Lublin...moja późna ale wielka miłość! zabrzmiało patetycznie ale to prawda! w Lublinie byłam po raz pierwszy trzy lata temu wiec późno, biorąc pod uwage mój zaawansowny wiek ..
Czy nie piękny to widok? zamek lubelski jest bardzo efektowny..
Lublin, desperto tarde mi fascinacion, pero finalmente sucedio....primera vez llegue a esta ciudad hace tres años , desde entonces ocupa en mis pesamientos un lugar privilegiado.
No es bella esta vista? el castillo de Lublin es espectacular.
Dzień był deszczowy, nikłe raczej światło...ehhh...ale i tak było urokliwie.
El dia amanecio con lluvia, de poca luz...aun asi fue magico.
Lampiony, balony..
Udekorowany na jarmark Lublin.
Globos, muchos globos de colores, ...una decoracion para la ciudad de fiesta.
Zaułki lubelskie
Callecitas y callejones ...
Mimo deszczowej pogody publiczność jarmarkowa dopisała.
El publico no ha fallado. a pesar del tiempo.
Tematem tegorocznego Jarmarku Jagiellońskiego była pisanka.
W XIV wiecznej Bramie Krakowskiej zawisł, związany z tematem, olbrzymi. ozdobny pająk .
Este año el tema de la feria fue - los huevos de pascua en la expresion popular - los organizadores han colocado en la vieja puerta del siglo XIV ubicada en los muros de defensa por donde se accede a la ciudad, un colgante alusivo al tema de la feria.
W balonowych koszykach ciekawskie ludziki, no bo tam w dole wiele się dzieje..
Estos pasajeritos de los globos estaban mirando hacia abajo, es que en las calles habia mucho de que disfrutar.
Kura miedziana, symbol Jarmarku Jagiellonskiego.
La gallina de cobre, el logo de la feria.
Były stragany z rękodziełem, sztuka ludową, tańce, muzyka, koncerty, wystawy, spotkania, kino, spektakle i warsztaty, Zapisałyśmy się na warsztat tradycyjnego zdobienia pierników i na warsztat etnobotaniczny.
Hubo puestos de artesania, de productos regionales, hubo bailes, musica, conciertos, exposiciones, encuentros, cine, espectaculos y talleres. Decidimos participar en dos de muchos que se han ofrecido, uno de la decoracion de los galletas de miel, y otro de etnobotanica.
Warsztaty zdobienia pierników prowadziła Słowaczka.
Cudowny czepek
El taller de decoracion de galletas lo condujo una maestra de pasteleria ...vino de Eslovakia
Que lindo gorrito de encajes llevaba!
Od czasu do czasu odpoczywalysmy w przytulnyh kawiarniach.
De vez en cuando necesitabamos un descanso en agogedoras cafeterias.
a potem znowu wchodzilsymy w labirynt bardzo kolorowych kramow.
W jarmarku uczestniczyli starannie wyselekcjnowani artysci z Polski, Ukrainy, Bialorusi, Litwy, Wegier i Slowacji.
Repotenciadas regresabamos al laberinto de los puestos de venta. En la feria participaron los artistas de Polonia, Ucrania, Belarus, Lituania, Hungria y Eslovakia.
A kto odgadnie jak nazywa się właścicielka tych zgrabnych nóg?
Nadszedl czas na warsztaty etnobotaniczne. Troche zagadkowa nazwa, Wkrótce się wyjaśnilo o czym będzie mowa. Prelegent Karol Szurdak przyniósł ze sobą olbrzymie wiechcie chwastów i każdą roslinkę nazywal i opowiadał o niej ciekawe hstorie, opisujac jej wlaściwosci lecznicze i smakowe, ...a potem ..a potem ugotowaliśmy bardzo dobre danie, najpierw frytki z marchwi polnej , bardzo smaczne, dużo bardziej smakowite niż te z ziemniaków i świetne danie z komosy, chwastu, który rośnie dosłownie wszędzie .
Llego el tiempo de entrar al taller de etnobotanica. Lo condujo Karol Szurdak, conocedor de plantas silvestres. Trajo un ramo impresionante de matas de las praderas y bosques . Nombro a cada una y charlo sobre sus propiedades medicinales y comestibles....y..despues, bajo si direccion, todos los participantes cocinamos dos platos ...uno de zanahoria silvestre, frita, que supo mejor que famosas papitas fritas y otro de chenopodium, popularmente llamado cenizo o quinhuilla, que crece en todos los lugares silvestre posibles.
Frytki z dzikiej marchwi
"Papitas fritas" de zanahorias silvestres.
Potrawa z komosy w trakcje przygotowania
El plato de cenizo preparandose!.
i naprawde dobre z komosy danie
Fue de verdad muy, pero muy sabroso
Deszczu ani śladu.
Al terminar el taller encontramos las calles teñidas de rosado, se fue la lluvia, llego el atardecer .
no i żal...
"Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków
Pierzastych kogucików, baloników na druciku
Motyli drewnianych, koników bujanych
Cukrowej waty i z piernika chaty "
Co tam.... już za rok będzie znowu!!! Tylko trzeba worek pieniędzy ze sobą przytargać, tyle cudności tam mają.
Me invadio la nostalgia, finalizo el colorido mundo de la feria...pero...dentro de un año regresare... esta vez con un saco lleno de dinero...
pozdrawiam y saludos
Ależ piękna opowieść o jarmarku:) Ty to umiesz zachwycić fotografiami. A do tego ta piosenka:) Noooo, nieeee - pierwsza jestem:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze "papitas fritas" - jak to człowiek nie wie, co je:)
UsuńPapitas fritas....ladnie sie nzywaja frytki ziemniaczane po hiszpansku, ale zanahoria frita salvaje byla lepsza. Idzmy w pola i zrywajmy dzika marchew!
UsuńA Ty juz wstalas? no nie wierze!
UsuńJa mam już nowy post, a Ty spisz:)
UsuńJaaasne - śpisz:)
UsuńJa? spie? co Ty, to Ty spisz...ja juz czekam wschodu slonca!
UsuńCo wiecej, juz na Mazurach bylam!
UsuńArte! juz swita! a Ty spisz!
UsuńBiorąc pod uwagę różnice w naszej aktywności nocnej, chyba nie wyśpimy się na tej wieży:)
UsuńO niee! na wiezy nie bedziesz o swicie spala..trzeba bedzie za dzikami latac, za sarenkami, za zurawiami...nie ma mowy o spaniu
UsuńWieczorem Ty nie będziesz spała - trzeba będzie podsłuchiwać randkujące żółwie:)
UsuńAle fajny jarmark. Nigdy nie byłam w Lublinie, a szkoda.
OdpowiedzUsuńBArdzo fajny, bo nie bylo tam w ogole jakiegos chlamu, wszystko bylo rekodzielem, wg mnie wysokich lotow. Dlatego trzeba tam sie wybrac z workiem pieniedzy...
UsuńFakt, gotówka z portmonetki wypływa na takich jarmarkach strumieniem. Zastanawia mnie temat pisanki na sierpniowym jarmarku.Pierniki są przepiękne a uliczki i cała otoczka jarmarku zachwycają.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo wlasnie gotowka, to jest to co trzeba miec w ilosci dosc istotnej, nie mialam wiec obiecuje sobie, ze moze w przyszlym roku bede "bogatsza".
UsuńA otoczka jest lubelskostarowkowa, wiec piekna.
Piękny Lublin, żałuję, że nigdy nie byłam. Fajny jarmark, ludziki w balonach pomysłowe, słowackie pierniczki są pieknie zdobione, miałam okazję podziwiać i u nas. Haftowane bluzki, kiedyś się podobne przywoziło z Rumunii. Szkoda tylko, że i komercji duzo wkrada się na takie jarmarki.
OdpowiedzUsuńOj Ewo, trzeba sie wybrac...Krakow jest piekny ale Lublin tez niczego sobie, mniejszy ale ostatnio intensywnie restaurowany i jest zdecydowanie urokliwy.
UsuńJezeli chodzi o komercje to wlasnie ona w Lublinie byla taka jaka sobie mozna wymarzyc...nie bylo absolutnie zadnej tandety, "chinszczyzny taniej" , wszystkie stoiska mialy autentyczne rekodzielo, mnie zachwycilo absolutnie.
Zamek wygląda trochę ja wielki meczet w Dżenne :)
OdpowiedzUsuńMusialam zajrzec do wujka Google'a i rzeczywiscie, mozna takie porownanie zrobic...wielkie przestrzenne mury, ich zwienczenia, kolor tez podobienstwo pokresla...tylko tamten jest zrobiony z gliny wiec jego kolor jest naturalny.
UsuńŁadne miejsce. Nie byłam jeszcze w Lublinie, ale kto wie może kiedyś.
OdpowiedzUsuńJarmarki to coś co lubię.
O ja tez dlugo czekalam na poznanie Lublina, wiec wszystko jeszcze przed Toba. Takie dobrze pomyslane jarmarki sa cudne!
UsuńNigdy w zyciu nie mialam okazji byc w Lublinie. I pewnie juz nie bede miala...
OdpowiedzUsuńDlaczego tak pesymistycznie?
UsuńGrażyno wspaniale pokazałaś ten lubelski jarmark, przypomniały mi się wrocławskie Cepeliady w czasach PRLu, na nich też była tylko sztuka ludowa, bo o chińszczyźnie nikt wtedy jeszcze nie słyszał ;)
OdpowiedzUsuńOczy aż się śmieją do tych wszystkich cudeniek, a miedziana kura odlotowa! Bardzo ciekawy ten niebieski instrument z korbką i klawiszami.
Frytki z dzikiej marchwi nie są słodkawe?
Z tych balonów pogapić się mógł każdy kto chciał, czy tylko wybrańcy?
Byly takie fajne instrumenty..wszystkie recznie robione. W balonach? przywilej mialy laleczki smieszne...fajne takie stworki,
UsuńFrytki, moze minimalnie slodkawe, byly naprawde dobre.
W balonach stworki powiadasz hmm, trochę mnie zastanawiało dlaczego te ludzie się tak wychylają, ale jakoś do mnie nie dotarło, że te balony za małe dla ludzi ;) Dodają kolorytu ulicy, szczególnie, że ten deszcz, a na dole przeważnie ciemne parasole.
UsuńHAhaha! zdziwilam sie Twoim pytaniem, nawet myslalam, ze jakis prawdziwy balon gdzies przeoczylam ale jest na fotografii..
UsuńNo cóż bywam coraz częściej rozkojarzona :)
UsuńTak dawno tam byłem, że zdążyłem zapomnieć, jak urocze to miasto. Do tego jeszcze ten jarmark, wszystko ubarwił i ożywił stare miasto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ale teraz jest duzo bardziej urocze! trzeba jechac! pozdrawiam
UsuńMe ha encantado. Gracias. Besitos.
OdpowiedzUsuńGracias linda! besos
UsuńŚwietna sprawa taki jarmark. Napatrzeć się nie mogę na te wszystkie kolorowe atrakcje.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca. Niestety w Lublinie na jarmarku nie byłam.
Fajnie go pokazałaś.
Pozdrawiam:)
Tak, na takim jarmarki nie sposob nie zwariowac...a lubelski jest bardzo duzy i kramow jest cale mnostwo. pozdrawiam
UsuńW Lublinie byłam kilka razy, ale prawie zawsze w pospiechu, przejazdem, więc z przyjemnością pooglądałam jego urokliwą architekturę i ciekawostki jarmarkowe widziane okiem Twego aparatu. Najbardziej zachwyciły mnie chusty i czepce na głowach regionalnie ubranych kobiet. No i ten pająk ozdobny - pisankowy i te cudnie zdobione pierniki. Ależ misterna robota!:-))
OdpowiedzUsuńOlu, mnie tez te stroje bardzo sie podobaly, jak widzisz glownie za nimi latalam.
UsuńSciskam Cie serdecznie
te nogi i włosy z Kayah mi się skojarzyły, czy trafnie?
OdpowiedzUsuńale z Ciebie wędrowiec, zazdroszczę pasji i podziwiam :)
Brawo!!! no w koncu ktos sie odwazyl zgadywac...to Kayah!!!
Usuńwedrowanie mam we krwi, ale ten ro przerosl moje wyobrazenie i wedrowaniu, mysle, ze los mi zrobil taki prezent w 2017 roku , bo to moj rok okrąglojubileuszowy i to o bardzo wysokiej cyfrze. A wiedz, ze nie napisalam o wielu poprzednich wiosennych i letnich podrozach, zobacze, czy mi sie uda jeszcze nadrobic te zaleglosci.
Pozdrawiam
Byłam tam na początku lat 70-tych, na jakimś obozie sportowym, ale nic nie pamiętam z wyglądu miasta:-) jarmarki to rzeczywiście kosztowne imprezy, trzeba być odpornym na różne pokuszenia:-)
OdpowiedzUsuńGrażynko, Ty i zaawansowany wiek? przecież wyglądasz tak młodo, i masz tak cudowny uśmiech; pozdrawiam serdecznie.
No wiek to mam zaawansowany...ale odpukac...czuje sie dobrze i pelna pomyslow na nastepne wloczegostwo.
UsuńLublin masz nie tak daleko, ja sie nim zachwycam. Jest jeszcze tam piekny skansen, bardzo obszerny i ladnie polozony, warty podrozy, a Ty lubisz takie historie. Sciskam cie serdecznie i juz lece do Twojej rumnskiej podrozy, Rumunia jest taka jak ja lubie...
Mucho colorido, besos!
OdpowiedzUsuń