czwartek, 5 sierpnia 2021

Okolice Bialowieży - podróż z bratem...... alrededores de Bialowieza - viaje con mi hermano

     

Codziennie rano spragnieni kawy gnaliśmy do Bike Cafe (  bike bo to równocześnie wypożyczalnia rowerów) znajdującego się tuż przy Parku Pałacowym, Polecam, bo około 9 rano jest trudno znaleźć w Białowieży mile miejsce by siorpać ten podnoszący ciśnienie płyn. Byliśmy na ogół pierwszymi  klientami,  przemiła dziewczyna już wiedziała,  mają być dwie filiżanki cappuchino, . Czuliśmy się tam  znakomicie, na dodatek okazało się, że dziewczyna studiuje języki na uniwersytecie w Białymstoku i można było zagadać do niej po hiszpańsku, dawała  radę ..

Cada mañana corrimos  a Bike Cafe  en busca de una taza de cappucino, En esta pequeña ciudad a  horas tempranas fue dificil encontrar  un sitio amigable y acogedor para sentarnos y   tomar  esta  bebida necesaria para comenzar el día. El sitio se encontraba al lado del Parque Palaciego..


Poranna porcja bocianów na dachu przy stacji  benzynowej, brat tankował, ja fotografowałam.

La primera ración de cigueñas del día , esta vez en la bomba de gasolina, mi hermano llenaba el tanque yo aproveché para hacer  la sesión de fotos.



Ćwiczył różne pozy, tę można uznać za   pozę indyczą.
Mostraba  sus dotes de equilibrista.





Postanowiłam ulec bratu  i sprawić mu przyjemność. , onże uwielbia  się prażyć na plażach świata, leży godzinami i odczuwa w czasie  w tej czynności wielką, niezrozumiałą dla mnie,  przyjemność. . W pobliżu Białowieży jest zalew Siemianówka. Duży zbiornik wodny gdzie można doszukać się piaszczystej plaży. Wybraliśmy plażę  " Stary Dwór". Dla niego... a dla mnie wielokilometrowe,  pokryte bujną roślinnością,  brzegi.  Ja prażenia  się nie lubię...więc zostawiłam go na patelni a sama pomaszerowałam na spotkanie  z naturą. 

Decidí complacer a mi hermano, que es adicto a los baños de sol, cerca de Bialowieza se encuentra un enorme embalse Siemianowka, mi hermani pudo broncearse y yo caminar por la orilla del lago para  encontrarme con la naturaleza.







W swojej  wędrówce dość dużo czasu poświęciłam rusałce żałobnikowi,  nieczęsto spotykany  motyl, duży, w bardzo atrakcyjnych kolorach,   śliczne są te niebieskie kropki w postaci szlaczka , brzegi skrzydeł kremowe, reszta  jak  ciemnobordowy aksamit,  ma jedną wadę, nigdy nie widziałam, żeby przysiadł na jakimś kwiatku, na kwiatku byłby jeszcze ładniejszy.
Zasługuje na ten czas, który mu poświeciłam .

Durante la caminata encontré a la mariposa Velo de Duelo,  no es fácil de toparse con ella, asi que le dediqué un largo rato, su colorido es muy elegante, los puntos azules destacan sobre el color granate oscuro,   el borde de las alas es de contrastante color  crema. No acostumbra posarse sobre las flores..que lastima.








Wystarczy żałobnika..... następna była rusałka kratkowiec w wersji letniej, wersja wiosenna jest koloru ceglastego.

Me alejé de  la mariposa Velo de Duelo ...y apareció la siguiemte. ..Araschnia levana... en sus versión  colorística de verano,  la version de primavera es de color ladrillo.



Zastanowiła mnie obecność  liliowców w tej dziczy, tuż nad brzegiem  zalewu... 
Me sorpredió  la presencia del lirio en el ambiente tan silvestre de  orilla del lago.



Za chwile wszystko się wyjaśniło...ten olbrzymi zbiornik wodny powstał na miejscu kilku wsi,  pod wodą znalazły się  Rudnia, Bołtryki, Garbary, Budy i Łuka ...piętrzenie wód rozpoczęto w 1988 roku,
to zdarzenie upamiętniają krzyże, na które przypadkowo się natknęłam, napis na kamieniu wspomina wieś Łukę, która została wysiedlona w 1986 roku...te liliowce pozostały i przypominają, że był tutaj czyjś ogródek. 

En un momento todo se aclaró... encontré unas  cruces y una piedra conmemorativa... en ella hay una inscripción,  en 1986  han desalojado a los habitantes del pueblo Luka para construir  una represa ,  en total han desalojado cinco pueblos y en el 1988 comenzó el llenado del embalse. 
Y los lirios? ..es lo que quedó de álgun jardincito de la casa que quedó bajo las aguas.




Bardzo spodobały mi się mydlnice, ich odmiana pełnokwiatowa, był ich cały łan.

Andando por la orilla me maravillé viendo los campos floreados de la jabonera. 







Na gałęzi kwilił jakiś ptaszek.
Dla mnie to młody gąsiorek, w każdym razie  na pewno przedstawiciel rodziny dzierzb.

Desde un ramito del arbol oí  canto de un pajaro. creo que fue un joven alcaudón.







I był bocian...  dłuższą chwilę  walczył z głową ryby,  na to wyglądało to coś co miętolił w dziobie. Nieopodal  było  kilku  wędkarzy, którzy łowili ryby, pewnie rzucili ten kąsek łakomczuchowi..

Vi a una cigueña...estaba luchando con cabeza de un pez...en la orilla hubo unos cuantos pescadores,  seguro que uno de ellos fue  bondadoso y le tiró este apetitoso  bocadito.



Kąsek wyraźnie za duży...starał się toto połknąć..nie dawało się , rzucał na trawę walił dziobem i znowu próbował  
Resultó  no bocadito sino un bocadote ..
                                    ...   lo trataba de tragar pero no fue posible...









już... już...
casi,,.casi



Udało się...nawet ja odetchnęłam z ulgą.
Por fin!!!lo devoró..senti un alivió!



Troszkę  dalej  ostrożeń,  cały jego łan i chmara motyli

Un poco mas allá...una pradera cubierta  de cardos..y encima de sus flores nubes de insectos...




Najwięcej było  rusałek  pawików
Predominaban las mariposas, y entre ellas la mariposa pavo real.






Dostojki malinowce też były
Las mariposas nacaradas tambien sobrevolaban las flores.


Rusałki admirały
y atalantas



Pawik od spodu
El pavo real mostarndo la parte trasera de alas.



Była i Rusałka ceik , widoczne białe  "c"  na skrzydełku.
 La mariposa C blanca.




 Czerwończyk dukacik
 Mariposa manto de oro





modraszek...   ikar?  już wiem...to modraszek wieszczek.
Mariposa icaro?.. ya se es la náyade






Rusałka kratkowiec  pokazuje skrzydełka od spodu.
Araschnia levana y la parte trasera de sus alas.


No nic ..upłynęły trzy godziny stwierdziłam, że wystarczy  bratu  plażingu  ( ładna nazwa?),  wróciłam.. ..hmm..., braciszek nie wyraził radości na mój widok...ale byłam nieubłagana,  dość!...  powiedziałam, ociągał  się ale posłuchał...zjedliśmy jakieś  nuggetsy z kurczaka i frytki w jedynej restauracyjce polowej ma plaży, mimo niechęci do tego typu jedzenia muszę przyznać, ze wszystko było świeżutkie i olej na którym to smażono musiał być całkiem nowy, nad głową przysiadła dymówka, latała wysoko co wróżyło dobrą pogodę na resztę dnia.


bueeeeno...pasaron tres horas, 
llegué a la conclusión, que mi hermano estaría ya harto de tanto sol y regresé a la playa...no mostró   al verme  ni un poquito de alegría, tuvo ganas de seguir tomando el sol...  
me puse firme - es suficiente- dije, se vistió sin mucho entusiasmo, fuimos a comer a un restaurante playero, encima de nuestras cabezas se sentó una golondrina, volaba alto, lo que  pronosticaba buen tiempo  para el resto del dia.


 
Ciało usatysfakcjonowane, czas na duszę, dusza powinna się wzbogacić zwiedzając skit  w Odrynce.  Tam pustelnia prawosławna, jej założycielem był archimandryta Gabriel , duchowny prawosławny który był przełożonym monasteru w Supraślu, w 2008 nadano mu tytuł biskupa gorlickiego  co oznaczało przeniesienie się do diecezji przemysko- nowosądeckiej. Nie przyjął tej nominacji twierdząc, że nie jest jej godny,   myślę , że nie chciał opuścić swego ukochanego Podlasia, w 2009 roku stworzył w Odrynkach jedyną w tym czasie w Polsce pustelnię prawosławną...pięknie położoną na terenach rozlewisk Narwi, otoczoną wodami i łąkami.

El cuerpo satisfecho ( el de mi hermano)  asi que la siguiente atracción debería enriquecer al espíritu...propuse visita a una ermita  de los monjes ortodoxos en  Odrynki, es la única ermita ortodoxa en Polonia, la fundó el  Padre Gabriel,  fue jefe del monasterio ortodoxo en Suprasl, sus superiores lo elevaron a la dignidad del obispo de Gorlice lo cual implicaba  el traslado al sureste de Polonia,  rechazó tal nominación alegando que no la merece, lo mas probable que no quiso abandonar  su amada Podlaquia,  decidió alejarse de la vida eclesiástica trasladandose a un lugar desolado , a Odrynki,  a un sitio rodeado de aguas y praderas,   aqui fundó su ermita. 





Byłam w  skicie w 2016 roku, tym razem już od wejścia wydał mi się  opustoszały, mniej ukwiecony.  W 2016 roku ta pustelnia tętniła życiem, było widać ludzi tam pracujących,  młodzież kręcącą się po ogrodzie , wtedy,  kiedy przekroczyliśmy bramę , podszedł  do nas młody sympatyczny chłopak, przedstawił się jako wolontariusz i zaofiarował się jako przewodnik po skicie.  Gdzieś tam kręcił się ojciec Gabriel.
Tym razem nikogo nie było, był moment, że nawet zastanowiłam się, czy możemy wejść na  teren,  po kilku krokach zauważyłam grób, grób ojca Gabriela , zmarł w 2018 roku, miał zaledwie 56 lat. 
W malej kapliczce do której zaglądnęliśmy pracował mnich,  czyścił lichtarze, natychmiast zaofiarował się, że nam skit pokaże.
Skierował się do cerkiewki i otworzył ją, mogliśmy usiąść , zaczął swoją opowieść o  pustelni, o ojcu Gabrielu,  o tym, że po jego śmierci przez pewien  czas pustelnia była zamknięta a potem skierowano 
do niej trzech mnichów, nasz rozmówca  był jednym z nich, 

Estuve aqui en el año 2016, en ese entonces hubo aqui  mucha actividad, el Padre Gabriel mantenia relaciones con los jovenes y con los habitantes de la aldea,  recogia las hierbas medicinales, producía miel.... esta vez al traspasar la entrada me sorprendió el silencio y la  soledad del sitio.
 A pocos minutos  entendi lo que pasó, vi una tumba, el padre Gabriel murió en el 2018, tuvo apenas 56 años.  La ermita  perdió a su habitante, después de algun tiempo al lugar fueron trasladados  tres monjes que mantienen el sitio en orden. Uno de ellos se ofreció de guía. Nos habló de sus tareas, de la historia del lugar, de Padre Gabriel. Me invadió la tristeza...











Cerkiew gdzie odbywają się msze, także dla pobliskiej ludności.
En esta pequeña iglesia se celebran las misas también para los visitantes.


Główne wiejście do pustelni, przez moczary prowadzi do niej 800 metrowa  kładka.
La entrada principal a la ermita, a ella, a través del pantano,  conduce  la pasarela de madera de 800 m de largo.




Następnym etapem miała być  Kraina Otwartych Okiennic i jej trzy wioski  Trześcianka, Soce i Puchły. Z Odrynek do Trześcianki jest tylko 13 km,  okazały się bez końca, naprawa dróg wymusiła jazdę objazdami, które prowadziły przez szutrowe drogi leśne. Dojechaliśmy do Trześcianki od strony cerkwi, która jest na krańcu wsi , na nasze szczęście  była otwarta. 
El siguiente punto de plan  del viaje  contenia la visita al Pais de las Contraventanas Abiertas,  formado por tres aldeas, Trzescianka, Soce y Puchly, distanciado de Odrynki solo a trece km., que nunca terminaban , los trabajos de mejoramiento de las vías nos obligaron a buscar los caminos a través de los bosques, finalmente llegamos . Pudimos visitar a la iglesia ortodoxa ,  suerte  nuestra... sus puertas encontramos abiertas al público. 
 



Słynne domki o pięknych okiennicach i ozdobach snycerskich  trudno było podziwiać, cała Trześcianka była w robotach drogowych, nie można było dotrzeć do niej samochodem...
Las famosas casitas   de contraventanas y adornos tallados en madera fueron dificiles de admirar, todo pueblito estaba en las obras de renovación de las vías.



Staraliśmy się dojechać do Soc, ale niebo przybrało kolor granatowy, wiatr zaszalał,  w telefonach pojawił się alarm...jaskółeczka z Siemianówki noo...okazała się  złą przepowiadaczką  pogody...z Trześcianki powrót do Białowieży odbywał się też objazdami, nadrobiliśmy co najmniej 40 km...
W Hajnówce chciałam pokazać bratu nowoczesną cerkiew św. Trójcy o falistych liniach.  Z podziemi cerkiewnych rozlegały się przejmujące   śpiewy ,  zaglądnęliśmy przez okno,  odbywało sie tam nocne czuwanie przy zmarłym.

De repente cambió el tiempo, se acercaba la tormenta , las nubes tomaron el color gris oscuro, apareció un viento  fuerte, al celular llegó  la información de que se acerca la tenpestad...decidimos regresar a Bialowieza. La golondrina  esta vez se equivocó.
Tomando las desviaciones el viaje se nos hizo larguisimo, pero al pasar por Hajnowka quise enseñar a mi hermano una iglesia ortodoxa  moderna, de lineas ondeadas, tan difernetes de las tradicionales. De su interior salían  cantos  sobrecogedores, por la ventana vimos que en su interior se realizaba un velorio.




cdn...continuará

Pozdrawiam y saludos

40 komentarzy:

  1. Cerkwie nieodmiennie mnie zachwycają, jednak najbardziej zachwycają mnie ich bryły niż wnętrza, a ich cebulaste kopuły najbardziej. Architektura tej nowoczesnej cerkwi, niesamowita!!!
    Bociany z rana najwidoczniej bardziej skore do machania skrzydłami niż w południe ;) Te które ja fotografowałam, stały prawie nieruchomo. Tobie udało się fantastyczne pozy uwiecznić tego bocianiego machacza!
    Hmmmm ciekawam co byś zrobiła, jakby to biedne bocianisko się tym łbem udławiło? Szeroki przełyk ma!
    Motylków różnorodność duża, masz przyswojone te wszystkie ich nazwy? Mnie się mylą te rusałki.
    Też bym wybrała wędrówkę zamiast przypiekać się na słońcu, nigdy nie lubiłam. Te liliowce żywotne, trwają tam już przeszło 30 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cerkwie też są moja słabością, z zewnątrz i wewnątrz też! Te wnętrza sa takie kolorowe, złote dla mnie są jak z bajek. Poza tym uwielbiam pieśni cerkiewne, kilka razy udało mi się ich słuchać.
      Kiedy wędrujemy z Artenka informuję ją, ze jeżeli kiedyś na wiarę się nawrócę to będzie to prawosławie, tylko dlatego, że ich obrządki i śpiewy wprowadzają mnie w stan ekstazy.
      Architektura cerkwi w Hajnówce jest rzeczywiście niezwykła, jeszcze nie udało mi się tam wejść do środka. Corocznie odbywa się w niej festiwal muzyki cerkiewnej, musi to być
      bardzo piękne przeżycie.
      Bocian który się dławi? pobiegłabym na ratunek...już bym coś wymyśliła.
      Z rusałkami nie mam problemu, ale inne motylki szukam w atlasie.
      Oj liliowce sa bardzo żywotne, mój brat ma jeden krzak przywieziony z Naszych Większyc które maja około 50 lat.

      Usuń
  2. Wspaniałe było przypomniec sobie okolice zwiedzane kilka lat temu,mnie się też udało zobaczyć Soce, Trzściankę i Puchły, choć padało wtedy. Szczególnie piękna jest cerkiew w Puchłach.
    Piękne motyle, podziwiam znajomość ich nazw. Bez albumu motyli, jaki mam w domu, umiałabym nazwać może dwa:)
    Czekam z zainteresowaniem na dalszą część relacji.
    Ps. Reportaż z bocianem w roli głównej wspaniały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam dobrze i Trześcianke i Soce i Puchły. Chciałam koniecznie te bajkowe wioski pokazać bratu...
      Nie wszystkie motyle rozpoznaję, rusałki tak inne czasem też, też mam atlas.
      Z braku żubrów zajęłam sęe bocianami...uwielbiam je!

      Usuń
  3. Oj, nie chcą na tym kominie bocianiego gniazda, zobacz jakie druty sterczą, żeby się nie osiedliły, chyba, że to jakieś piorunochrony:-) Bocian walczący z rybim łbem widać przyzwyczajony do tego, że wędkarze podrzucają mu jedzenie; lepsze to, niż resztki ryby miałyby się rozkładać w słońcu. Jak on sobie poradzi na gnieździe, wyrzucając zawartość żołądka potomstwu, no, chyba że nadtrawi:-)
    Bardzo podobają mi się cerkiewki prawosławne, styl życia mnichów, pracują w obejściach, prowadzą surowy tryb życia, a po śmierci są pochowani w ukochanym miejscu. Kiedyś w Rumunii weszliśmy do maleńkiej cerkiewki w górach, dwóch mnichów z brodami śpiewało głębokimi głosami, a właściwie to było tak, jeden śpiewał, drugi odpowiadał też śpiewem ... staliśmy zauroczeni tą modlitwą, tym skromnym wystrojem monastyru, a na zewnątrz małe domki gdzie mieszkali, groby w ogródkach tych braci, co odeszli. A na powrocie spotkaliśmy jeszcze jednego, szedł pod górę z osiołkiem, z przewieszonymi zakupami w jukach, i zaraz pytanie: a jak tu jest zimą? jak żyją?
    Bardzo podobają mi się podlaskie stare domy, ozdobione drewnianymi koronkami, okiennicami.
    Kiedyś bardzo lubiłam słońce, teraz mnie osłabia:-) właśnie zeszłam z koszenia i odtajam przy lekturze Twojego bloga w cieniu werandy. Orlik pokrzykuje gdzieś na łące, brzęczą owady, uszy odpoczywają od jazgotu kosy spalinowej:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że nie chcą, to jest komin pensjonatu, tuż obok stacji benzynowej, pensjonat ma tak czyściutką elewację, farba bez skazy, może nie chcieli jej narażać na bocianie wiadomo co, ale wydaje mi się ,ze obok był slup z bocianim gniazdem .
      Też chciałabym zobaczyć jak ten bocian będzie karmił swoje potomstwo.
      Pięknie opisałaś mnichów rumuńskich..widać w Tobie zachwyt Rumunią.
      Jako młode dziewczę też się opalałam , przeszło mi w Wenezueli, przy pierwszej próbie zrobienia z siebie śniadej Wenezuelki o mało nie zeszłam z tego świata. Potrzebna była pomoc lekarska. To mnie wyleczyło na zawsze.
      Pozdrawiam jak zawsze bardzo serdecznie..

      Usuń
    2. Tak, Anna Maria ma rację, z nadmiaru słońca dostaje się raka skóry, wiem coś o tym:-)

      Usuń
    3. Zabrzmiało zatrważająco...tak raka skóry lepiej unikać, mam kuzynkę, która cudem się z niego wyleczyła ..jest cały czas pod kontrolą lekarską, teraz już ma badania raz do roku.

      Usuń
  4. Boszszsz, ten bocian trenuje chyba jezioro labedzie z figurami, albo rytmike z Chodakowska, w kazdym razie wyglada przeuroczo.
    Nie pojmuje, jak mozna odczuwac przyjemnosc lezac, szczegolnie na sloncu, pewnie zrobilaby to samo, co Ty i powedrowala szukac przygod. Motylki przecudnej urody, leluja samosiewna takoz. Bocianie sniadanie to tez niezly fuks dla fotografa i podczas gdy Twoj brat dostwal na plazy raka skory, Tobie wchodzily przed obiektyw coraz to ciekawsze obiekty.
    Ta falista cerkiew nawet nawet ciekawa architektonicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swiwtnie powiedziane..tak tak..to balet "Jezioro Łabędzie" w bocianim wydaniu...
      Przyjemność leżenia na plaży plackiem, tez nie jestem w stanie rozumieć, ale mój brat uwielbia się prażyć...na moje lamenty odpowiada, że tak dba o swoje zasoby witaminy D...ale to nie to, jestem pewna, że bardzo lubi siebie w kolorach kanadyjskiego indianina...daje się oglądać lekarzowi by sprawdził. czy na skórze coś niepożądanego się nie kluje.
      No..falista cerkiew bardzo ciekawa, ale kiedy w rozmowie z owym mnichem w Odrynkach zachwyciłam się hajnówkową cerkwią zrobił grymas dezaprobaty, twierdząc, że za nowoczesna, cerkiew ma być cerkwią tradycyjną, stwierdził...
      Poluję na godziny wejścia do tej cerkwi, jak na razie nie miałam szczęścia.

      Usuń
  5. Ogromnie długa wycieczka. Nawet nie wiedziałem, że jest tam taki duży zbiornik wodny. Co do ptaszka, to miałaś szczęście, że dał się sfotografować i nie czmychnął przed aparatem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czmychnął bo był wysoko a ja zdjęcie zrobiłam teleobiektywem. Poza yum to był chyba młodziak i one jeszcze się na za bardzo boją.
      Wycieczki moje sa bardzo intensywne, mam manię zapychać je atrakcjami po same brzegi.

      Usuń
  6. Fajny ten spacer wokół jeziora bogaty w upolowane okazy fauny i flory na zdjęciach, ale w jeziorze pewnie bym się zanurzył dla ochłody i trochę popływał. Byliśmy w tej zielonej cerkiewce w Trześciance i tej w Hajnówce - miłe wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezioro ma tak długą linię brzegową, ze można by bylo chodzić caly dzień... już wiem i trzeba będzie jeszcze raz się tam wybrać. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Bocianowe story, zarówno taneczne, jak i rybie to majstersztyki! Oczywiście miejsca piękne i pięknie pokazane, ale one tam będą do zobaczenia, natomiast takich ujęć jak te, tak łatwo zobaczyć się nie da.
    Jesteś wytrwałym przewodnikiem, wspaniale planujesz te swoje wyprawy.
    A plażing i leżing to od jakiegoś czasu takie internetowe twory językowe, które uważam, za bardzo zabawne.
    Ten rok jest wyjątkowo bogaty w motyle. Albo raczej był, bo ostatnie dni zamienione w notoryczne urwanie chmur chyba zakończyły uroki lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej! za oknem mokro, nawet bardzo, martwię się o Twój Borków.
      Leżingu jeszcze nie słyszałam, na plażing gdzieś się natknęłam, wydał mi się zabawny.
      Z bratem się nachodziłam i najeździłam, jakoś tak mi dziwnie bez tej aktywności..zaczynała się od rana...trza było wyjść natychmiast gdzieś na kawę, dom się nie liczył a potem gdzieś w świat.
      Myślisz, że motyli balet nad kwiatkami się nam kończy? Może jeszcze nie, mamy cały sierpień!
      Za oknem wietrznie i mokro nic tylko leżing uprawiać!

      Usuń
    2. To miłe, że się martwisz o mój Borków :-) Ja też się martwię, jutro się okaże, czy potrzebnie. Weekend zapowiada się ładny i suchy.
      Po takiej aktywności przewodniczej, pewnie że brak Ci tego, ale Ty zawsze coś sobie wymyślisz. No tylko nie dzisiaj, bo to stracony dzień dla aktywności zewnętrznej. Raczej dobre jedzonko i filming ;-)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że nie będzie za dużo wody. Tak weekend będzie ładny, jadę na wieś!
      Dzisiaj usprawiedliwiona jest nieaktywność. Lubię kiedy nieaktywność jest usprawiedliwiona, znika niepokój, że marnuję czas...

      Usuń
  8. Como siempre genial tus reportaje. Tuviste mucha suerte de ver tantas mariposas, me encanta verlas y fotografiarlas. Muchos besos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gracias Teresa!! me gusta que te guste. En el siguiente post habrá mas mariposas, este año abundan en los campos y bosques. Me encanta. Basos y abrazos

      Usuń
  9. Co za niesamowite miejsca. Jak dobrze, że w taki sposób zaglądając na blogi mogę chociaż w namiastce poznać swój kraj. Zaintrygowała mnie Pustelnia prawosławna, bardzo klimatyczne miejsce. Te małe cerkiewki robią duże wrażenie, czego z kolei nie podzielam patrząc na tą nowoczesną cerkiew w Hajnówce. A domki z okiennicami wprost wspaniałe. Aż mi wstyd, że nic nie wiem o tej części kraju. Świetny spacer w towarzystwie licznej gromadki motyli. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do niedawna nie znałam tego regionu Polski, ostatnio tam mnie nosi często, miedzy innymi dzięki blogosferze i poznaniu już teraz przyjaciółki mieszkającej na wschodzie kraju!!Lubimy tam się włóczyć a skoro mój brat tez nie zna tych terenów, to go tam zaciągnęłam, uważam się już za ekspertkę tej części Polski. A jest to tak pełen różnorodnych atrakcji kraj że pewnie jeszcze nie raz tam się poszwędam! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Urzekająca podróż! Cudowne fotki! Oniemiałam z zachwytu....

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne miejsce zwiedzaliście:)))cerkwie cudowne:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BArdzo nam się dobrze zwiedzało Reniu!! Z bratem tworzymy dobry team..sciskam serdecznie

      Usuń
  12. Ta nowoczesna cerkiew nie bardzo mi się podoba, chociaż przypomina trochę twórczość Gaudiego, którego bardzo lubię. Ale jeśli chodzi o cerkwie to zdecydowanie wolę te bardziej tradycyjne.
    Bocian-akrobata, motyle, ptactwo i bogata roślinność - ma się wrażenie, że spędziłaś te dni w ogrodzie botanicznym :). Okolice Białowieży muszą być zachwycające!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez przypomina troche Gaudiego, to projekt prof. Aleksandra Gregorowicza zrealizwany w Hajnówce w 1982 roku. Mnie sie podoba. Ciągle jeszcze nie widziałam wnętrza, zawsze była zamknięta. Trzeba się tam zjawić o odpowiedniej porze. Kiedyś!
      Białowieża to sanktuarium przyrodnicze więc nie trudno o takie obrazki a ja jestem na nie szczególnie wyczulona..
      Białowieża czeka na Ciebie...lubisz rowerowe wędrówki a tam jest gdzie jeździć , widziałam setki rowerzystów.
      Pozdrawiam..

      Usuń
  13. Same wspaniałości!!!!
    Ale ten bocian to jakiś akrobata!!!
    A brat SUPER - zazdroszczę Ci go...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brat super! mam dwóch, jednego w Kanadzie z drugiego w Polsce obaj są super. Kanadyjski wizytuje Polskę co roku i wtedy zaczynają się wojaże!
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Pięknie motyle ustawiają się przed Twoim obiektywem w kolejce. Podobnie jak ptaki. No, może z wyjątkiem bociana na kominie, który - w końcu znużony pozowaniem - odwrócił się tyłem. Szkoda, że nie udało się dojechać do domków z okiennicami. Ale jak zrobią drogę, to trzeba tam będzie szurnąć kolejny raz. Na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA zawsze jestem gotowa do szurnięcia! dobrze o tym wiesz...a Trzescianka, Soce, Puchły, Wojszki, Ciełuszki..bardzo mi się podobają..jak widzisz dodałam dwie wioseczki do szurnięcia.

      Usuń
    2. Spokojnie, dodam jeszcze kilka:)

      Usuń
  15. Bardzo lubie Podlasie, tak jak wielu ludzi. U mnie to tez ssentymenty rodzinne (Sokolow) oraz przyjacielskie (Hajnowka i okolice). Jechalismy przez te wsie otwartych okiennic i poza czystoscia i porzadkiem, to byly dla mnie dosc takie same....ale szlak tatarski mnie wielce zainteresowal i troche widzialam i podobalo mi sie. Ale nigdy nie widzialam tylu motyli w kupie! Nie uwazasz, ze ten rok jest BARDZO motyli - u nas w ogrodzie tez multum roznych. No i nie widzialam nigdy bocka mocujacego sie z obiadem - wspaniale! Ten dziob dluuugi i tak czerwony!

    Bylismy kiedys na sylwestra w Hajnowce i w cerkwi (chyba tej starej) byly spiewy choralne, mozliwe, ze w ramach przygotowan do Swiat. Piekne to bylo.

    Bardzo fajnie sie z Toba jezdzi, tym razem po Podlasiu, bo zawsze obiektywem wydlubiesz cos ladnego.
    Moze bysmy tak jakas sokawke gdzies kiedys i w ogole?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga!!!! do okiennic musisz si wybrać ze mna, dużo uroku mają oneż! Trzeba wysiąść z samochodu i przusiaśc na laweczce z jakąs babuszka i porozmawiać sobie . wsluchać się w ich gwarę....
      Na sokawkę! oczywiście wybierzemy się koniecznie, jestem u brata na wsi mazowieckiej, jak wrócę dam znać! A u Tadeuszka była? chociaż Tadeuszek pewnie na urlopach jest!

      Usuń
    2. Zgadzam sie co do przysiadniecia i porozmawiania, wtedy inaczej swiat wyglada!
      Ech, Tadeusz troche mnie pomeczyl, ale stanelismy przed dylematem, bo ze wzgledu na moje dziwne zawirowania zdrowotne, powinnam przed druga tura najgorszych tortur odstawic aspiryne i cos jeszcze na rozrzedzanie krwi, bo owa moze sie lac przy pruciu dziasel dosc zwawo. Okazalo sie, ze nie moge odstawic tych lekarstw jeszcze prawie rok. No i klopsik. Ale pojde do niego z tym, co oprocz okropnosci mam, czyli srednie okropnosci. Moze zarabia na urlop i jest!!

      Usuń
  16. Wow...quante belle foto. Complimenti!

    OdpowiedzUsuń
  17. Grażynko, bardzo lubię Twoje podróżnicze opowieści wzbogacone wspaniałymi zdjęciami. Motyle i ptaszki pięknie Ci pozują :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BArdzo sie ciesze, bo cieszy, ze tez się podoba innym, to co mnie urzekło...sciskam serdecznie

      Usuń