wtorek, 13 października 2020

Wilanów jesienny... El Palacio de Wilanow en otoño

 Jesień w kalendarzu i jesień w przyrodzie -  no trudno niech będzie.  

Nastał czas  by się z tym pogodzić i trochę się jesienią pozachwycać, więc wybrałam się do ogrodu  Pałacu Wilanowskiego. Pojechaliśmy samochodem, przestałam bowiem używać komunikacji miejskiej bo pandemia szaleje. 

                      No cóż pogodzę się z jesienią, w końcu jest całkiem ładna. 

Na początek kościół św. Anny w chmurach liści zielono (jeszcze)- żółto-czerwonych.

Comenzó otoño    en el calendario y en la naturaleza...no queda mas que aceptarlo.

 El verano se fue definitivamente.

Decidí visitar los jardines del Palacio de Wilanow construido en el  siglo XVII para  la  residencia veraniega de los reyes .  Hoy en sus espacios funciona  un museo.  

Esta vez me interesaba  entrar directamente al parque y  disfrutar de  las primeras señales de otoño. 

A la entrada al  complejo palaciego  se encuentra la iglesia de Santa Ana, la vi envuelta en la nube otoñal  de hojas verdes, amarillas y rojas.  

 Un  otoño  así  enamora..



Szybko przechodzimy przez dziedziniec  główny.

Rápidamente atravesamos el patio central sin detenernos.

i przekraczamy bramę ogrodową , 
y cruzamos  la puerta del parque.


Natychmiast wyłuskuję  z  przestrzeni parkowej  rabaty,  jeszcze kolorowe , ostatnie w tym roku... jeszcze donice z bugenwillą nie schowano do oranżerii, jeszcze drzewka hibiskusa czerwienią  się kwiatami  i dzielny niecierpek trzyma pion jak gdyby nigdy nic. 

Mis ojos se fijaron  en   los coloridos jardincitos florales, los últimos de este año,  todavía los materos de bugenvila y de los  hibiscus permanecían en los exteriores, dentro de poco los guardarán en el invernadero,   las plantas de impatiens continuaban maravillando por su frescura e intensos colores.




Skręcamy w lewo ,  w stronę północnego krańca Jeziora Wilanowskiego .
W tej części   założony został park w stylu angielskim,  naturalne krajobrazy,  dzika przyroda, starodrzewie, łąki i akweny  porośnięte wodną roślinnością.

Nos dirigimos al norte del parque, alli gobierna el jardín del estilo ingles,  de naturaleza silvestre,   árboles añejos, prados y lagos cubiertos por plantas acuáticas.




 
 W takim miejscu  mam  nadzieję na spotkanie z  ptactwem wodnym.

 Jest! łyska!

Con la esperanza de encontrar algunas aves acuáticas.

y no me equivoqué!
 La focha!


i to niejedna ... ta odnoga Jeziora Wilanowskiego jest  ich królestwem .
Y  varias....parece que este estanque es su reino.


Na tym dość dużym akwenie baraszkowaly tylko łyski, podobno są wojownicze, swarliwe i temperamente i pewnie skutecznie bronią swego terytorium. 

Me llamó atención que  las fochas  se apoderaron de este espacio  tan extenso. es posible, que por tener carácter guerrero y peleón no dejan entrar a otras aves a sus habitats.


Ich kolor określa się jako łupkowo-czarny.
Son de plumaje negro con unas partes  ligeramente grisáceas.



Zajadają zieleninke wodną.
Se alimentan de las plantas acuáticas.


Czerwone oczko na tle łupkowo-czarnego upierzenia, ładnie to natura sobie  wymyśliła.
La sabia naturaleza  les regaló los ojos rojos,  lucen muy bien con  el color de su plumaje.


Daleko na drugim krańcu zatoki , gdzie kończy się park,  znajdują się prywatne rezydencje  i najpewniej  jest to raj na ziemi.
En el mismo extremo norte del parque se encuentran unas lujosas residencias..donde la gente vive como en un paraíso terrenal.



i w tym kąciczku  zamieszkały krzyżówki.. nie wiem czy to lyski je tutaj przepędziły ale widać mają się nieźle, to prawdziwe  spa, grzeją się w słoneczku, przysypiają...totalny luz.
y en este rinconcito encontré los patos anas, aquí se resguardaron de las fochas guerreras. El sitio parece de su agrado... lucen relajados, tomando el sol, dormitando.







 A jesień jest już bardzo widoczna i ... niebrzydka.
El otoño ya entró con fuerza y reconozco ... es bastante vistoso,


Brzegiem jeziora, wzdłuż  barokowego ogrodu włoskiego przechodzimy na południową stronę  parku.
Atravesamos el parque caminando al sur, bordeando el Lago Wilanow y dejando del  lado el jardín de  estilo barroco italiano.



Po drodze jeszcze jeden staw...to Staw Południowy
Por el camino un lago mas, 


to królestwo krzyżówek...
donde gobiernan  los patos anas.






Dochodzimy do samego końca gdzie znajdują się jakieś ruiny, nie znalazłam  informacji na ich temat...może to część parku morysińskiego?
En el mismo extremo sur del parque  se hallan unas ruinas...no encontré ninguna información relacionada con esta parte del jardín.




Malownicze ale smutno , że tak pozostawione sobie.
Muy pintorescas pero  da una tristeza que están dejadas en abandono.



Prześliczny chaber łąkowy
Las últimas flores silvestres,  cartamo ...fresco , de lindo color morado. Un recuerdo de verano.



Przez tę część parku przepływa  Potok Służewiecki i wpada do Jeziora Wilanowskiego.

 Esta parte la atraviesa un ríachelo que surte de aguas al Lago Wilanow.
 


 Wracamy drugim brzegiem Stawu Południowego.
 Regresamos,,,
 Una  vista muy otoñal .


Na trawniku przy jeziorze wyrosły dziwne grzyby ...to czernidłaki kołpakowate . Popatrzyłam  na nie nieufnie, wyglądają na bardzo niejadalne, a okazuje się, że można je jeść i podobno nawet są smaczne, tylko trzeba je zbierać  kiedy są młodziutkie, bez śladów czernienia oznaczającego autolizę pod wpływem której po prostu rozpływają się w jakąś niezbyt apetyczną czarną ciecz.

En la grama unos hongos bastantes raros, pensé que no son comestibles, resulta que lo son  y saben muy bien solo hay que recogerlos cuando están muy tiernos.. 



Wchodzimy w ogród barokowy z ładnymi  prześwitami i duktami.
Entramos al jardin de estilo barroco.






Jeszcze popatrzyłam na rabaty przy oranżerii, gdzie coś tam jeszcze kwitnie, spodobało mi się to zwisające kwiecie.
Al lado del invernadero se encuentra un jardín luciendo sus arreglos con algunas flores.  



i wychodzimy...
y salimos del parque...

Mamy jesień...
Llegó el otoño.



Pozdrawiam y saludos



50 komentarzy:

  1. Aż żal, że za chwilę mróz zwarzy to ostatnie kwiecie, liście opadną, ale przecież Ty i wtedy znajdziesz coś ciekawego:-) chyba nie odważę się skosztować czernidłaka, nie mam do niego zaufania za grosz; na zdjęciach nie widać ludzi, czy tak wcześnie byłaś w Wilanowie, czy może ludzie obawiają się wyjść? urocze ptactwo wodne, mają tam ostoję, widać, że wcale nie były zaniepokojone Twoją obecnością; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ostatnie widoczki na kwiatki, dlatego sie wybralam do parku, poza tym zanim wyszlam z domu, dowiedzialam sie ze jest rekord zakazen covidem, jednak pojechalam do parku zdajac sobie sprawe, ze juz pewnie sie nie odwaze potem na takie wyjscie.
      Bylo bardzo malo spacerowiczow, matki z wozkami w zakamarkch, na laweczkach , dwie wycieczki szkolne, i kilka par. I to wszystko. Wiec mozna bylo spokojnie sobie dreptac po sciezkach.
      Na pewnno i ja czernidlaka nie skosztowalabym, a jak juz cieknie z niego ta czarna ciecz to wyglada jak horror. Ale poczytalam o nim i okazuje sie,ze sa ludzie ktorzy go jedza, kiedy jest nowiuski i bialutki i podobno jest smaczny bardzo..brrrr...
      Jest jeszcze czarnidlak pospolity, tez jadalny ale nie mozna go jesc kiedy sie pilo lub bedzie pilo alkohol, Podobno wywoluje wtedy bardzo przykre objawy. Ale bez alkoholu tez jest jadalny...
      JA w ogole mam respekt do grzybow, boje sie , ze sie nie znam i moge sie pomylic, wiec ich nie zbieram...niech sobie rosna.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Czernidlakowi mowimy nie, dziekuje. Mimo wszystko!
    Fajnie tak jest, jak jest malo ludzi - spokoj, zwierzyna wylazi - nieczesto widzi sie tyle ptaszkow na brzegu w kupie!

    Kolory sliczne, mimo bougenvilli, bardzo jesienne i melacholijne. A dzis to chyba zaciagniete i pada WSZEDZIE! Ladnie tam jest i to jezioro kusi zeby choc dokola w kolko :) i baaaardzo lubie takie wierzby moczace swoje dlugie wlosy w wodzie.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czernidłak ! nie ma mowy by skonsumowac , jeszcze jak sie widzialo te cieknaca czarna ciecz! obrzydliwosc. Ale MArija sprobowala. Wiec pewnie wie,ze smaczny jest.
      A jezeli chodzi o spacerujacych ludzi w parkach, ogrodach...to jedyny dobry efekt pandemii to to, malo chetnych do odwiedzania takich obiektow, chociaz tamze jest bezpieczniej.
      Wierzby placzace to rzeczywiscie piekna rzecz, a nad woda podwojnie piekna. Moj brat posadzil taka wierzbe ale z jakis przyczyn nie przyjela sie...moze trzeba probowac, bo warto.
      PADA!! a ja z masakra w jamie ustnej, mozna oszalec.
      Pozdrawiam ...

      Usuń
    2. Tadeusz meczy? ale idzie ku dobremu, mam nadzieje....

      Usuń
    3. NIe wiem...tez mam nadzieje

      Usuń
  3. Jadałam czernidlaka ze 40 lat temu z okładem. Grzyby te rosły koło kiosku ruchu w którym pracowała moja mama i ktoś jej powiedział że są jadalne, no więc jedliśmy panierowane i jak miałaś okazję się naocznie przekonać, żyję :)
    W Wilanowie byłam raz i to też przeszło 40 lat temu. Kręciliśmy się tylko wkoło pałacu, do stawów żeśmy nie dotarli. Jesień tam pięknie odbija się w wodzie i otula kolorami ptactwo wodne.
    Sporo już przebarwionych liści w Parku Wilanowskim, byłam w niedzielę w Parku Wschodnim, a tam przeważa jeszcze zieleń.
    Wydaje mi się Grażyno, że częste przebieżki po Lasku Kabackim nie powinny Ci zaszkodzić, a wręcz przeciwnie, podnieść twoją odporność i wyciszyć, stres przecież także obniża naszą odporność. A w walce z wirusami to odporność i zachowanie dystansu są najważniejsze. A z całego szumu medialnego wynikałoby że najważniejsze są maseczki.
    Zdrowia i spokoju życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jeszcze tydzien tylko do smieci moge wyjsc....

      Usuń
    2. To jestes bohaterka..jadlas czernidlaka!!! hohoho!
      Wilanow na Ciebie wiec czeka, juz montowali tam Miasto Krolewskie Swiatel, nawet sie zdziwilam, licza na odwiedzajacych a pandemia straszy przecie!
      NAjlepiej przyjechac na wiosne.
      MAsz racje, trzeba bedzie chodzic do Lasku Kabackiego w celu zdrowotnosci.

      Usuń
    3. To kwarantanna ile trwa w UK? ale to tez fajnie, bo nie ma prawa ciagnac Cie poza dom, siedzisz sobie z czystym sumieniem.

      Usuń
    4. Do tego na dworze wichur i deszcz....
      2 tygodnie, choc jesli o mnie chodzi, to w sumie nigdzie sie nie wybeiram, poza - pod koniec mies. - szczepienie przeciw grypie, upust krwi coroczny i spowiedz u lekarza DLACZEGO nie odnowilam recepty od stycznia, rhehrehr.

      Usuń
    5. To u Was sa szczepionki????
      Mnie upuszczono wczoraj krew...wyglada , ze jest dobrze, o dziwo wit D, ktora rok temu byla praktycznie niezauwazalna doszla do poziomu bardzo zadawalajacego...popatrz a ja myslalam ,ze to picie kropelek witaminy tejze to do niczego nie doprowadzi. A jednak!

      Usuń
    6. Ja lykam vitD jak pamietam, a dobrze robi - widzisz, jednak sie zgadza (tez bylam sceptyczna).
      Chyba szczepionke maja, bo nikt nie dzwonil, zeby wizyte odwolac - ani ja ani slubny (ja wazniejsza, przez glukoze i cisnienie, on tylko przez starosc, hrehrehr).

      Usuń
    7. Grażyna ja jadłam nie tylko czernidłaki. Jadałam także marynowane olszówki, wtedy jak żeśmy je zbierały to nie znano ich odłożonego w czasie negatywnego oddziaływania na ludzki organizm. A tak w ogóle to ja miałam dość szczególne upodobania smakowe ;) Jak byłam dzieckiem, będąc na koloniach w lasach zielonogórskich, koleżanka pokazała mi że można jeść surowe kurki. Tak mi smakowały, że zaczęłam zjadać na surowo także inne gatunki grzybów. Jak miałam 8 lat, tatuśko mój wybrał się raz jeden na zakładowe grzybobranie. Razem z mamą te grzyby obierałyśmy i ja siedząc obok niej, odkrajałam od każdego obranego grzybka kawalątek i zjadałam. Sensacje żołądkowe zaczęły się około 23,00. Wtedy przyznałam się mamie co zrobiłam, ona przerażona chciała lecieć ze mną na pogotowie, a ja darłam się że do żadnego szpitala nie pójdę. Mama zaczęła mnie poić herbatą, którą ja zwracałam z powrotem. Przepłukała mi w ten sposób żołądek. Po godzinie jednak zaprowadzili mnie na pogotowie. Skończyło się to 2 tygodniowym pobytem w szpitalu. No i nie wyleczyło mnie to z jedzenia surowych grzybów. Tylko że potem podjadałam w minimalnych ilościach...suszone. Od czasu do czasu przeżuwałam sobie plasterek suszonego grzybka ;) Z suszonych grzybów wyrosłam jak dorosłam, ale w dalszym ciągu bardzo lubiłam grzyby szczególnie marynowane. I tak to w 2001 roku usunięto mi woreczek żółciowy, po jego zapaleniu. A rok później w trakcie radioterapii moje jelita zastrajkowały i od tej pory dietka i o grzybkach musiałam zapomnieć, nie jadam nawet pieczarek.

      Usuń
    8. O matku bosku, Marija, ale heca!!

      Usuń
    9. MArija! ale historia! bylas niezly gagatek ! dwa tygodnie w szpitalu, a potem jeszcze robilas eksperymenty! MAtku bosku, jak napisala Opakowana .

      Usuń
    10. Ja tam byłam janiołecek ino z ciepło dupcią ;)
      A tu macie jeszcze cosik o czernidłaku https://rytmynatury.pl/czernidlak-kolpakowaty/
      Okazuje się że po stokroć warto go jeść i gdybym kontynuowała jego spożywanie to może raczysko by się do mnie nie przyplątało. ;)

      Usuń
    11. No popatrz Marija, ja o Wilanowie a temat, ktory sie rozwija to czernidlak...ale musze przyznac,ze wynikla dyskusja bardzo interesujaca. A bylo tych czernidlakow na trawniku przy jeziorze cale mnostwo. I ile ma cudownych wartosci! ale ciagle jednak bym ich nie zbierala, jakos wygadlaja mi na straszne psiury. Zdjecia im robic? czemu nie...ciesze sie jednak ,ze zdobylam taka szeroka wiedze o tym grzybku.

      Usuń
  4. Śliczny park, piękne widoki, kaczuszki odbite w wodzie, żółknące drzewa i jeszcze spóźniona uroda kwiatów. Dobrze, że możesz podjechać swoim transportem, bo faktycznie coraz mniej bezpiecznie w komunikacji miejskiej.
    U mnie od dwóch dni leje non stop, najlepiej siedzieć w domu, a jak trzeba wyjść to spacer raczej nieprzyjemny. Brzoza pod blokiem jeszcze w przewadze zielona, ale już coraz więcej kolorowych liści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj tez leje co nie wplywa dobrze na moje samopoczucie. U mnie za oknem jeszcze calkiem zielono a tez mam brzoze. Sciskam

      Usuń
  5. Pięknie:)
    Ja byłam w Wilanowie późną jesienią, więc nie było aż tak atrakcyjnie:)
    Śliczne zdjęcia:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie,ze zagladnelas, mamy podobne hobby polegajace na szwedaniu sie po ladnych miejscach. Pozdrawiam

      Usuń
  6. W Wilanowie bez względu na pogodę jest pięknie, nie tylko w barokowym ogrodzie, co pokazałaś na zdjęciach. Chyba już można obejrzeć Ogród świateł, który mnie zachwycił w ubiegłym roku, polecam.
    Pozdrawiam jesiennie, ale cieplutko.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrod swiatel jak ja bylam , tydzien temu, byl w fazie montowanie ale zajrzalam na strone palacu wllanowskiego i od 10 pazdziernika juz funkcjonuje. Widzialam to widowisko dwa razy. Dwa razy zmarzlam tam straszliwie. Robi wrazenie, moze i w tym roku tam zajrze, ale upewnie sie co do pogody. Pozdrawiam tez cieplutko, za oknem deszczowo wiec to ciepelko jak najbardziej jest potrzebna.

      Usuń
  7. Twoje fotorelacje zachwycają:)))jesień u Ciebie piękna i kolorowa:)))u nas przez ostatnie kilka dni pada niemiłosiernie:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, tu tez juz dwa dni pada nieprzerwanie. Ziemia sie nawodni, bo juz bylo kiepsko. Poza tym sie siedzi w domu, co w czasach pandemii ma dobry skutek. Sciskam!

      Usuń
  8. Me ha encantado conocerlo se ve precioso con los colores del otoño, por aquí está empezando un poco todavía hace sol, pero parece que se acerca una borrasca. Muchas gracias por tu felicitación. Besos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. España y otoño_ creo es es diferente, seguro sucede mas tarde, aqui ya entro con fuerza y cuando es con sol es bellisima, pero tenemos unos dias de continua lluvia y es triste. No provoca salir. Beso y que sigas muchos años con salud, felicidad y ganas de viajar y tomar fotos.

      Usuń
  9. Dopóki ostatni listek na drzewie będzie ładnie. Jeszcze zielono, trochę złoto, czerwono. Na Twojej drodze było pięknie.deszcz mi nie przeszkadza ale słońce daje więcej kolorów. Też siedzę w domu ale w plener idę chętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie pada i pada wiec siedze w domu, troche nie jestem w formie i nie chce sie moczyc. Ale masz racje, slonce wydobywa kolory i zdjecia sa bardziej intensywne, chociaz deszczowe zdjecia tez sa piekne...

      Usuń
  10. Nie da się ukryć, że mamy jesień. Dopóki jest ciepła i słoneczna to jest szalenie malownicza, odczucia mam inne kiedy już zepsuje się pogoda. Później jest przytulna jedynie obserwowana przez okno :). Świat spowity w jesienne barwy jest bardzo malowniczy, też w weekend wybiorę się w plener bo nawet się nie obejrzymy jak spadną wszystkie liście...Tobie i sobie życzę wielu pięknych jesiennych spacerów i pogody dopisującej jak najdłużej. Zima pewnie będzie szara i bez śniegu a wtedy zatęsknimy za jesiennymi barwami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz ta pogoda sie psuje od kilku dni, za oknem szaroburo, mokro i patrze na to przez okno, pandemia szaleje, jestesmy czerwona strefa, nawet moj duch wloczegi nie ma ochoty na przekroczenie progu mieszkania. Ale beda lepsze czasy i poszalejemy! pozdrawiam

      Usuń
  11. Jesień to moja ulubiona pora roku. Piękna fotorelacja.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesien zlota, zgadzam sie... ale jakos juz szaroburo sie robi. Ale moze jeszcze bedzie zlocic sie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Prawdziwie artystyczne zdjęcia Ci wyszły Grazynko.
    Słowa najwyższego uznania.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziekuje. Potrzebuje takich ladnych widokow w tym tak nie bardzo optymistycznym czasie. Sciskam!

      Usuń
  13. Wystarczy wyjść z domu i korzystać z uroków jesieni.Szczególnie teraz potrzeba nam słońca, którego z każdym dniem jest teraz coraz mniej.
    Jesień jest piękna co widać na Twoich zdjęciach.To wspaniała pora na podziwianie uroków przyrody.Niech ta piękna złota jesień zostanie z nami jak najdłużej…
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos nam pada ostatnio i z tej zlotej jesieni nie wiele mamy, ale...ale... moze nie wszystko stracone., moze jeszcze nas czeka zloto, czerwien, braz...i da sie wyjsc i zrobic troche zdjec, mam taka trase , ktora odkrylam na mapie, z mego domu do Wilanowa, duza czesc trasy przez pola. Niech no tylko zrobi sie troche mniej deszczowo, Pozdrawiam

      Usuń
  14. Oj tak, teraz zdecydowanie bezpieczniej samochodem... Piękna wycieczka, ja chyba nigdy nie byłem w tym miejscu (jeszcze) :) Przesyłam życzenia mnóstwa zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAj, tylko samochodem, nie bardzo mi sie to podoba bo trace na wolnosci w przemieszczaniu sie a lubie komunikacje warszawska ale trudno, lepiej sie nie narazac, Wilanow! nie znasz? to czas poznac... zdrowia i dla Ciebie i dla mamy Zosi.

      Usuń
    2. Ale widzę że nie było dużo ludzi? Może się wybiorę, już nowym autkiem (wciąż czekam). Mama Zosia dziękuje i również pozdrawia serdecznie :)

      Usuń
    3. Nie bylo praktycznie ludzi, mozna bylo sobie poszalec bez masek, dystansow etc..dlugp cos czekasz na samochodzik.
      BArdzo milo wspominam mame Zosie.

      Usuń
  15. Ależ Ci się trafiło. Jesień wręcz modelowa, park w Wilanowie uroczy i pogoda dopisała. Świetnie się z Tobą spaceruje w taki pochmurny i deszczowy dzień jak dzisiaj. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiki mi sie, masz racje, bo teraz juz ta jesien ma sie nijak do tej z tamtego dnia...szaro, mokro, ponuro.buro. Ciesze sie, ze wtedy poszlam do ogrodu wilanowskiego. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Miło wspominam oświetlony Wilanów zimowym wieczorem. Ale przyznam się - chętnie zobaczyłabym wnętrze. Pałac, ruiny, kaczuchy, łódeczka - wszystko pięknie, ale swojska, wiejska kwietna łączka wygląda najpiękniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA pamietam ten zimowy Wilanow a tez przeszywajace zimno. Wnetrze dawno temu zwiedzilam ale z checią zwiedze po raz drugi, na swojskie kwietne łączki czekac trzeba do wiosny.
      Wreszcie zjawilas sie z wizyta blogową, cos jestes oporna i to wczesnym popołudniem Twego nocnego dnia. Hrehrehre

      Usuń
    2. Zawsze zaglądam. Piszesz tak sympatyczne posty, zamieszczasz tak fantastyczne fotografie, że nie można nie zaglądać.

      Usuń
  17. Byłem pod wrażeniem scenerii ogrodu w stylu angielskim na północnym krańcu Jeziora Wilanowskiego ..., pięknie. Oczywiście również zachwycony wszystkimi pięknymi zdjęciami tutaj.

    Pozdrowienia z Indonezji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Indonezji!!!po polsku? bo na tlumaczenie googlowskie nie wyglada. Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za komentarz.

      Usuń