Google'a i rzeczywiscie, mozna takie porownanie zrobic...wielkie przestrzenne mury, ich zwienczenia, kolor tez podobienstwo pokresla...tylko tamten jest zrobiony z gliny wiec jego kolor jest naturalny.

      Usuń
  6. Ładne miejsce. Nie byłam jeszcze w Lublinie, ale kto wie może kiedyś.
    Jarmarki to coś co lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja tez dlugo czekalam na poznanie Lublina, wiec wszystko jeszcze przed Toba. Takie dobrze pomyslane jarmarki sa cudne!

      Usuń
  7. Nigdy w zyciu nie mialam okazji byc w Lublinie. I pewnie juz nie bede miala...

    OdpowiedzUsuń
  8. Grażyno wspaniale pokazałaś ten lubelski jarmark, przypomniały mi się wrocławskie Cepeliady w czasach PRLu, na nich też była tylko sztuka ludowa, bo o chińszczyźnie nikt wtedy jeszcze nie słyszał ;)
    Oczy aż się śmieją do tych wszystkich cudeniek, a miedziana kura odlotowa! Bardzo ciekawy ten niebieski instrument z korbką i klawiszami.
    Frytki z dzikiej marchwi nie są słodkawe?
    Z tych balonów pogapić się mógł każdy kto chciał, czy tylko wybrańcy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byly takie fajne instrumenty..wszystkie recznie robione. W balonach? przywilej mialy laleczki smieszne...fajne takie stworki,
      Frytki, moze minimalnie slodkawe, byly naprawde dobre.

      Usuń
    2. W balonach stworki powiadasz hmm, trochę mnie zastanawiało dlaczego te ludzie się tak wychylają, ale jakoś do mnie nie dotarło, że te balony za małe dla ludzi ;) Dodają kolorytu ulicy, szczególnie, że ten deszcz, a na dole przeważnie ciemne parasole.

      Usuń
    3. HAhaha! zdziwilam sie Twoim pytaniem, nawet myslalam, ze jakis prawdziwy balon gdzies przeoczylam ale jest na fotografii..

      Usuń
    4. No cóż bywam coraz częściej rozkojarzona :)

      Usuń
  9. Tak dawno tam byłem, że zdążyłem zapomnieć, jak urocze to miasto. Do tego jeszcze ten jarmark, wszystko ubarwił i ożywił stare miasto.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale teraz jest duzo bardziej urocze! trzeba jechac! pozdrawiam

      Usuń
  10. Me ha encantado. Gracias. Besitos.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna sprawa taki jarmark. Napatrzeć się nie mogę na te wszystkie kolorowe atrakcje.
    Uwielbiam takie miejsca. Niestety w Lublinie na jarmarku nie byłam.
    Fajnie go pokazałaś.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na takim jarmarki nie sposob nie zwariowac...a lubelski jest bardzo duzy i kramow jest cale mnostwo. pozdrawiam

      Usuń
  12. W Lublinie byłam kilka razy, ale prawie zawsze w pospiechu, przejazdem, więc z przyjemnością pooglądałam jego urokliwą architekturę i ciekawostki jarmarkowe widziane okiem Twego aparatu. Najbardziej zachwyciły mnie chusty i czepce na głowach regionalnie ubranych kobiet. No i ten pająk ozdobny - pisankowy i te cudnie zdobione pierniki. Ależ misterna robota!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, mnie tez te stroje bardzo sie podobaly, jak widzisz glownie za nimi latalam.
      Sciskam Cie serdecznie

      Usuń
  13. te nogi i włosy z Kayah mi się skojarzyły, czy trafnie?
    ale z Ciebie wędrowiec, zazdroszczę pasji i podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo!!! no w koncu ktos sie odwazyl zgadywac...to Kayah!!!
      wedrowanie mam we krwi, ale ten ro przerosl moje wyobrazenie i wedrowaniu, mysle, ze los mi zrobil taki prezent w 2017 roku , bo to moj rok okrąglojubileuszowy i to o bardzo wysokiej cyfrze. A wiedz, ze nie napisalam o wielu poprzednich wiosennych i letnich podrozach, zobacze, czy mi sie uda jeszcze nadrobic te zaleglosci.
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Byłam tam na początku lat 70-tych, na jakimś obozie sportowym, ale nic nie pamiętam z wyglądu miasta:-) jarmarki to rzeczywiście kosztowne imprezy, trzeba być odpornym na różne pokuszenia:-)
    Grażynko, Ty i zaawansowany wiek? przecież wyglądasz tak młodo, i masz tak cudowny uśmiech; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiek to mam zaawansowany...ale odpukac...czuje sie dobrze i pelna pomyslow na nastepne wloczegostwo.
      Lublin masz nie tak daleko, ja sie nim zachwycam. Jest jeszcze tam piekny skansen, bardzo obszerny i ladnie polozony, warty podrozy, a Ty lubisz takie historie. Sciskam cie serdecznie i juz lece do Twojej rumnskiej podrozy, Rumunia jest taka jak ja lubie...

      Usuń