Przejeżdżaliśmy przez jedną z najpiękniejszych wsi w Polsce, przez Chochołów...i nagle...muzyka! Wesele góralskie! zawsze chciałam być świadkiem tej uroczystości i właśnie udało się!
Jedzie wóz z muzykantami i pewnie zaraz zobaczę resztę uczestników.Szybko wyskoczyłam z samochodu i zaczęlam pstrykać zdjęcia
Estuvimos pasando por uno de los mas bellos pueblecitos polacos, Chochołów ( Jojolow)...y de repente...música! La boda montañesa! siempre quise ser testigo de esta ceremonia y en este momento la estaba viendo!
No i oni , narzeczeni! a może juz świeżo upieczeni małżonkowie.
Son ellos, los novios! O marido y mujer, recien casados.
Ona, korale czerwone i piękny bukiet i taki spokój na twarzy, on obejmuje ją ręką, chyba już jako żonę.
Ella, collares rojos del coral, un bellisimo ramo y una paz en su rostro, el la abraza, ya es su esposa.
A za nimi druhny i drużbowie, pieknie, kolorowo ubrani.
Detras de la pareja, damas de honor con sus acompañantes,vestidos en bellos trajes , llenos de color.
Cudowne hafty!
Los increibles bordados!
Potem rodzice i goście, wszyscy w stroje strojni, konie wypieszczone, też przystrojone odświętnie.
Siguen los padres e invitados, todos luciendo los trajes típicos, los caballos muy cuidados, adornados tambien.
A te konie mają chustki z koronkami przy uszach, ciekawam czy to tylko ozdoba czy jakiś symbol...?
Además los caballos tienen pañuelos con encajes en las orejas, curioso, tendrá algún significado..?
Śliczna ta para i wygląda na to, że dostalam przyzwolenie na fotografowanie.
Lindisima pareja, y el con la mano me da el permiso para fotografía.
Dzieci też w strojach i jak widać biesiada się zaczęła, a więc jednak już po ślubie.
Los niños también trajeados al estilo montañes, y como se ve el festejo ya comenzó, asi que se van a la fiesta.
Przejechały karoce, poszłam w stronę kościoła.
Se fueron los caruajes, me fuí a ver la iglesia.
A tu, chyba drugi ślub! ale mam szczęście, drugi ślub góralski, właśnie wchodzą do kościoła, ku uciesze Naszego Papieża.
Aqui..creo que es la segunda boda! estoy de suerte, segunda boda montañesa, en este momento están entrando a la iglesia, el Papa Polaco parece contento.
I tutaj też muzyka, ileż jest muzykantów w tym Chochołowie!
También con la música, cuántos musícos hay en este pueblo!
Kościół w białych mieczykach, odświetny, a w jego wnętrzu rozbrzmiewała już muzyka organowa.
La iglesia con gladiolas blancas, pero aqui sonaba la música de órganos.
Przy bocznym ołtarzu czekający świadkowie..tak sobie wymyśliłam.
En el altar menor los padrinos en espera de los novios..
Chciałam poczekać na nowożeńców, ale niestety moi współtowarzysze podróży nie wykazali się zrozumieniem i musiałam zapakować sie do samochodu. Mknąc po szosie do Zakopanego, trzecie wesele! też góralskie! i też w strojach! i to zdjęcie zostało zrobione w ruchu. Ale miałam szczeście!!
Quise esperar a los novios, pero mis compañeros del viaje no entendieron mi entusiasmo y tuve que regresar al carro. Llendo al Zakopane veo tercera boda! Boda montañesa y en trajes típicos! Esta foto la tomé en movimiento.
Que suerte tuve este día!
A to ciekawostka, może ktoś wie jakie ma znaczenie ten wóz załadowany tysiącem przedmiotów, powiedzmy nie najświeższej daty, z życzeniem "Szczęść Boże młodej parze"
Una curiosidad, quisiera saber que significado tiene este coche lleno de corotos no muy nuevos, con una felicitación..."que Dios bendiga a los novios"
Spełniwszy moje marzenie zobaczenia góralskiego wesela, pozdrawiam cała w szczęsciu!...Cumplidos mis deseos de ver una boda típica de las montañas polacas, saludo, feliz, a todos!
Jeśli nie widziałaś góralskiego wesela i chciałaś je zobaczyć, to faktycznie miałaś dużo szczęścia, że zobaczyłaś trzy i śliczne zdjęcia zrobiłaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa relacja :) A więc w Chochołowie się nosi gorsety z haftowanym dziewięćsiłem! Moim z kolei marzeniem jest wejście w posiadanie góralskiego gorsetu :)
OdpowiedzUsuńAle czad!!! Rewelacja!!! Ja Nigdy nie widziałam takiego weselicha, więc to była uczta dla mych oczu:DDD. Ty to jesteś szczęściara:DDD Pozdrawiam ciepło...
OdpowiedzUsuńFotoreportaż cudowny.Niestety na żadne z pytań nie znam odpowiedzi,przynajmniej na razie.
OdpowiedzUsuńZawsze byłam i jestem pod urokiem obyczajów góralskich.Nie dziwi mnie że tak chętnie Ci pozowali.Miałam ich okazję poznać na tyle,by dowiedzieć się że są bardzo twardzi i na równi serdeczni i gościnni:)))
Jeżeli chodzi o góry są tam dla mnie trzy najpiękniejsze rzeczy wizualne.
Widoki, jadąc Doliną Popradu.
Lasy liściaste (bukowe)jesienią w Bieszczadach gdy ogląda się je z góry:))))))))
Oraz maleńkie drewniane kościółki.
Pozdrawiam bardzo serdecznie:))))
Gigo!Zawsze marzylam o uczestniczeniu w goralskim weselu, uwielbiam Gorali za ich sile i dume w pielegnowaniu tradycji, i w koncu udalo mi sie! Gdyby to zalezalo ode mnie to zostalabym w tym Chocholowie na cala sobote!
OdpowiedzUsuńAnetko! wlasnie wczasnie rano poczytalam sobie Twoj blog dzieki blogowi Lafle, i bardzo mi odpowiada Twoje pisanie! Wiec ciesze sie,ze do mnie zagladnelas! La ciagle marze nie tylko o gorsecie ale o calym stroju i o moznosci ubrania sie w takie pieknosci i paradowania w nim gdzies. To marzenie jeszcze mi sie nie spelnilo!
Mamurdo! oj tak mialam szczescie, wielkie, oniemialam z wrazenia i latalam z aparatem jak nawiedzona! Na ziemie mnie sprowadzili moi towarzysze podrozy.
Juto!jak zawsze Twoje uwagi sa bardzo tresciwe, lubie tak! jestesmy dusze pokrewne..lubie drewniane kosciolki, a tutaj niedaleko jest heden, ktory zapiera dech, w Debnie! Bieszczady, moj Boze ! bylam tam kiedy mialam 20 lat i bardzo chcialabym tam wrocic. Cieplo cieplutko pozdrawiam!
Pieknie to wygląda,szkoda że większość rodowitych górali mieszka w Chicago to Bacowie z Jackowa :).Wesele u nich to już tylko ,,cepeliada",zamienili tradycję na szmal.Wszędzie w Europie opłaca sie hodowla owiec tylko tym ,,plastikowym" z Twoich zdjęć się to nie opłaca.Polskie góry zarastają a Ci wymienili tradycyjny styl życia na mamonę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Grażynko, piękna relacja. A ja podziwiam górali za takie silne przywiązanie do tradycji. Cudnie to wygląda na zdjęciach. Ciesze się, że Twoje wyprawy po Polsce są pełne emocji. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie,uśmiechnęłam się z westchnieniem.My chyba wszyscy ,gdzieś głęboko w duszy, tęsknimy do tego pięknego,malowniczego tradycyjnego świata.
OdpowiedzUsuńAch,gdybym mogła usłyszeć jeszcze muzykę i przyśpiewki góralskie....
Pozdrawiam serdecznie:))
Jejku! Chochołów kochany! Wszystkie moje dziecięce wakacje letnie i zimowe, każda wolna chwila - to Witów i Chochołów. Lata 60 te, 70 te i początek 80 tych. Wtedy górale zawsze chodzili do kościoła w swoich regionalnych strojach i tak fantastycznie śpiewali na kilka głosów, że aż dreszcze przechodziły. Na każdej górskiej hali był wypas owiec, a na straganach jeszcze bez chińszczyzny.
OdpowiedzUsuńA później, już dorosła, znów co rok w Chochołowie, na obozach hipoterapii.
Pozdrawiam serdecznie!
Grażyno, trafiła Ci się gratka, i do tego piękne zdjęcia i dziewięścił na gorsecie, śliczne te góralki, takie naturalne dziewczyny. Wóz wyładowany wszelkim dobrem to chyba wiano panny młodej, chętnie sama bym taki przygarnęła, takie cudne plecionki różnorakie, kubraczek-kożuszek, śpiew góralski na głosy wywołuje u mnie dreszcze na plecach, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle Ci się udało! Piękne zdjęcia zrobiłaś, ciekawa jestem czy Młodzi znajdą je tutaj na Twoim blogu, dużo szczęścia im życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
O kurczaki, ależ miałaś farta x trzy!
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i ten klimat, z chęcią by się człowiek wprosił na takie weselisko :-)
pozdrawiam serdecznie
Bardzo lubie folklor, i gorale go z uporem zachowuja i to mi sie u nich bardzo podoba.Jeszcze na dodatek w otoczeniu tak pieknym jak nasze gory!
OdpowiedzUsuńPrzyjezdzam tutaj w okresach o mniejszych najazdach turystycznych i ciagle to lubie robic.
Mario z Pogorza..tez kubraczkiem bym sie zainteresowala, i tez zachwycila mnie uroda dziewczym, byly takie naturalne i swieze, prawie bez makijazu! a i chlopcy niczego sobie.
To muzykowanie maja we krwi..
Dziekuje za komentarze..
Ale cudna fotorelacja ja nigdy nie widziałam takiego wesela ale na zdjęciach wyglądało cudnie. Podoba mi się ten trend powrotu do folkloru, do korzeni. Podoba mi się, że zaczynamy myśleć kategoriami naszych małych Ojczyzn
OdpowiedzUsuńGrażynko dziękuję za życzenia i gratulacje:-)
OdpowiedzUsuńPiękna i niezwykle ciekawa fotorelacja. Samo góralskie wesele faktycznie jest ciekawym przeżyciem i jako biesiada i jako tradycja.
Pozdrawiam
Lusi
Preciosas costumbres, que difícilmente podríamos ver si no te tomases el tiempo de mostrárnoslas.
OdpowiedzUsuńGracias amiga.
Preciosas costumbres, que difícilmente podríamos conocer, si no te tomases el tiempo para postear.
OdpowiedzUsuńUn abrazo.
Gracias Chomp! Escribi este post pensando ante de todo de mis amigas latinoamericanas...porque son costumbres diferentes de las que se practican alla e igualmente coloridas..y es en Europa donde uno a veces piensa que las tradiciones han desaparecido..muchos besos
OdpowiedzUsuń