Czwarty dzień był chyba najbardziej urozmaicony, rano wcześnie jeszcze zaaplikowałyśmy Marzenie trochę puszczy, poszłyśmy na Szlak Dębów Królewskich, pogoda zrobiła nam psikusa, w nocy był przymrozek, co widać było po zmrożonych liściach.
Liście w nocy pospadały , też na kładkę, Artenka zwrócła nam uwagę na ciekawostkę, na dywan w szerokie pasy na ścieżce, nocny przymrozek przyśpieszyl spadanie liści a brak wiatru spowodował, że układały się u stóp drzew tworząc kolorowe pasy.,
Jeden z wielu dębów na trasie, każdy zadedykowany któremuś z polskich królów.
Uno de los robles en el camino dedicado a alguno de los reyes polacos.
.Ale celem w tym dniu była wycieczka wzdłuż granicy z Bialorusią, najpierw był Juszkowy Gród , cerkiew Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z 1912 roku, wpisana do rejestru zabytków.
Ładny akcent w pejzażu regionu.
Pero el propósito de este día fue desplazarse a lo largo de la frontera con Belarus, primera parada fue en Juszkowy Grod, donde llama la atención una iglesia ortodoxa del Nacimiento de la Virgen María del año 1912 incluida a la prestigiosa lista de los monumentos históricos polacos.

Inna cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, murowana, znajduje się w Jałówce, budowana w latach 1958 - 1966 wg. projektu prof. Aleksandra Grygorowicza prezentuje styl biznatyjski i w 2002 wpisana została do rejestru zabytków.
En Jalowka otro ejemplo de la iglesia ortodoxa, esta vez de ladrillo, construida en los años 1958 -1966, proyecto del famoso arquitecto prof. Alejandro Grygorowicz en estilo bizantino, en el año 2002 enriqueció la lista de los monumentos históricos nacionales.
a główną atrakcją w Jałowce są ruiny kościoła św. Antoniego budowanego w latach 1910 -1915, w 1944 roku Niemcy wycofując się wysadzili wieżę kościelną, która runęła na kościoł i poważnie go uszkodziła...nigdy nie został odbudowany, dziś jest ruiną zabezpieczoną zapisaną de rejestru zabytków
Świetne miejsce na sesje zdjęciowe
y la mas importante atracción del pueblo...las ruinas de la iglesia católica de San Antonio, construida en los años 1910 -1915, destruida por los alemanes terminandose la segunda guerra mundial en el 1944 en el momento de su retiro de esos terrenos La ruina también enriqueció la lista de los monumentos históricos nacionales.
Hoy un sitio de muchas sesiones fotográficas.
Jedziemy dalej ..do Kruszynian, do osady tatarskiej, którą chciałam pokazać Marzenie, w planie było też spróbowanie tatarskch dań.
y seguimos, a Kruszyniany, aldea de los Tártaros, traidos aqui por los reyes hace mas de 500 años por considerarlos magníficos guerreros muy apreciados durante las batallas llevadas al cabo en aquellos tiempos. hoy siguen manteniendo su religión, costumbres y sus especialidades culinarias
po drodze wioseczka Zubry, i nowa bo poświęcona w 2023 roku kapliczka św. Mikołaja upamiętniająca bieżenstwo w roku 1915. czyli dobrowolną ucieczkę ludności lub chyba bardziej prawdziwe, deportację siłą z tych terenów, carskie wojska wobec naporu wojsk niemieckich stosowały politykę spalonej ziemi, wysiedlono okolo 2 miliony ludzi w głąb Rosji narażając ich na głod, choroby, zimno, na dodatek w niedługim czasie wybuchła rewolucja bolszewicka...czyli tragedie, śmierć, niewyobrażalne cierpienia...piekło ...
Por el camino una pequeñita aldea Zubry con una linda capillita dedicada a la gente que fue obligada abandonar estos terrenos y desplazarse al interior de Rusia pasando inimaginables sufrimientos, muertes de sus familiares, hambre, frío....
i w tej wiosce znajduje się deskal Andrejkowa, artysty, który maluje murale na ścianach z desek, obrazy stworzone na podstawie starych zdjęć mieszkańców wiosek i miasteczek...
pani Genia patrzy na męża, który umarł 30 lat temu.
y en esa pequeña localidad hay un mural del artista Andrejkow, que pinta en las paredes de madera imagenes de los habitantes de pueblos y ciudades polacas apoyandose en las fotos viejas...aqui Gienia mira con amor a su esposo que murió hace 30 años.
Był poniedziałek i okazało się że atrakcje Kruszynian były niedostępne, pozamykane, tylko zajazd tatarski Koniec Świata był otwarty, ale jedyne co nas tutaj zachwyciło to ten śliczny kotek, reszta była nie do zaakceptowania,
Kruszyniany y sorpresa, todos lugares turísticos encontramos cerrados, lunes es el día de descanso..entramos a un único lugar abierto pero fue inacceptable, solo ese gatico robó nuestros corazones.
Przeszłyśmy się po wiosce, popatrzyłyśmy na zielony meczet.
Vimos la verde mezquita... por afuera
Zajrzałyśmy na cmentarz zwany mizarem, najstarsze groby znajdujące się tutaj są z początków 18 wieku., miejsce ma status Pomnika Historii.. Tradycyjne groby wyznaczają duże głazy...
Mizar, el cementerio de los musulmanes, declarado monumento histórico polaco.


W planie był jeszcze skit w Odrynkach...zrobiło się późno i byłam skora zrezygnować z tej wizyty ale Artenka uznała, że trzeba i tam zajrzeć. Byłam tu już dwa razy , jeszcze za życia jego założyciela Ojca Gabriela, który stworzył tę samotnię wśród błot i moczarów zakola Narwi. Ojciec Gabriel do 2008 roku kierował monasterem w Supraślu, w tym czasie zaproponowano mu urząd biskupa gorlickiego, której to propozycji nie przyjął i w rezultacie tej odmowy musiał opuścić Supraśl. Powstał skit. Byłam tutaj kiedy jeszcze Ojciec Gabriel żył. Odrynki były przesympatycznym miejscem, ukwieconym, gościnnym. przyjaznym, otwartym dla ludzi i na ludzi, dużo dowiedzieliśmy sie o ziołach, które były pasją mnicha. Za drugim razem zawiozłam tam mego brata, już wtedy nie było ojca Gabriela, zmarł w kwietniu 2018 roku i został pochowany na terenie skitu, już się odczuwało jego brak ale tym razem już wyraźnie odczułam jego nieobecność, mnich prowadzący skit zaprosil nas do cerkwi mysłałam, że opowie o historii tego niezwykłego miejsca, opowie o Ojcu Gabrielu ale zamiast tego usłyszałyśmy dyskurs na temat Polski, świata, z którymi to opiniami nie sposób było się zgodzić. Zapadał zmrok a nam nie było jak przerwać monologu księdza...w końcu , a już było całkiem ciemno udało się, biegłyśmy ciemną kładką do samochodu, zmarznięte ale szczęśliwe, że niedługo wypijemy gorącą herbatą z termosu i zagrzejemy się w samochodzie...
już tam nie wrócę...
Do skitu prowadzą dwa wejścia, tym razem wybrałam to pierwsze, zaprojektowane przez Ojca Gabriela, kładką przez moczary dlugości 800 metrów, wydawała mi sie dużo bardziej atrakcyjna.
Y quedó un sitio mas para visitar, la ermita de los monjes ortodoxos, construida por el padre Gabriel, en el año 2008 cuando rechazó la nominación para obispo de Gorlice y fue despedido del monasterio del cercano Suprasl...encontró ese sitio de humedales creados por el río Narew i fundó su sitio de retiro. Pero siempre fue abierto a la gente, cultivaba hierbas, curaba a los enfermos, visité ese lugar hace unos años cuando todavia vivía y guardo de esta visita unos recuerdos maravillosos. Sentí paz, calidez de este hombre, escuché su historia . Murió y su tumba esta aqui en su lugar tan querido.
Quise enseñar la ermita a mi amiga...pero la encontré diferente , mucho menos amigable, el actual habitante representa otra visión del sitio, de su función , nos habló de sus creencias que no compartimos en ningún momento. no hemos oido de la historía de la ermita y de su creador... Sin embargo no fue facil cortar su monólogo, llegó la noche y frío abandonamos apresuramente el lugar...no visitaré este sitio mas.
Pero comenzando ....Elegí la entrada a la ermita a través de los humedales, por el pasadizo de 800 m considerandola mas atractiva
Początkowo nikr nie zwrócił na nas uwagi, uradowana zajęłam się spacerem po terenie skitu i robieniem zdjęc, zapadał zmrok bardzo atrakcyjny do fotografowania.
Al comienzo a nadie le interesó nuestra presencia, lo cual me encantó, pude tomar las fotos sin ser molestada.
Ale zostałyśmy w końcu przechwycone i zaproszone do cerkwi
Pero finalmente fuimos invitadas a la iglesia y comenzó la conversación con el monje..
Robiło się ciemno i zimno.
Comenzó atardecer...y frío
w końcu wyrwałyśmy się i wracając do samochodu przebiegłyśmy przez kładkę w zupełnych ciemnościach...
Finalmente en total oscuridad salimos corriendo por el largo pasadizo de la salida...hambrientas y muertas del frío.
na drugi, już piąty dzień w Białowieży, znowu wróciłyśmy do puszczy, wybrałyśmy się do Dziedzinki, tam gdzie mieszkała Simona Kossak.
Llegó el quinto día, último, salimos otra vez a la selva en dirección de la casita de profesora Simona Kossak, biólogo , que dedicó su vida a la protección de la selva...vivia en la selva en condiciones sumamente primitivas, esa fue su elección .
Murió en 2007, su fama y su labor perdura en la región.
Gajowka Simony i Lecha Wilczka.
La casita de Simona

A to my w puszczy, szczyczące się blisko 60 latami przyjaźni.
Yo y mi amiga...60 años de amistad
kolaże puszczańskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz