wtorek, 29 listopada 2011

Szósty i siódmy dzień wędrówki po Tatrach....Sexto y septimo dia de la caminata por los Tatras

Szósty dzień....Postanowiliśmy wybrać się na Halę Gąsienicową a stamtąd  do Zielonego Stawu. Zawsze ciągnęło nas do Czarnego Stawu Gąsienicowego , tym razem zdecydowaliśmy się na Zielony, żeby bylo inaczej. Więc Kużnice, jako punkt wyjściowy, potem szlakiem na Boczań, drożka na Boczań jest straszna, wyłożona kanciastymi kamieniami...ale już  z Boczania rozposciera sie piękny widok na Kalatowki i Giewont, więc od razu robi sie miło na sercu. Potem  drożka lepsza , a dusza sie raduje kiedy zaczyna się stąpać po Skupniowym  Upłazie ponieważ zaczynają się pokazywać bardzo piękne i szerokie widoki. Dalej dochodzi sie do Przełęczy między Kopami , gdzie należy spocząć i dalej delektować się pejzażami. No i teraz juz miło jest dojść na Halę Gąsienicową , jedną z piękniejszych w Tatrach i dojścć do Murowańca, gdzie znowu herbatka i na pewno szarlotka! po miłym leniuchowaniu  pozostaje  okolo 45 minutowy spacer i ukazuje się prześliczny Zielony Staw, mniejszy niż Czarny ale bardziej kameralny i urokliwy niewątpliwie. Powrót tą samą drogą aż do Przełęczy miedzy Kopami, można jeszcze raz zahaczyć o Murowaniec i zjeść coś ciepłego. Z Przełęczy skierowaliśmy się innym zejściem, przez Dolinę Jaworzynkę, zejście bardzo strome ale kiedy już się osiągnie dolinę spacer jest bardzo miły i relaksujący, skończył się ten piękny dzień w Kuznicach i powrotem do Zakopanego.
Sexto dia...hemos decidido subir hasta Kuznice y desde alla caminar hasta el paramo Gasienicowa y después dirigirnos a la Laguna Verde. Siempre nos gustaba disfrutar de otra laguna de esta zona, la Laguna Negra, pero decidimos cambiar de costumbre. Desde Kuznice salimos con al ruta hacia Boczan , por el camino terrible,  empedrado , muy fastidioso al caminar, pero al llegar a Boczan se abrió una  hermosa vista hacia Kalatowki i Pico Giewont, en seguida nos  sentimos mejor. Acto seguido el camino se hizo mas fácil y al llegar a Skupniowy Uplaz el alma se alegró al ver tanta belleza pasajística. A continuación alcanzamos  la silla llamada Przelecz miedzy Kopami y las vistas nos obligaron a descansar un rato y alimentar el corazón con panoramas inolvidables. Desde alla ya fue  muy placentera la caminata hacia el Paramo Gasienicowa, uno de los paramos mas bellos de Los Tatra y finalmente nos sentamos en el refugio Murowaniec,y  como de costumbre,pedimos  el te y el pie de manzana. Levantándose con flojera nos dirigimos al camino de la Laguna Verde, 45 minutos de paseo y ante nuestros ojos aparecio ella , la Verde  , preciosa y menos frecuentada por los turistas que la Laguna Negra. Después de pasear a sus alrededores regresamos con la misma ruta hasta la silla Przelecz miedzy Kopami y decidimos bajar a Kuznice por otro camino que nos llevó al Valle Jaworzynka, la bajada fue  tremendamente brusca, pero al alcanzar el Valle ya fué puro placer. Llegamos a Kuznice y bajamos a Zakopane.
Widok z Skupniowego Upłazu,   na Kopieniec, który zdobyliśmy kilka dni wcześniej.
La vista desde Skupniowy Uplaz, se divisa el Pico Kopieniec, que escalamos unos dias antes

Na Skupniowym Upłazie zoczyłam dwie rusałki pokrzywniki na tym samym dziewiećsile...czyli coś  w rodzaju szczytu ale szczęścia .
 En el Skupniowy Uplaz tomé foto a estas dos mariposas juntas y posadas sobre la flor rara y protegida de Los Tatras., dziewiecsil (Carlina acaulis),  me sentí muy afortunada.
Dziewiećsił różowy!
 Carlina rosada!
I widok na Giewont.
La panorama con el pico Giewont.
Nie wiem jak sie nazywa ten kwiatek ale jest śliczny! Zajrzałam do internetu, zwie sie goryczuszką orzęsioną.
No se como se llama esta flor pero es hermosa, ya se, lo vi en el internet, es  gentianella Moench.
Hala Gąsienicowa, z szałasami pełnych uroku.
El paramo Gasienicowa , con las chozas antiguas  de los pastores de ovejas.
Po drodze do Zielonego Stawu  uroczy staw Litworowy.
Por el camino a la Laguna Verde hay otra, Laguna Litworowy.
Ten sam  staw Litworowy.
El mismo lago Litworowy.
No i wreszcie nasz cel, Zielony Staw.
 Y finalmente nuestra meta, la Laguna Verde.
Pamiątkowe zdjęcie w tym ślicznym miejscu.
La foto de recuerdo en este lugar tan encantador.
Zielony Staw upiększony niebieską goryczką.
 La Laguna Verde adornada con la flor de Gentiana.
Ta kaczka też mi pokazała że mój ulubiony kolor zdobi jej skrzydła.
 Este pato me enseñó las alas de los colores  que tanto me gustan.
Jeszcze rzut okiem na Kościelca, i wspomnienie z niedowierzaniem,ze kiedyś zdobyłam ten ostry szczyt.
 De regreso eché vistaso a este pico tan afilado llamado Koscielec y recorde que hace algun tiempo logre treparme sobre su cima.
No i Dolina Jaworzynki , ale najpierw trzeba pokonać bardzo strome zejście.
El Valle Jaworzynka donde se llega por una bajada muy empinada.

Siódmy dzień...tez trochę wstydliwy, Gubalówka, ceprów górka,  i jeszcze na dodatek dojechaliśmy na nią kolejką!!!! ale lubię kierować się w  lewo i dojść do drogi zwanej Salamandrą, i powoli schodzić aż do ulicy Nędzy Kubińca...jest to piękny spacer widokowy, z szeroką panoramą na Tatry, i ładnymi zabudowaniami. W końcu dochodzi się do Krzeptówek( Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej) , Skibówek i ulicy Kościeliskiej...dalej zachwycać sie można starymi  domami w stylu zakopiańskim, coś zjeść w jakieś karczmie góralskiej, np w Sopie, i w końcu dojść do kościółka i cmentarza na Pęksowym Brzyzku.  Zostaje trochę czasu jeszcze przed zachodem słońca na powłóczenie się w końcu po Krupówkach.
Septimo día... otra vez me dio pena, pero este pico llamado Gubalowka,  alcancé a fuerza de teleférico, pero después de este penoso hecho de turismo comercial, me gustó dirigirme hacia izquierda  y caminar hasta la calle Salamandra, y lentamente bajar en dirección de Zakopane observando los paisajes y las casas en el estilo muy de la zona. Sitio de verdad bonito, finalmente se llega a la calle Krzeptowki, Skibowki i Koscieliska, y esta última se caracteriza por ser la mas antigua y poblada por las mas viejas casas estilo zakopiense, aqui se puede comer tambien la comida de la zona por ejemplo en "Sopa" y llegar hasta la mas vieja iglesia y cementerio en el Peksowy Brzyzek. Queda todavía un poco de tiempo antes de caer la noche para caminar por la famosa calle Krupowki.
Gubałówka, napracowałam się i nagimnastykowałam bardzo żeby  zrobić to zdjęcie bez tego  całego jarmarku  czeęto bardzo kiczowatego rozłożonego  na szczycie dla niezliczonej liczby turystów .
Gubalowka, hice un esfuerzo sobrenatural para tomar esta foto, no me gustaba el tumulto de la gente y de ventas en este sitio tan comercial
Ale ta góralka mnie autentycznie zachwyciła, wyróżniała się wyrażnie, byla w stroju regionalnym, z koralami koralowymi i  miała piękne stoisko z oscypkami.
Pero esta señora montañesa me dejó maravillada, destacaba en el lugar, vestida con el traje típico, con los collares de coral y su puesto de venta  de los quecitos de oveja muy al folclore de la zona.
Troszkę dalej kopki siana!
Un poquito mas alla el pasto pinorescamente montado.
A to już droga Salamandrą zwana, i widoki od których kręci sie w głowie.
 Esta calle se llama Salamandra, las vistas marean!


A to już na ulicy Kościeliskiej , Giewont leżący w tle..monumentalny.
Y esto ya es la calle Koscieliska, la mas antigua de Zakopane, el Pico Giewont interpretado por las leyendas como un caballero acostado y dormido, aqui luce monumental.
I stare chałupy z kolorowymi ogródkami.
Y las casitas antiguas con sus jardincitos de flores.



  To już nie stary dom , a te koniki wyglądają zupelnie jak te wystrugane w drewnie sprzedawane na targu u stóp Gubałówki.
Esta casa ya es recien construida pero me llamaron la atencion los caballitos que parecian esculpidos de madera igualitos como  los que se venden en el mercadito popular cerca de Gubalowka.
Restauracja "U Wnuka"  najstarsza w Zakopanem, w domu zbudowanym około 1850 roku.
Un restaurante "U Wnuka" el mas antiguo de Zakopane, en una casa construida alrededor de 1850.
No i jak zwykle mam szczęscie natknać się na śluby i wesela, ta para z upodobaniem zabrała się do pozowania jakiemuś turyście.
 Tengo una suerte de toparme con las bodas, esta pareja con gusto posó para un turista.
No a ta para prześliczna i może nie taka już młoda...pełni szczęścia i oni i ich świta, paradowali   po Krupówkach.
 Y esta pareja de novios, hermosa, y no tan jovencita, se paseaba feliz por la calle principal de Zakopane..Krupowki.
No i na koniec , przed dotarciem do pensjonatu, taki oto widok!
Antes de llegar a nuestra pensión, el caballero dormido y la luna! 
saludos! pozdrawiam

niedziela, 27 listopada 2011

Ciąg dalszy Tatr, czwarty i piąty dzień....La continuación, cuarto y quinto día en Los Tatra.

Czwarty dzien...
                 wybraliśmy się do Kuznic żeby stamtąd wejść na jakiś szlak ale widząc brak zwykle gigantycznego tłumu  przed kasami kolejki linowej, kupiliśmy bilety i po raz pierwszy pokonałam odcinek Kuznice-Kasprowy Wierch  wygodnie i bez wysiłku, aż wstyd sie przyznać.  Kasprowy byl zanurzony we mgle, która się przewalała i fragmentami odsłaniała, skapo i zazdośnie, cuda tatrzańskie . Wybraliśmy przepiękna trasę  wiodącą na Przelęcz pod Kopa Kondracką, idącą przez Pośredni Wierch Goryczkowy, Świńską Przełęcz, trawersując  po stronie słowackiej Goryczkowe Czuby, Suche Czuby, by dojść na Suchą Przełęcz Kondracką i obejść Suchy Wierch Kondracki stroną północną. Trasa wiedzie prawie zawsze po stronie słowackiej pozwalając nacieszyć wzrok  przepiękna Doliną Cichą, najdluższą  w Tatrach. Na Przełęczy pod Kopa Kondracką zachwycaliśmy się rozległym widokiem , by potem zejść do Schroniska na  Polanie Kondratowej ( herbata i szarlotka) i wrócić przez Kalatowki do Kuznic. Mieliśmy piękny dzień i równie piekną pogodę...
Cuarto día
                 ....salimos a Kuznice para escoger alguna ruta hacia la montaña, pero nos dimos cuenta, que no había cola para adquirir los ticket para teleférico de pico Kasprowy, normalmente hay tanta gente que la  espera es de varias horas. Sin pensar demasiado, compramos las entradas y por primera vez , comodamente y sin esfurzo, llegué al pico, teniendo  pena que estoy flojeando,  siempre realizo esta subida de tres horas, a pie. El Kasprowy estaba sumergido en la neblina,  que paseaba de lado al lado enseñando celosamente por fragmentos  sus bellezas pasajisticos. Hemos escogido una bellisima ruta hacia la silla llamada Przelecz pod Kopa Kondracka. Se camina pasando varios picos, casi todo el tiempo del lado de Eslovakia, disfrutando de amplias vistas y viendo en los pies de las montañas el mas llargo valle de Los Tatra, el Valle Silencioso. Desde la silla  panorama es amplisima y después del disfrutarla bajamos al paramo La Kondratowa donde en el refugio provoca tomar el te y saborear  pie de manzana.


Odpoczywający  gołąb pocztowy  na Kasprowym,  na wysokości około 2000 mnpm... 
La paloma mensajera descansando a la altura de 2000m por encima del mar.
W dole Dolina Cicha po słowackiej stronie.
Abajo El Valle Silencioso del lado eslovaco.
Widoki, widoki, widoki... Vistas, vistas, vistas...


Ścieżka po słowackiej stronie trawersująca szczyty.El caminito del lado eslovaco bordeando los picos.

Widok na Cichą Dolinę zza górskich traw.
La vista hacia El Valle Silencioso escondido detras de la cortina vegetal.


A tutaj już można dojrzeć Giewont, tuż przed dojściem na Przełęcz pod Kopą Kondracka.
Aqui ya se divisa El Pico Giewont. un poco antes de la silla Przelecz pod Kopa Kondracka.

Giewont, El pico Giewont
I Hala Kondratowa ze schroniskiem gdzie obowiązkowo trzeba napić się herbaty i ewentualnie spróbować szarlotkę.
El paramo Kondratowa con el refugio donde hay que tomar el te y deleitarse con el pie de manzana.

Piąty dzień.... wybraliśmy się na stronę słowacką, do Szczyrbskiego Jeziora...stamtąd pokonaliśmy trasę do Stawu Popradzkiego .
Quinto dia....nos pasamos al lado eslovaco, en busca de la Laguna Szczyrbskie.
Szczyrbskie Jezioro  Lago Szczyrbskie
Tutaj staw Szczyrbski ozdobiony koralami jarzębiny. Laguna decorada con las  fruticas rojas


Jeden z widoków  na samym początku podejścia do  Popradzkiego Stawu. La vista al comienzo de la ruta hacia lago Popradzki

To samo ujęcie ale z kwiatowym pierwszym planem. La misma foto pero con la flor en primer plano.


Wędrując trudno oderwać wzrok od rozpościerających sie widoków.
Al caminar es dificil quitar la vista de los paisajes.




Dróżka prowadząca do Stawu Popradzkiego. El caminito empedrado hacia el lago Popradzki


Na tablicach informacyjnych można poczytac sobie  także wiersze poetow słowackich dedykowanych górom. Wzruszajace strofy wsrod  suchych danych geograficznych.
  En la informacion  turistica colocada en las diferentes puntos de la ruta se puede leer tambien la poesia de los poetas eslovacos dedicada la las montańas. Un detalle muy conmovedor entre los datos secos de la informacion geografica.




Jezioro Popradzkie. La Laguna  Popradzkie


I powrót tą samą trasą do Jeziora Szczyrbskiego. Wokół stawu zbudowano budynki o dyskusyjnych walorach architektonicznych . Zrobiłam zdjęcie zza drzew ,w ten sposób przedstawiają sie mniej rażąco.
Koniec wędrówki piątej. Wróciliśmy do Zakopanego. 
Y el regreso por el mismo camino  al lago  Szczyrbskie. Alrededor del lago han construido los edificios de dudoso sentido arquitectonico, tome las fotos detras de los arboles, asi se presentan mejor.  Aqui terminamos el quinto dia de la caminata, hemos regresado a Zakopane,