Jest! sardynka połyskująca niebieskimi metalicznymi łuskami, jest trumna, są wieńce, będzie pogrzeb tej ślicznej rybki o intensywnie czerwonych usteczkach i różowej kokardzie na główce, tiulowej spódniczce, nadszedł koniec karnawału, jest środa popielcowa, sardynkę trzeba pogrzebać. wraz z innymi przyjemnościami, tak nakazuje tradycja, w tym roku środa popielcowa wypadła 14 lutego
Aqui está....La sardina, linda, de boquita roja, lazos rosados, tutu de tul, escamas azul metálico, tan atractiva, tan seductora pero... llegó el tiempo de su entierro y con ella el entierro de todos placeres tan exagerados en carnaval, llegó miercoles de cenizas, este año tocó a la fecha de 14 de febrero.
Puste krzesełka wokół, plac w starej dzielnicy rybackiej w Barcelonie,
Ataúd en la plaza del barrio de pescadores de Barcelona, alrededor de este las sillas, por momento vacias,
ale wkrótce siądą na nich płaczki, jak powinno być na każdym przyzwoitym pogrzebie.
Już idą, całe w czerni, kapelusze, woalki, smutek na twarzach, żałoba
pero ya vienen , las lloronas, no pieden faltar en cada entierro decente...
en sombreros, vestidas de negro, con los velos, de luto, con una profunda tristeza marcada en las caras
W rękach chusteczki obszyte fioletową, żałobną lamówką...
En las manos paños blancos con borde morado, tan necesarios para secarse los ojos llenos de lágrimas...
i zaczął się lament godny żegnanej sardynki i odchodzącego karnawału
y se dio el llanto doloroso, el lamento por la sardina y el carnaval que llegó a su fin.
I nagle rozległo się głośne...
- Ajaj!! moja noc z kochankiem, ajajaj!!!..dlaczego popielec trafił na 14 lutego?!...dlaczego musiałam odprawić kochanka!?..
De repente se escuchó un grito desgarrador
-Ayayay!....porque tuvé que cancelar mi noche apasionada de San Valentín, porque hoy el miercoles de ceniza ... Porque tuve que despedír a mi amante ..ayayay!
Te dwie, śliczne dziewczynki szybko objęły prowadzenie ceremonii, były przesympatyczne.
Estas dos lindas niñas rápidamente se edueñaron de la escena
Był i poczęstunek... kanapki, oczywiście z sardynkami, zakrapiane białym winem.
Se ofreció un pequeño refrigerio con la obligada presencia de las sardinas servidas sobre ruedas del pan fresco acompañadas de vino blanco.
Po chwili zjawiły się dzieci w towarzystwie nauczyciela , w rękach niosły papierowe sardynki, które złożyły do trumny.
En un momento aparecieron unos niños acompañados por su maestro llevando en las manos sardinitas hechas de papel, las colocaron en el ataúd al lado de la sardina grande.
Zabawa trwała na całego, sardynka miała być pogrzebana na pobliskiej plaży nocą, byłyśmy już bardzo zmęczone, nasze telefony w tym dniu wskazywały 20 000 kroków, wróciłyśmy więc do naszej kwatery.
La fiesta seguía hasta la noche cuando la iban enterrar en la playa cercana... ya muy cansadas regresamos a nuestro hospedaje...este día hemos hecho mas de 20 000 pasos, lo mostraron nuestros telefonos,
W dawnej Polsce na wsiach urządzano pogrzeb śledzia.
OdpowiedzUsuńAle bez takich jaj oczywiście.
UsuńTakie jaja dodały pikanterii celebracji, rechotałam cały czas, panie miały duże poczucie humoru i ich rozmowy i płacze nie sposób opisać, przynajmniej ja nie potrafię...
UsuńSardynka wielkiej urody, aż żal taką grzebać.
OdpowiedzUsuńA właściwie ciekawe ile takich sardynek leżakuje już na tej plaży? :)
Jak zaczęłam pracować z dziećmi to bardzo uroczyście topiliśmy Marzannę w pierwszy dzień wiosny. Przedszkole było blisko Odry, robiło się więc kukłę i szło się z dziećmi nad wodę, śpiewało się piosenki. W tym dniu Odrą spływała cała masa kukieł i któregoś roku zakazano wrzucania Marzann do rzek. W dalszym ciągu uroczyście obchodziliśmy z dziećmi pierwszy dzień wiosny, organizowałyśmy przedstawienia, było śpiewnie i radośnie ale kukieł się już nie topiło.
Zrodziło mi się teraz takie pytanie, dlaczego szkoły, przedszkola, skupiały się na robieniu kukieł i wrzucaniu ich do wody a nie robiono gaików na powitanie wiosny, prawdę mówiąc nie wiem.
A wracając do pogrzebu sardynki, no to właśnie, co się dzieje z tymi zakopanymi sztucznymi rybami?
Hehehe ty się świetnie bawiłaś a ja marudzę, no ale przecież walczymy o czystość naszej planety :)
Ja się bawiłam bo te kobiety były świetne, z poczuciem humoru jakiego szukać u pań e tym wieku, które doczłapały na plac z balkonikiem czy laseczką.
UsuńNo ciekawe co się dzieje z tymi zagrzebanymi rybkami...nie widać w nich dużo plastiku to może to to się rozkłada...
Też bym się świetnie bawiła, ale pytanie się nasuwa :)
UsuńTo że w tym obrządku biorą udział starsi ludzie i dzieci, pewnie ma symboliczne znaczenie.
Myślę, że te panie od lat pełnią rolę płaczek a dzieci maja zabawę, jedna z dziewczynek była wnuczką płaczki, pan nauczyciel przyprowadził dzieci pewnie w celu przyzwyczajania ich do obrzędów.
UsuńTak jak nie przepadam za filmami na blogu, tak teraz chętnie zobaczyłabym i posłuchałabym tych pań.
OdpowiedzUsuńTak filmik byłby ciekawy i zabawny a ja jakoś nie mam ciągot do filmowania, lubię obrazy nieruchome, mogę wtedy spokojnie dopatrywać się w nim detali, w filmach mi one umykają.
UsuńAle w filmach byłby glos...masz rację.
Faktycznie, szkoda, że nie nagrałaś filmiku z tego biadolenia, miałby milion wyświetleń. Ale to nic straconego, za rok można powtórzyć swój udział w pogrzebie sardynki. Zdecydowanie lepsza atmosfera niż u pań- wiedźm w kafejce. eR
OdpowiedzUsuńZa rok mówisz hmmmm... wszystko jest możliwe ale jakoś do filmików się nie palę..U pań wiedźm to Ty musiałabyś nakręcić filmik gdzieś spod drzwi w czasie ucieczki przed moim skandalem kiedy zamierzałam zwrócić uwagę wiedźmie głównej, że jest bardzo niemiła. Ale się skonfundowała...
UsuńCiekawy zwyczaj.
OdpowiedzUsuńFakt... niezwykły
UsuńOjejku, zaskoczyłaś mnie na całego, Grażyno, nie wiedziałam o takiej tradycji:-) Podobają mi się srebrne loczki jednej z płaczek, toczek i woalka ... dzieci, starsze panie, uśmiechy na twarzy osób towarzyszących, a wszystko bez nienawistnych banerów, haseł, krzyków i petard, inny świat; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFajny świat, są takie, trzeba ich poszukać i nacieszyć się nimi..ściskam Mario
UsuńBardzo kontrowersyjny zwyczaj, ale też bardzo mi się podoba, u nas byłby to pogrzeb śledzia?
OdpowiedzUsuńZachwyciły mnie płaczki obdarzone poczuciem humoru, jak na południowy temperament przystało.
Pozdrawiam.:)
Pewnie śledzia, u nas śledź jest ulubioną rybą i kiedy trzeba grzebać coś z żalem bo środa popielcowa i pożegnanie z uciechami to śledź były właściwy. Pozdrawiam serdecznie
UsuńNo proszę... to Ty w Barcelonie jesteś... Niesamowity zwyczaj.
OdpowiedzUsuńCieszę się że jesteś Grażynko.
Stokrotka
Już w Polsce STOKROTKO, ale czeka mnie wiele podróży w tym roku, jakoś tak się zrobiło. Pozdrawiam
UsuńBarcelona 😎😎😎
OdpowiedzUsuńBarceloooona. Barceloooona!!!!
UsuńEsa costumbre se extiende por toda España. Has estado en Barcelona?.Un abrazo.
OdpowiedzUsuńSi, me invitó una amiga venezolana que se escapó de Venezuela como muchos y vive en esta increible ciudad.
UsuńNo sabia de esta costumbre del entierro de las sardinas...muy simpatica y fuera de serie..abrazos Teresa
Z ciekawością przeczytałem o tej wielce oryginalnej ceremonii pogrzebowej. :-)
OdpowiedzUsuńGrażyno, dziękuję za ciekawą relację i gratuluję przebywania w Barcelonie.
Krzysztof Gdula
Bo to fajna ceremonia, a ja rozumiejąc hiszpański miałam dodatkową zabawę...panie były przekomiczne.
UsuńMoje towarzystwo wenezuelskie rozpierzchło się po świecie więc mam gdzie podróżować i gdzie mieszkać...nie ma tego złego... itd ...