tak właśnie, brzmi dziwnie i zagadkowo.
Brat zabrał swoją familię w miejsce gdzie urodziliśmy się, spędziliśmy nasze dzieciństwo i gdzie dorastaliśmy. Też pojechałam,,,
Zaczęliśmy od wizyty na grobie naszych rodziców, w Opolu, zapaliliśmy znicze.
asi es, almuerzo en el gabinete de padre, abuelo y bisabuelo, suena curioso pero asi fue
Mi hermano invitó a su familia y a mi al viaje a nuestra pequeña patria, Silesia , donde nacimos, donde pasó nuestra niñez y adolescencia, de alli partimos para la universidad de Varsovia.
Salimos en tres carros, después de 5 horas de viaje llegamos a Opole donde de primero visitamos la tumba de nuestros padres...
prendimos las velas.
Najstarsza prawnuczka zdecydowała,,, kwiatki maja być różowe i znicz ma grać z tym kolorem. Byłam szczęśliwa. że tak bardzo się przejęła. Pradziadkowie na pewno docenili jej przejęcie w upiększeniu grobu.
La bisnieta mayor decidió elegir las flores y lamparillas, aceptamos su elección del color rosado que a ella le pareció el mas bonito,
Estoy segura que los bisabuelos se quedaron encantados porque ella empleo todo su entusiasmo para adornar tumba de ellos aún cuando ella no llegó conocerlos .
.jpg)
Potem do Większyc, gdzie po wojnie pozwolono memu ojcu założyć Uniwersytet Ludowy o czym marzył i o czym pisałam w innym poście ( https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2011/09/wiekszyce-kolejna-wizytawiekszyce-una.html ), instytucja zakończyła swoją działalność w 1987 roku, odtąd piękny zamek popadał w ruinę i był sukcesywnie rozkradany. W 2005 roku zamek z parkiem został zakupiony przez przedsiębiorcę budowlanego z Gliwic, który pieczołowicie, pod kierunkiem konserwatora przywrócił mu świetność, Zamek miał szczęście, zadbany, stał się miejscem gdzie można smacznie zjeść, zorganizować urodziny, śluby, wesela, rodzinne spotkania,. Buduje się hotel w stylu nie kolidującym z zamkiem. Otoczony ogrodem ładnie utrzymanym. Park 20 hektarowy niestety w zupełnym opuszczeniu a i budowa hotelu wygląda na wstrzymaną, nie widać tam jakiejś budowniczej aktywności, co martwi, bo już jest pod dachem i daleko zaawansowana.
A jedna z ulic, przy której zamek się znajduje, swoją nazwą upamiętnia mego ojca.
Después nos dirigimos a Wiekszyce, un pueblito donde mi padre al terminar la segunda guerra mundial creó lo que fue su sueño, una Universidad Popular para los jovenes del campo sobre cual escribí en uno de los post anteriores.(https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2011/09/wiekszyce-kolejna-wizytawiekszyce-una.html). La actividad de esta institución terminó en el año 1987 , https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2011/09/wiekszyce-kolejna-wizytawiekszyce-una.htmlya mi padre había muerto. El castillo, la sede de la universidad quedó en abandono, su deterioro fue cada vez mas preocupante, por suerte en el 2005 un empresario compró la propiedad y bajo supervisión del conservador de los monumentos arquitectónicos le devolvió su esplendor.
Hoy es el lugar de celebraciones de diferentes acontecimientos, de las reuniones, de bodas, de celebraciones de empresas y de familias, el jardin que lo rodea muestra un elegante diseño, solo el parque de 20 ha no a sido revitalizado.
Una de las calles al lado del castillo lleva el nombre de mi padre, .










Brat zarezerwował obiad w restauracji zamkowej, zastaliśmy przeznaczone dla nas miejsce, ku naszej radości i zupełnie przypadkowo wybrano dla nas na obiad dawną kancelarię naszego Taty. a więc i dziadka i pradziadka. Maluchy nie mogły się nadziwić, że ich dziadek czyli mój brat był synem "księcia".
Mi hermano para celebrar el almuerzo familiar reservó la mesa en el restaurante del castillo y al llegar fuimos conducidos por el camarero al la mesa servida para nosotros y sorpresa...por pura casualidad se encontraba en el sitio donde mi padre tuvo su despacho. Los chiquitos retuvieron el respiro, uno de ellos exclamó, mi bisabuelo fue un "conde"...nos reimos de su ocurrencia.

Taka jest ta uliczka mego taty.
Asi es la calle de mi padre.
Skoro miało być bajkowo, to na pewno jest tak w opolskiej Mosznej. gdzie znajduje się zamek Przypuszcza się, że już w XVIII wieku był tutaj kompleks pałacowo- ogrodowy, pierwsza jednak wzmianka o siedzibie pojawiła się w połowie XIX wieku, pod koniec tego właśnie stulecia pałac bardzo poważnie ucierpiał w pożarze, po którym jeszcze w ostatnich latach XIX wieku zaczęto jego odbudowę w stylu neogotyku a już w pierwszych dekadach wieku XX dobudowano nową część w stylu neorenesansu. Dzisiaj prezentuje się okazale zachwycając 99 wieżami i wieżyczkami i 365 pomieszczeniami.
Seguimos visitando lugares de cuentos de hadas, viajamos a Moszna cercana a Wiekszyce , alli se encuentra un enorme castillo de 99 torres y torrecitas y 365 habitaciones rodeado de inmenso parque de viejos y exóticos árboles y rododendrones que ahora precisamentr estan en plena floración . Se sospecha que este sitio fue fundado ya en el siglo XVIII pero fue mencionado en las crónicas en la mitad del siglo XIX , en los años noventa de este mismo siglo la mansión sufrió un incendio después de lo cual fue reconstruido en el estilo neogótico y años después ampliado en el estilo neorrenacentista.
Park też zachwyca, niezwykłe gatunki drzew, wiekowych i słynne rododendrony i azalie, cieniste ścieżki, romantyczne mostki, przyjemny chłodek, cieki wodne z kaczuszkami..
El parque fresco, de verde intenso, pequeños ríachuelos, románticos puentecitos..
Pożegnał nas kościotrup obserwujący nas z jednej z wież...
Nos despidió desde una de las torres este señor

Rodzinka wróciła do Warszawy a ja zostałam w Opolu u mojej przyjaciółki , z którą się przyjaźnię prawie od urodzenia. Zawiozła mnie do nieznanego dla mnie rezerwatu przyrody zwanym "Stawem Nowokuźnickim", przy wejściu w jego przestrzenie stał taki domek, bardzo w moim guście...
Familia regresó a Varsovia y yo me quedé en Opole en casa de mi amiga de toda vida
Pensamos dar vueltas por los lugares que nos traian recuerdos del pasado..
Primero visitamos una reserva natural " Lago de Nowa Kuznia", a la entrada me encantó esa casita, muy de mi gusto.
i weszłyśmy w chłód drzew
y entramos a la frescura de reserva rica en sombra de viejos árboles
y rodeada de frescas aguas del lago
A potem odwiedziłyśmy dawne miejsce pracy mojej koleżanki, instytucji o charakterze sadowniczym, funkcjonującym w zabudowaniach szkoły założonej w drugiej połowie XIX wieku, Dziś już straciła swój pierwotny charakter nauczania, dawne budynki mieszkalne pracowników wymagają pilnego remontu, niemniej mieszkający tam dawni nauczyciele upiększają te mocno sfatygowane mury cudownymi roślinkami i to mnie zachwyciło.
Visitamos el sitio donde trabajaba mi amiga como educadora, las instalaciones quedaron en olvido pero a mi me encantaron estos muros totalmente abandonados pero adornados con conmovedores jardincitos.
Po raz pierwszy widziałam krzew zwany śniegowcem , rzadki w Polsce
Chionanthus, un arbusto para mi totalmente desconocido, bello y una rareza en Polonia.
W czasie mojej wizyty obchodzono Dni Opola, więc odbywało się wiele ciekawych imprez... śliczna opolanka i śliczny strój .
Durante mi estancia se festejaban Dias de Opole, se realizaba mucho interesantes eventos. Esa muchacha tiene puesto el traje tipico de la región.
Powłóczyłyśny się po Opolu, po znanych uliczkach , po rynku, wzdłuż Młynówki, dzięki której się mówi o Opolskiej Wenecji.
Recorrimos la ciudad, las calleciras, la plaza central, paseamos a lo largo de Mlynowka, un viejo cause del río Odra, su presencia en el centro de la ciudad le ganó el nombre de Venecia de Opole.
Podoba mi się ta fontanna z lat 50 zeszłego wieku autorstwa Floriana Jesionowskiego na Placu Wolności przedstawiająca unoszącego się w tańcu motyla.
Una llamativa fuente de agua en la Plaza de la Libertad, una obra del artista Florian Jesionowski, fundada en los años 50 del siglo pasado.
Obok Filharmonia Opolska im, Józefa Ęlsnera, Józef Elsner, nauczyciel Fryderyka Chopina urodził się w Grodkowie, miasteczku leżącym na Opolszczyźnie.
Al lado la moderna sede de La Filharmónica de Opole.
Ulica Krakowska, w 2018 roku stała się deptakiem prowadzącym od dworca kolejowego do rynku.
Un paseo peatonal, nuevo, inaugurado en el año 2018.
Na skwerku obok Uniwersytetu Opolskiego zostawiłam kamyczek znaleziony w Warszawie, położyłam go na rzeźbie Jerzego Grotowskiego, ciekawe gdzie kamyczek teraz zawędruje.
Un lugar de figuras importantes para la ciudad situado al lado de la Universidad de Opole.
Warto sobie pospacerować po terenach uniwersytetu, po jego ogrodzie...to ładne miejsce.
Las instalaciones de la universidad, los edificios y jardines.
Najbardziej lubię spacer wzdłuż Mlynówki, starego koryta Odry znajdującego się w centrum miasta.
La parte mas agradable de la ciudad, el camino al lado del río.
Były tez spacery po polach opolskich kwitnących makami, margarytkamo, polnymi rózyczkami.
Hemos hecho unos relajantes paseos por los campos vecinos, es la temporada de flores silvestres, increibles amapolas, margaritas, rositas ..
Miły czas pełen wspomnień i spotkań .
Fue un tiempo lleno de recuerdos, conversaciones y recorridos por los lugares del pasado.
Pozdrawiam y saludos
Piękne miejsca, ale wspomnienia jeszcze piękniejsze. Wyobrażam sobie, jakie to przeżycie wracać do miejsca dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńDawno Cię nie było w przestrzeni blogowej, zajrzałam do Twoich wpisów i są takie ciekawe i okraszone ładnymi zdjęciami.
UsuńWizyta w naszych miejscach i to z bratem, z którym można wymieniać wrażenia jest bezcenna. Pozdrawiam serdecznie
Fajowska wyprawa!
OdpowiedzUsuńZamek w Większycach miał farta, że został odrestaurowany i to tak efektownie. To musi być wielka frajda muc go oglądać w takim stanie, wszak jak żeście w nim mieszkali zapewne tak efektownie nie wyglądał. Takiego dzieciństwa spędzonego w zamku to wam wnuki muszą nielicho zazdrościć ;)
Ten link podany przez ciebie do poprzedniego wpisu o zamku otworzył mi ponownie ten obecny post, ale znalazłam sobie twój wspomnieniowy wpis o działalności twego rodzica https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2015/11/podroz-sentymentalnaviaje-sentimental.html kiedyś go czytałam ale to daaaawno było więc go sobie przypomniałam
To wspaniałe że lokalna społeczność uczciła zasługi twojego taty i ma on swoją ulicę!
Pałac w Mosznej zaiste wygląda bajkowo.
No i Opole na twoich zdjęciach bardzo interesująco wygląda, a ja przez to miasto tylko przejeżdżałam w drodze do Zakopanego, no a nie mam przecież do niego daleko, no ale trochu Wrocław to Opole przypomina, tak że ten tego ;) Ta mozaikowa fontanna, cudna, aż dziw bierze że coś tak kolorowego powstało w zgrzebnym socjalizmie.
Dzięki Mario, rzeczywiście był błąd w linku, zamieściłam teraz jeszcze inny bo wydaje mi się ważniejszy,
UsuńTak, zamek teraz jest zdecydowanie piękniejszy, musiały być zainwestowane duże pieniądze, których nie było w tamtych, biednych czasach. Ale był zadbany, wszystko tam działało, park zdecydowanie był w należytym stanie, teraz do niego nie można wejść tak zarósł. Mam nadzieję, że kiedyś też wróci do świetności chociaż widziałam ,że się rozplenił w nim straszny rdest japoński 😮. Pozdrawiam serdecznie
Aaaaa, jeżeli chodzi o pamięć tamtej spoleczności o Tacie, to dostałam w prezencie książkę ..." Większyce, ocalić od zapomnienia " napisaną przez była mieszkankę większycką, ślazaczkę opolską, która teraz mieszka i w Niemczech i Katowicach, czyli i tu i tam, gdzie pisze bardzo pięknie i o moim Tacie.
UsuńMasz tak blisko Opole , trzeba się do tego miasta wybrać, może kiedyś kiedy tam zjadę spotkamy się właśnie w Opolu.
O losach całej twojej rodziny to niezwykle ciekawa saga by wyszła, kosmopolityczna, może napisz...
UsuńFajny pomysł aby spotkać się właśnie w Opolu :) Może kiedyś się uda...
Wspaniały długi post. Lubię takie czytać. Interesujące wspomnienie z działalności Polaków na tzw. ziemiach odzyskanych. Idea uniwersytetów ludowych akurat jest mi bliska, bo pokazywano mi kiedyś w Danii, a obecnie zaznajomione ze mną małżeństwo prowadzi taki uniwersytet niedaleko mojego miasta. Często tam jeżdżę na różne imprezy.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na mapę, to Zdzieszowice są niedaleko. A tam ożenił sie mój brat cioteczny, który mieszkał w Namysłowie z rodzicami, czyli moją ciocią, siostrą ojca. Jego żona była prawdziwą Niemką, to znaczy jej rodzice, bo ona urodziła się już po wojnie. W latach 50. Opole też mi jest bardzo bliskie, Bo z kolei tam zamieszkała moja siostra cioteczna. Często do niej kiedyś jeździłam na festiwale opolskie. Teraz mieszka w Suchym Borze. W tamtych okolicach jest dwujęzyczność. Gdy do niedawna jeździłam na Dolny Śląsk samochodem, to zawsze się u niej zatrzymywałam na nocleg, zawsze lubiłyśmy wspominać stare dzieje. Ona jest trochę ode mnie starsza, to więcej pamięta. Opole jest coraz piękniejsze. Byłam też kiedyś na kolonii nad Jeziorem Otmuchowskim w miejscowości Ścibórz. Też odwiedziłyśmy wtedy Opole i takie to było wspaniałe wrażenie z powodu festiwalu opolskich, który w dawnych latach było ogromnym wydarzeniem.
Lato i obfitość roślin wyjątkowo teraz piękne w naszym kraju.
Mój ojciec był społecznikiem, jakich szukać ze świeczką, zamek kiedy przystosowywał na swoją działalność wydawał część swojej pensji , pamiętam, że była mowa o naprawie okien. Moja mama nie była zbytnio tym zadowolona.
UsuńWyszły dwie książki na temat Większyc, gdzie część wspomnień związanych jest z ULem, napisała je mieszkanka Większyc, wtedy, dla mnie to jest spojrzenie na moich rodziców a szczególnie na ojca z tamtej strony właśnie , bardzo to ciekawe i wzruszające. Z autorka nawiązałam kontakt i spotkamy się w lecie w Katowicach gdzie ma mieszkanie, mieszka na stałe w Niemczech. Mówi bardzo ładną polszczyzną.
Wymieniasz miejscowości opolskie, które znam, Opole kocham, moi rodzice na emeryturze tam zamieszkali.
Festiwale opolskie, eh...pewnie, że na nich bywałam, mój wujek, brat mamy był aktywnym działaczem kulturalnym w Opolu , członkiem TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ OPOLA, .
Idea Uniwersytetów Ludowych rzeczywiście powstała w Skandynawii, mieliśmy w ULu słuchaczy ze Szwecji, do dziś mamy z nimi kontakt...eee..dużo do opowiedzenia..może kiedyś się spotkamy. Ściskam serdecznie
Wycieczka po fajnych miejscach.
OdpowiedzUsuńO tak, na tyle mnie znasz, więc wiesz, że lubię wycieczki po fajnych miejscach...
UsuńBardzo ciekawa wycieczka po miejscach rodzinnych, piękne zdjęcia, pogoda Wam dopisała. A pałac w Większycach z roku na rok pięknieje.
OdpowiedzUsuńPięknieje bo jest zadbany a coraz ładniejszy jest otaczający go ogród, wszystko ładnie rośnie, ale staw zarósł a park w całkowitym opuszczeniu. Szkoda.
UsuńFantastyczny jest taki powrót do wspomnień, czasów dzieciństwa i rodzinne spotkania. Zamki wyglądają bajkowo, a o Większycach pierwsze słyszę. Śląskie kryje wiele wspaniałych miejsc godnych odwiedzenia. Trzymam kciuki, aby dalsza odbudowa i rekonstrukcja się powiodły, w tym zalewie szklano-betonowej nowoczesności (nawet, jeśli niektóre budowle są ciekawe) tęsknię za dawnym pięknem, tradycją, historią, naszymi korzeniami. Opole odwiedziłam tylko raz, w strugach deszczu, byłam tam kilka dni przy okazji koncertu Edyty Gepert w Filharmonii. Ale mimo tej niepogody wspominam z sentymentem. Opolska Wenecja całkiem urokliwa, kamieniczki przy rynku przepiękne i ratusz niczym florencki pałac signorii. Nie pamiętam fontanny, może była zdemonotowana, a może późniejsza. No i jakoś szczególnie upodobałam sobie cukierenkę kawiarenkę Lwowską. A okolice Uniwersytetu bardzo interesujące. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, wracam w nasze strony rodzinne z prawdziwą przyjemnością, Śląsk Op[;slo jest mi szczególnie drogi, jest tam co oglądać a jeszcze dużo do zrobienia, podobno przepiękny pałac w Kopicach też ma być wyremontowany, oby, bo to niezwykłe miejsce.
UsuńFontanna z mozaiki kolorowej postawiona zastała w latach 50 ubiegłego wieku, musiałaś jej ne zauważyć.
Kawiarenkę LWOWSKA poznałam ale teraz jest zamknięta, chyba winny covid ...było to fajne miejsce...pozdrawiam serdecznie
Ojej, tyle tematów i zdjęć, że w głowie mi się kręci. Tak wiele jest ładnych miejsc w naszym kraju, a ja się czepiłem Roztocza i niemal nic więcej nie widzę.
OdpowiedzUsuńGrażyno, na pewno mile jest zobaczyć nazwisko dziadka na tabliczce z nazwą ulicy. Niech prawnuki poznają swojego przodka i będą z niego dumni. Chyba się pogubiłem, więc upewnię się: ten uroczy pałacyk z pierwszych zdjęć to dom Twojego ojca i dziada?
Właśnie zwróciłem uwagę na napis pod rzeźbą: Klio. Głosząca sławę muza historii!
I to nie wszystko, działo się a potem przyjaciółkę zabrałam do Waeszawy i jeszcze w stolicy poszałałyśmy,
UsuńPałącyk ..nazywano go zamkiem, po drugiej wojnie światowej stał mocno zdewastowany, jeszcze przed wojną stał się własnością urzędu większyckiego, nie było spadkobierców tego majątku, pod koniec wojny znajdował się w nim szpital dla żołnierzy radzieckich idących na zachód, wcześniej zresztą był używany w ten sam sposób przez wojska niemieckie. Kiedy moi rodzice dotarli ze wschodu Polski, właśnie z Roztocza na tzw. Ziemie Odzyskane zamek stał opuszczony i zdewastowany, ojcu pozwolono założyć w nim Uniwersytet Ludowy, było ich w Polsce 11, ten większycki zaczął działać w kwietniu 1946 roku, przedtem jednak wymagał dużego wysiłku by można było tam funkcjonować. Mojemu tacie ułatwiło wejście w społeczność i jego przez nią akceptację to, że pochodził ze Śląska Cieszyńskiego. 30 lat "władał" na zamku 😊, bardzo odczuł odejście na emeryturę.
Stąd ten zamek jest " nasz" , tam się urodziliśmy...i spędziliśmy kawał naszego życia, nasze dzieci i wnuki to przecież wnuki i prawnuki naszego ojca.😊.
Wspaniała wycieczka śladami Twojej przeszłości i sentymentalna podróż do wspomnień. Pisząc o tym tutaj będziesz mogła regularnie do tego wracać a i my przy okazji mogliśmy się dowiedzieć, że historia Twojego taty i rodziny w ogóle jest szalenie ciekawa. Zamek w Mosznie jest przepiękny i bardzo okazały, nie wiem czy jakikolwiek inny może się z nim równać. Widać, że spędziłaś wyjątkowy czas z najbliższymi, łącząc to co jest w podróżowaniu najciekawsze: zabytki architektury z walorami przyrodniczymi.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
To już któraś z kolei, oj ciągnie nas tam ciągnie, tym razem tylko z młodszym bratem,. brakowało tego starszego, miał być ale musiał pomóc córce w opiece nad jej mężem, chorym, nie zjechał więc z Kanady, ale co się odwlecze to nie uciecze.
UsuńChcieliśmy sobie poszperać po wsi i porozmawiać z tymi, których pamiętamy . Dostałam w prezencie książkę o Większycach, napisała ją większyczanka, gdzie między innymi. bardzo pięknie wspomina ojca....
Piękna sentymentalna podróż do czasów dzieciństwa. Fajnie, że towarzyszyło Wam również to najmłodsze pokolenie. Znam i lubię te miejsca, wszak również pochodzę z opolskiego. Dopiero co wróciłem z podróży i nadrabiam blogowe zaległości. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńQue emocionante y que preciosos recuerdos, me ha encantado ese recorrido tan maravilloso. Sí yo recordaba que nos habías contado lo de tu padre y la universidad, me parece que fue un gran hombre. Y tu ciudad preciosa. Un montón de abrazos.
OdpowiedzUsuńMasz ciekawe życie, Grażynko, od samego dzieciństwa, poczynając od przesiedlenia rodziny z Sokalszczyzny w Bieszczady, poprzez Dolny Śląsk, a potem życie w Wenezueli, to tak pokrótce, co zapamiętałam z Twoich wpisów blogowych. Pamiętam, że jako dziecko z zazdrością patrzyłam na pojawiające się nowe rodziny w pegieerze, a tym samym nowi uczniowie w klasie. - Mamo, przenieśmy się gdzieś - tak marudziłam do mamy. - Czyś ty zwariowała, tu jest nasz dom, rodzina, pola, cmentarz, a gdzie ty chcesz jechać? - całe życie mieszkaliśmy w swojej wsi, do tej pory został tam brat z żoną, bo dziewczyny uciekły w świat.
OdpowiedzUsuńWspaniale spędziłaś czas z najbliższymi, spotkanie pokoleń; serdeczności.