wtorek, 10 grudnia 2013

Kazimierz listopadowy...Kazimierz en noviembre

W jeden z szaroburych dni listopadowych wybrałyśmy się z koleżanką na dłuższą trasę w celu wypróbowania jej nowego samochodu, padło na Kazimierz, chciałyśmy połączyć pożyteczne z przyjemnym. Kazimierz nawet w listopadzie powinien okazać się atrakcyjnym celem wycieczkowym.  Wyjechałyśmy wcześnie rano, pochmurno było jak przystało na tę porę roku,  przystanek na śniadanie zaplanowałam w Cegielni koło Ryk.  Lubię jej wystrój cegielniany z wysokim kominem i surową cegłą. A i jedzenie może nie wyszukane ale smaczne. 

Un dia  gris de noviembre  fuimos de viaje con mi amiga para probar su nuevo carro, elegi como destino Kazimierz asi el proposito fue tambien placentero. Estuve segura que Kazimierz  aun siendo noviembre deberia  ser agradable y atractivo. Salimos tempranito por la manana , para desayuno elegi una vieja fabrica de ladrillos  cerca de Ryki convertida en un original restaurante de nombre Cegielnia (El Ladrillar) . Me encanta su ambiente, la chimenea, las  paredes de viejos ladrillos. Comida sencilla pero sabrosa.





Oryginalne  cegielniane wnętrze
El ladrillar convertido en restaurante




Robimy sobie zdjęcia z testowanym samochodem w odbiciu szyb.
Nos tomamos fotografias con el carro en prueba reflejado en las ventanas...



 Dojechałyśmy do Kazimierza , pogoda dalej była pochmurna ale nie padał deszcz...
Hemos llegado a Kazimierz, el tiempo seguia nublado pero sin lluvia.



Góra Trzech Krzyży w szarych tonacjach...
La Montaña de Las Tres Cruces sumergida en los tonos gris


Rynek trochę bardziej kolorowy, a stoliki na zewnątrz  mimo chłodu, znalazły odpornych na ziąb amatorów.
La plaza central estuvo algo mas colorida, las mesitas de afuera fueron ocupados aun cuando hacia bastante frio.


w uroczych sklepikach już wystrój bożonarodzeniowy
Las tienditas ya fueron adornadas de navidad


ale to okno prawie wiosenne.
 esta ventana luce primaveral


Ciągnęło mnie jak zawsze do Herbaciarni u Dziwisza,
Me provoco como siempre  disfrutar del salon de te "U Dziwisza"




mój ulubiony stolik w przeszklonej  wnęce był zajęty, więc...
pero mi mesita preferida estaba ocupada... asi que...




            poszłyśmy do sąsiedniej Manufaktury Czekolady , gdzie żywy kot był ozdobą parapetu
fuimos a la vecina Manufactura de Chocolate donde el gato  fungio de adorno en la ventana







potem na mały rynek by poszperać  wśród straganów
en la plaza menor habia un mercadito




stamtąd  na Górę Trzech Krzyży...po drodze widoki na zamek, który wyglądał zupełnie inaczej zza firanki z czarnych bezlistnych gałęzi
un rato despues estuvimos subiendo la Montaña de Las Tres Cruces...atras quedo el castillo del siglo XIV que en tiempos lejanos resguardaba la poblacion y el comercio fluvial en el rio Vistula.



Widoki na miasto i Wisłę zatrzymują nas na górze  na trochę dłużej , niezależnie od pory roku są zawsze piękne i niezapomniane.
Desde la montaña las vistas son increibles , vale la pena quedarse mas tiempo y detallarlas.








Poszłyśmy na górę zamkową, ruina zamku jest  w robotach remontowych, zamknięta dla zwiedzających...obeszłyśmy ją dookoła ciągle  podziwiając cudne panoramy.
Subimos al castillo, sus ruinas estan en trabajos de mantenimiento,  cerradas para visitantes...dimos vuelta a su alrededor 




wróciłyśmy na dosyć gwarny rynek
Regresamos a la plaza mayor bastante concurrida

i zajrzałyśmy do kościoła farnego w stylu renesansowym pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja
 Entramos a la iglesia matriz, renacentista, de San Juan y San Bartolomeo



a potem  na obiad,  po obiedzie  w zaułki  w sklepiki bogate...zapadał szybko zmrok...krótkie są dni listopadowe.
Finalmente nos dejamos atrapar por las vitrinas de las tiendas y galerias...rapido cayo la tarde , comenzo oscurecer,   los dias de otoño son demasiado cortas. 









księżyc zaczął się przechadzać między figurkami attyki w kamienicy Przybyłów
La luna salio a pasear entre las figuritas del atico de la casas  de la plaza mayor


a potem podążył ku farze
y despues  se dirigio hacia la iglesia



czas było wracać...powrót odbyłyśmy już w ciemnościach, samochód spisał się prawie na medal, miał tylko źle ustawione światła, więc wróciłyśmy z lekkim wytrzeszczem oczu ale jakoś dotarłyśmy bez szwanku do Warszawy.
Tiempo de regreso...lo hemos hecho en oscuridad , el carro se porto bien, solo sus luces fueron un poco cortas, no alumbraban mucho,  llegamos a Varsovia con una vista cansada de tanto adivinar el camino .

Kazimierz jest piękny nawet w szarym listopadzie....
a ja  już z grudniowej Portugalii   pozdrawiam.
 Kazimierz es bello hasta  en noviembre gris, 
y yo  desde  Portugal dicembrina...saludo

25 komentarzy:

  1. Jestem pod ogromnym wrażeniem - jakie to piękne, malownicze i ciekawe miasto. Nigdy tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zaglądałaś do mnie ostatnio, więc sobie pomyślałam, że pojechałaś do córki w Portugalii i dobrze się domyślałam :). Twój listopadowy pokaz Kazimierza jest cudny. Twój spacer nie tylko po zabytkach, ale również po kawiarenkach i sklepikach mnie urzekł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kazimierz kojarzy mi nie najbardziej z herbaciarnią u Dziwisza - mają tam pyszności.
    Widzę, że ciągle coś remontują w Kazimierzu, bo gdy ja tam byłam to remontowali kościół, z zewnątrz cały był w rusztowaniach, a w środku prawie pusty, wszystko zabrane do konserwacji.
    Udanego pobytu w Portugalii.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obserwujemy którąś z kolei Twoich wypraw po POlsce :) Wydaje nam się że gdybyś skręciła z tak typowych i wytartych szlaków ,,turystycznych'' miałabyś okazję zobaczyć z bliska tą prawdziwą obecną Polskę, a nie tylko tą folderową :D Zawsze się śmiejemy gdy widzimy relację z wycieczki do Peru - Lima, Machu Picchu, Tiki Taka ... Lima. Pamiętamy jak kiedyś żachnęłaś się na opisywaną przez nas polską biedę na prowincji, zaniedbania, brak szans i perspektyw w odległości 1 godziny jazdy od Warszawy... no właśnie ale w Warszawie, Zakopanym czy Kazimierzu tego nie zobaczysz...
    Pozdrawiamy jak zawsze piękne kolorowe zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy jak bym przyjechała do Polski z przyjaciółką, to też bym wolała jechać utartym 'szlakiem folderowym' niż pokazywać jej zaniedbane wsie.
      A swoją drogą, to wieś wsi nie równa. Zgadzam się, że w Polsce jest wiele biedy i zaniedbanych miejsc, gdzie brak perspektyw dobija, Takie miejsca są i w Anglii. Czy to znaczy, że mam je pokazywać odwiedzającym mnie gościom? Czy mam ich zabrać do Crewe, gdzie populacja Polaków i Romów zdominowała lokalną społeczność, a ulice toną w śmieciach, bo w jednym domu mieszka dużo więcej osób niż powinno i gmina nie nadąża z wywózką? A może do Merthyr w Walii, gdzie bezrobocie w skutek pozamykania fabryk sięga ponad 35%, a połowa młodych ludzi nigdy nawet nie była w oddalonym o 40 km Cardiff? Ewentualnie do Leeds, gdzie przeważająca społeczność muzułmańska wprowadza na ulicach sharia law? Nie sądzę. Wolę House of Parliament, Cotswolds czy Bath.
      Pojęcie 'prawdziwa Polska' jest dość pokrętne. Kazimierz, Kraków czy Warszawa to też PRAWDZIWA Polska. Piekny kawałek Polski, z którego powinniśmy być dumni. Bo dlaczego nie?
      A że jest to tylko fragment rzeczywistości ... to już oddzielna sprawa.

      Usuń
    2. Fidrygauko!!! dokladnie to samo chcialam napisac...ale w zalewie wyjsc do roznych miejsc w Portugalii, nie moglam przysiasc do komputera.
      Pisze przede wszystkim o Polsce i o Wenezueli, bo to sa moje miejsca na ziemi..ktore niewatpliwie kocham, moze Polske bardziej. Moim celem jest pokazac ich ladne i mnie zachwycajace aspekty, Polske pokazuje obcokrajowcom, ale tez Polakom, jestem z niej dumna , to samo dotyczy Wenezueli. Bieda jest i pewnie bedzie...moze to brzmi okrutnie ale tak jest, trzeba robic wszystko by zmniejszyc jej zasieg, ale rownoczesnie istnieja wysilki, by nasza Polska czy moja Wenezuela wygladala inaczej, by zaspakajala nasze o niej wyobrazenia i marzenia..i to jest celem mego pisania i fotografowania. I uwierzcie, ze w Polsce bardzo duzo sie robi by bylo lepiej i piekniej, nie wszystko sie udaje, ale ja te wysilki zauwazam, patrzac z perspektyw Ameryki Lacinskiej a Ty pewnie z Anglii. Jezeli juz o zaniedbaniach pisac, to na pewno mialabym wielkie pole do popisu piszac na przyklad o Wenezueli, ale to nie jest moim celem, co chyba widac w moim blogu. I to co pokazuje, to tez jest rzeczywistosc...moze wzbudzajac zainteresowanie tymi krajami pomoge im w jakiejs minimalnej czesci pokazac sie swiatu...mysle,ze nie robie nic zlego, a taki mam charakter , ze zawsze staram sie dostrzegac z zyciu jego pozytywne oblicze. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Super, też bym się wybrała :) U mnie na blogu też o Listopadowym Kazimierzu, tylko innym :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden dzień, a tyle wrażeń !!!
    Jak zawsze serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. jakoś tak się utarło, że do kazimierza wiosną lub latem. ja sama nie przypuszczałam, że w listopadzie może byc tam tak kolorowo i gwarno. uwielbiam kazimierz!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  8. Grażynko to prawda,że Kazimierzu i w listopadzie można się zatracić i odpocząć i połazikować po uliczkach, zaułkach i galeryjkach.Teraz przynajmniej nie ma takiego tłoku. Zdjęcia jak zawsze urocze, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Udana wycieczka, Kazimierz zawsze przyciąga turystów, nawet po sezonie. Teraz nawet jest przyjemniej, nie ma takich tłumów :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm- piękny i odresteurowany. Pamietam ruiny zamku sprzed lat. Teraz są pięknie utrzymane.
    25 lat temu zimą było w pusto w Kazimierzu, pusta była też Góra Trzech Krzyży.
    To już nie to samo miasteczko, choć, jak zawsze niepowtarzalne..
    Serdeczności Grażynko

    OdpowiedzUsuń
  11. Precioso reportaje, me alegro que te lo estés pasando bien. Besos.

    OdpowiedzUsuń
  12. Grazynko , jak zawsze wspanialy reportarz.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jednokrotnie byłam w Kazimierzu.Ale powrotów Tam , dla mnie nigdy nie byłoby zbyt wiele. To jest tak magiczne i urokliwe miejsce:))) Teraz również spowodowałaś,że siedząc z rana przy porannej kawce bujam w obłokach, marząc o rynku i kawiarenkach w Kazimierzu.
    Dziękuję Ci Czarodziejko:)))
    Serdeczności i uścisków moc posyłam.











    OdpowiedzUsuń
  14. Byliśmy tam raz, przy okazji podróży służbowej męża; widzieliśmy wszystkie pokazane przez Ciebie miejsca, odwiedziliśmy także jakiś skansenowy przybytek, gdzie człowiek zgromadził różności na podwórku i sprzedawał je, a ceny sporo przesadzone; dobrze byłoby pojechać tam na spokojnie, bez pośpiechu; piękne te kolorowe koguty, a upieczonych z ciasta nie było? serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
  15. ale poetycki ten Kazimierz, na Twoich zdjęciach...
    dawno nie byłam, aż serce ściska...

    OdpowiedzUsuń
  16. Grażynko !!! Nadrabiam zaległości w czytaniu Twojego bloga. Cieszę się, że jeździsz po Polsce, Trochę Ci tego zazdroszczę, ale tak szczerze, od serca. Z Kazimierzem związane są moje najpiękniesze wspomnienia z Polski. Lubiłam, a właściwie musiałam tam wpadać chociaż raz na miesiąc ! Ściskam Ciebie bardzo bardzo mocno ! Asia

    OdpowiedzUsuń
  17. Grazyna me encanta el post, se siente el noviembre , lo lograste muy bien.

    Saludos y besos

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękna fotorelacja z wycieczki po Kazimierzu. nigdy tam nie byłam, ale nabrałam ochoty. Jeszcze bardziej czekam jednak na zdjęcia z grudniowej Wenezueli... :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Bedzie relacja ze styczniowej Wenezueli. z grudnia bedzie relacja z Portugalii...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne jak zwykle zdjęcia!
    Swoją drogą Grażynko Ciebie wielka! Ciekawa jestem, czy liczysz przemierzone kilometry.....
    Pozdrawia Cię serdecznie i czekam na relację z przygotowań świątecznych:). Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  21. miało być - Podróżniczka z Ciebie.....

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeciez domyslilam sie! a kilometrow nie licze, tylko to robie czasami...np. jak zrobilam czesc drogi do Santiago de Compostela na piechote to liczylam skrzetnie...bylo tego 260km...sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Boa noite Grazyna!
    Adoro ver as fotos dos lugares por onde passeias!São sítios acolhedores, recantos muito pitorescos e com muito bom gosto. As flores, os moveis , um candeeiro antigo criam uma atmosfera tão envolvente. Gostei muito dos galos coloridos...diferentes dos galos de Barcelos mas também muito lindos! Aproveito para desejar-te Um FELIZ NATAL E UM BOM ANO NOVO junto dos familiares. Um carinhoso abraço.
    M. Emília

    OdpowiedzUsuń