W jeden z szaroburych dni listopadowych wybrałyśmy się z koleżanką na dłuższą trasę w celu wypróbowania jej nowego samochodu, padło na Kazimierz, chciałyśmy połączyć pożyteczne z przyjemnym. Kazimierz nawet w listopadzie powinien okazać się atrakcyjnym celem wycieczkowym. Wyjechałyśmy wcześnie rano, pochmurno było jak przystało na tę porę roku, przystanek na śniadanie zaplanowałam w Cegielni koło Ryk. Lubię jej wystrój cegielniany z wysokim kominem i surową cegłą. A i jedzenie może nie wyszukane ale smaczne.
Un dia gris de noviembre fuimos de viaje con mi amiga para probar su nuevo carro, elegi como destino Kazimierz asi el proposito fue tambien placentero. Estuve segura que Kazimierz aun siendo noviembre deberia ser agradable y atractivo. Salimos tempranito por la manana , para desayuno elegi una vieja fabrica de ladrillos cerca de Ryki convertida en un original restaurante de nombre Cegielnia (El Ladrillar) . Me encanta su ambiente, la chimenea, las paredes de viejos ladrillos. Comida sencilla pero sabrosa.
Oryginalne cegielniane wnętrze
El ladrillar convertido en restaurante
Robimy sobie zdjęcia z testowanym samochodem w odbiciu szyb.
Nos tomamos fotografias con el carro en prueba reflejado en las ventanas...
Dojechałyśmy do Kazimierza , pogoda dalej była pochmurna ale nie padał deszcz...
Hemos llegado a Kazimierz, el tiempo seguia nublado pero sin lluvia.
Góra Trzech Krzyży w szarych tonacjach...
La Montaña de Las Tres Cruces sumergida en los tonos gris
Rynek trochę bardziej kolorowy, a stoliki na zewnątrz mimo chłodu, znalazły odpornych na ziąb amatorów.
La plaza central estuvo algo mas colorida, las mesitas de afuera fueron ocupados aun cuando hacia bastante frio.
Las tienditas ya fueron adornadas de navidad
ale to okno prawie wiosenne.
esta ventana luce primaveral
Ciągnęło mnie jak zawsze do Herbaciarni u Dziwisza,
Me provoco como siempre disfrutar del salon de te "U Dziwisza"
mój ulubiony stolik w przeszklonej wnęce był zajęty, więc...
pero mi mesita preferida estaba ocupada... asi que...
poszłyśmy do sąsiedniej Manufaktury Czekolady , gdzie żywy kot był ozdobą parapetu
fuimos a la vecina Manufactura de Chocolate donde el gato fungio de adorno en la ventana
en la plaza menor habia un mercadito
stamtąd na Górę Trzech Krzyży...po drodze widoki na zamek, który wyglądał zupełnie inaczej zza firanki z czarnych bezlistnych gałęzi
un rato despues estuvimos subiendo la Montaña de Las Tres Cruces...atras quedo el castillo del siglo XIV que en tiempos lejanos resguardaba la poblacion y el comercio fluvial en el rio Vistula.
Widoki na miasto i Wisłę zatrzymują nas na górze na trochę dłużej , niezależnie od pory roku są zawsze piękne i niezapomniane.
Desde la montaña las vistas son increibles , vale la pena quedarse mas tiempo y detallarlas.
Poszłyśmy na górę zamkową, ruina zamku jest w robotach remontowych, zamknięta dla zwiedzających...obeszłyśmy ją dookoła ciągle podziwiając cudne panoramy.
Subimos al castillo, sus ruinas estan en trabajos de mantenimiento, cerradas para visitantes...dimos vuelta a su alrededor
wróciłyśmy na dosyć gwarny rynek
Regresamos a la plaza mayor bastante concurrida
Entramos a la iglesia matriz, renacentista, de San Juan y San Bartolomeo
a potem na obiad, po obiedzie w zaułki w sklepiki bogate...zapadał szybko zmrok...krótkie są dni listopadowe.
Finalmente nos dejamos atrapar por las vitrinas de las tiendas y galerias...rapido cayo la tarde , comenzo oscurecer, los dias de otoño son demasiado cortas.
księżyc zaczął się przechadzać między figurkami attyki w kamienicy Przybyłów
La luna salio a pasear entre las figuritas del atico de la casas de la plaza mayor
a potem podążył ku farze
y despues se dirigio hacia la iglesia
Tiempo de regreso...lo hemos hecho en oscuridad , el carro se porto bien, solo sus luces fueron un poco cortas, no alumbraban mucho, llegamos a Varsovia con una vista cansada de tanto adivinar el camino .
a ja już z grudniowej Portugalii pozdrawiam.
Kazimierz es bello hasta en noviembre gris,
y yo desde Portugal dicembrina...saludo
Jestem pod ogromnym wrażeniem - jakie to piękne, malownicze i ciekawe miasto. Nigdy tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńNie zaglądałaś do mnie ostatnio, więc sobie pomyślałam, że pojechałaś do córki w Portugalii i dobrze się domyślałam :). Twój listopadowy pokaz Kazimierza jest cudny. Twój spacer nie tylko po zabytkach, ale również po kawiarenkach i sklepikach mnie urzekł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKazimierz kojarzy mi nie najbardziej z herbaciarnią u Dziwisza - mają tam pyszności.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ciągle coś remontują w Kazimierzu, bo gdy ja tam byłam to remontowali kościół, z zewnątrz cały był w rusztowaniach, a w środku prawie pusty, wszystko zabrane do konserwacji.
Udanego pobytu w Portugalii.
Pozdrawiam :)
Obserwujemy którąś z kolei Twoich wypraw po POlsce :) Wydaje nam się że gdybyś skręciła z tak typowych i wytartych szlaków ,,turystycznych'' miałabyś okazję zobaczyć z bliska tą prawdziwą obecną Polskę, a nie tylko tą folderową :D Zawsze się śmiejemy gdy widzimy relację z wycieczki do Peru - Lima, Machu Picchu, Tiki Taka ... Lima. Pamiętamy jak kiedyś żachnęłaś się na opisywaną przez nas polską biedę na prowincji, zaniedbania, brak szans i perspektyw w odległości 1 godziny jazdy od Warszawy... no właśnie ale w Warszawie, Zakopanym czy Kazimierzu tego nie zobaczysz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy jak zawsze piękne kolorowe zdjęcia.
Szczerze powiedziawszy jak bym przyjechała do Polski z przyjaciółką, to też bym wolała jechać utartym 'szlakiem folderowym' niż pokazywać jej zaniedbane wsie.
UsuńA swoją drogą, to wieś wsi nie równa. Zgadzam się, że w Polsce jest wiele biedy i zaniedbanych miejsc, gdzie brak perspektyw dobija, Takie miejsca są i w Anglii. Czy to znaczy, że mam je pokazywać odwiedzającym mnie gościom? Czy mam ich zabrać do Crewe, gdzie populacja Polaków i Romów zdominowała lokalną społeczność, a ulice toną w śmieciach, bo w jednym domu mieszka dużo więcej osób niż powinno i gmina nie nadąża z wywózką? A może do Merthyr w Walii, gdzie bezrobocie w skutek pozamykania fabryk sięga ponad 35%, a połowa młodych ludzi nigdy nawet nie była w oddalonym o 40 km Cardiff? Ewentualnie do Leeds, gdzie przeważająca społeczność muzułmańska wprowadza na ulicach sharia law? Nie sądzę. Wolę House of Parliament, Cotswolds czy Bath.
Pojęcie 'prawdziwa Polska' jest dość pokrętne. Kazimierz, Kraków czy Warszawa to też PRAWDZIWA Polska. Piekny kawałek Polski, z którego powinniśmy być dumni. Bo dlaczego nie?
A że jest to tylko fragment rzeczywistości ... to już oddzielna sprawa.
Fidrygauko!!! dokladnie to samo chcialam napisac...ale w zalewie wyjsc do roznych miejsc w Portugalii, nie moglam przysiasc do komputera.
UsuńPisze przede wszystkim o Polsce i o Wenezueli, bo to sa moje miejsca na ziemi..ktore niewatpliwie kocham, moze Polske bardziej. Moim celem jest pokazac ich ladne i mnie zachwycajace aspekty, Polske pokazuje obcokrajowcom, ale tez Polakom, jestem z niej dumna , to samo dotyczy Wenezueli. Bieda jest i pewnie bedzie...moze to brzmi okrutnie ale tak jest, trzeba robic wszystko by zmniejszyc jej zasieg, ale rownoczesnie istnieja wysilki, by nasza Polska czy moja Wenezuela wygladala inaczej, by zaspakajala nasze o niej wyobrazenia i marzenia..i to jest celem mego pisania i fotografowania. I uwierzcie, ze w Polsce bardzo duzo sie robi by bylo lepiej i piekniej, nie wszystko sie udaje, ale ja te wysilki zauwazam, patrzac z perspektyw Ameryki Lacinskiej a Ty pewnie z Anglii. Jezeli juz o zaniedbaniach pisac, to na pewno mialabym wielkie pole do popisu piszac na przyklad o Wenezueli, ale to nie jest moim celem, co chyba widac w moim blogu. I to co pokazuje, to tez jest rzeczywistosc...moze wzbudzajac zainteresowanie tymi krajami pomoge im w jakiejs minimalnej czesci pokazac sie swiatu...mysle,ze nie robie nic zlego, a taki mam charakter , ze zawsze staram sie dostrzegac z zyciu jego pozytywne oblicze. Pozdrawiam serdecznie
Super, też bym się wybrała :) U mnie na blogu też o Listopadowym Kazimierzu, tylko innym :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeden dzień, a tyle wrażeń !!!
OdpowiedzUsuńJak zawsze serdecznie pozdrawiam.
jakoś tak się utarło, że do kazimierza wiosną lub latem. ja sama nie przypuszczałam, że w listopadzie może byc tam tak kolorowo i gwarno. uwielbiam kazimierz!
OdpowiedzUsuńserdeczności
Grażynko to prawda,że Kazimierzu i w listopadzie można się zatracić i odpocząć i połazikować po uliczkach, zaułkach i galeryjkach.Teraz przynajmniej nie ma takiego tłoku. Zdjęcia jak zawsze urocze, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUdana wycieczka, Kazimierz zawsze przyciąga turystów, nawet po sezonie. Teraz nawet jest przyjemniej, nie ma takich tłumów :)
OdpowiedzUsuńHmmm- piękny i odresteurowany. Pamietam ruiny zamku sprzed lat. Teraz są pięknie utrzymane.
OdpowiedzUsuń25 lat temu zimą było w pusto w Kazimierzu, pusta była też Góra Trzech Krzyży.
To już nie to samo miasteczko, choć, jak zawsze niepowtarzalne..
Serdeczności Grażynko
Precioso reportaje, me alegro que te lo estés pasando bien. Besos.
OdpowiedzUsuńGrazynko , jak zawsze wspanialy reportarz.
OdpowiedzUsuńNie jednokrotnie byłam w Kazimierzu.Ale powrotów Tam , dla mnie nigdy nie byłoby zbyt wiele. To jest tak magiczne i urokliwe miejsce:))) Teraz również spowodowałaś,że siedząc z rana przy porannej kawce bujam w obłokach, marząc o rynku i kawiarenkach w Kazimierzu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Czarodziejko:)))
Serdeczności i uścisków moc posyłam.
Byliśmy tam raz, przy okazji podróży służbowej męża; widzieliśmy wszystkie pokazane przez Ciebie miejsca, odwiedziliśmy także jakiś skansenowy przybytek, gdzie człowiek zgromadził różności na podwórku i sprzedawał je, a ceny sporo przesadzone; dobrze byłoby pojechać tam na spokojnie, bez pośpiechu; piękne te kolorowe koguty, a upieczonych z ciasta nie było? serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńale poetycki ten Kazimierz, na Twoich zdjęciach...
OdpowiedzUsuńdawno nie byłam, aż serce ściska...
Grażynko !!! Nadrabiam zaległości w czytaniu Twojego bloga. Cieszę się, że jeździsz po Polsce, Trochę Ci tego zazdroszczę, ale tak szczerze, od serca. Z Kazimierzem związane są moje najpiękniesze wspomnienia z Polski. Lubiłam, a właściwie musiałam tam wpadać chociaż raz na miesiąc ! Ściskam Ciebie bardzo bardzo mocno ! Asia
OdpowiedzUsuńGrazyna me encanta el post, se siente el noviembre , lo lograste muy bien.
OdpowiedzUsuńSaludos y besos
Piękna fotorelacja z wycieczki po Kazimierzu. nigdy tam nie byłam, ale nabrałam ochoty. Jeszcze bardziej czekam jednak na zdjęcia z grudniowej Wenezueli... :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBedzie relacja ze styczniowej Wenezueli. z grudnia bedzie relacja z Portugalii...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zwykle zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą Grażynko Ciebie wielka! Ciekawa jestem, czy liczysz przemierzone kilometry.....
Pozdrawia Cię serdecznie i czekam na relację z przygotowań świątecznych:). Buziaki!
miało być - Podróżniczka z Ciebie.....
OdpowiedzUsuńPrzeciez domyslilam sie! a kilometrow nie licze, tylko to robie czasami...np. jak zrobilam czesc drogi do Santiago de Compostela na piechote to liczylam skrzetnie...bylo tego 260km...sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńBoa noite Grazyna!
OdpowiedzUsuńAdoro ver as fotos dos lugares por onde passeias!São sítios acolhedores, recantos muito pitorescos e com muito bom gosto. As flores, os moveis , um candeeiro antigo criam uma atmosfera tão envolvente. Gostei muito dos galos coloridos...diferentes dos galos de Barcelos mas também muito lindos! Aproveito para desejar-te Um FELIZ NATAL E UM BOM ANO NOVO junto dos familiares. Um carinhoso abraço.
M. Emília