Czwarty i ostatni dzień... już w innej aurze, zachmurzony i nawet lekko kropiący. W tej aurze całkiem ładnie wyglądał świat...na przykład te dwie łódeczki na Wiśle. Dotarliśmy bowiem na prom w Bochotnicy , niedaleko Kazimierza Dolnego. Chciałam się przeprawić do Janowca, by zobaczyć jego słynne ruiny zamkowe.
Cuarto y el ultimo dia... otras circunstancias climaticas, cielo nublado y al final del dia ligera lluviecita.
En este ambiente el mundo lucia diferente pero igualmente atractivo...vean estos dos barquitos sobre el rio Vistula, nada mal. Llegamos al ferry de Bochotnica, cerca de Kazimierz Dolny. En mis planes fue atravesar el rio para llegar a Janowiec donde se encuentran las ruinas de un famoso castillo.
Płynie po nas!
Viene por nosotros!
Mały czerwony autobusik, czyli czerwony fiacik już na promie.
El pequeño, rojo busito, o sea ...el nuestro, rojo fiat se acomodo sobre el ferry.
Przyjechaliśmy by poznać dzieje zamku. Zaczęto jego budowę w 1508 roku i ukończono w 1526. Należał do potężnych rodów Firlejów, Tarłów, Lubomirskich. Niszczony i odbudowywany, zniszczony przez Szwedów, Rosjan , Austriaków...w końcu popadł w ruinę, zakupił go w 1931 roku Leon Kozłowski, jego ostatni właściciel. Po drugiej wojnie światowej posiadłość nie podległa nacjonalizacji i zamek był jedynym takim obiektem w bloku socjalistycznym w rękach prywatnych i dzięki temu nie został do końca zdewastowany.. W 1975 zakupiło go Muzeum Nadwiślańskie.
Hemos llegado para conocer la historia del castillo. Su construccion comenzo en el año 1508 y termino en el 1536. Pertenecia a las importantes familas de la nobleza polaca...los Firley, Tarlo, Lubomirski. Durante los siglos pasados fue destruido por los suecos, rusos y austriacos y varias veces reconstruido....finalmente termino en ruina. En el año 1931 fue comprado por Leon Kozlowski y despues de la segunda guerra mundial aun cuando los gobiernos socialistas nacionalizaban todo, el castillo quedo en sus manos, resulto ser la unica propiedad privada de este estilo en el bloque socialista y gracias a esto su destrozo fue frenado. En el 1975 el estado polaco lo compro y lo convirtio en museo
Obecnie stanowi bardzo malowniczą ruinę, wielką ozdobę nadwiślańskiego krajobrazu.
Actualmente quedo como una muy bien mantenida y pintoresca ruina..
Ciekawe malowidło wojaka - piechura na murach.
En sus muros se puede apreciar un curioso dibujo del antiguo soldado
Bellos paisajes encuadrados en unos originales marcos de piedra.
A tu już jest ich cała galeria.
Parece una exposicion de cuadros.
Przy pólnocnej ścianie ruiny znajduje się odrestaurowane pomieszczenie gdzie mieści się muzeum a w nim wystawa porcelany holenderskiej, wśród zabytkowych naczyń wybrałam sobie takie oto dwa dzbanuszki.
En el lado norte de la ruina se encuentran un par de salas reconstruidas, sede del museo, alli visite una exposicion de antigua porcelana holandesa, estas jarritas podria lucirlas en mi casa.
i nie pogardziłabym tymi talerzami.
tampoco rechazaria estos platos
Ze wsi Moniaki został przeniesiony do parku zamkowego dworek sarmacki z XVIII wieku . Część dolna dworku przedstawia wnętrze ziemiańskie a na poddaszu można wynająć pokoje.
Del pueblo Moniaki fue trasladado al parque del castillo el antiguo palacete con sus interiores caracteristicos del siglo XVIII... la parte superior quedo convertida en un hotel.
jaka fajna torebeczka, buciczki i nocniczek!
Linda carterita, zapaticos y vasinilla!
Sin escenas como esta el dia me parece incompleto. Esta joven recien casada y su blanco vestido me dejo totalmente complacida.
Zjechaliśmy z góry zamkowej do Janowca
Bajamos al pueblo de Janowiec.
Kościół parafialny św. Stanisława bp. i św. Małgorzaty
La iglesia de Santo Estanislao y Santa Margarita.
i znowu przeprawa promem przez Wisłę do Kazimierza.
Y otra vez usamos el ferry para llegar a Kazimierz.
Koniecznie jednak chciałam dostać się do Mięcmierza, wioseczki jak skansen , zupełnie zanurzonej w zieleni, lesie... z daleka od wszelkiego cywilizacyjnego gwaru.
Por el camino entramos a un pueblecito llamado Miecmierz, sus casas parecen tomadas de un museo de campo, sumergidas totalmente en el bosque y lejos de ruido de la civilizacion.
następna wioska... Okale i taki sympatyczny domeczek
La aldea vecina Okale y en ella esta simpatica casita.
Obiad w Kazimierzu, już deszczyk zaczął siąpić, ale jeszcze zdjęcie fary i zamku zza gęstwiny kosmosow.
Almorzamos en Kazimierz, comenzo una fina lluviecita, rapidamente tome unas fotos de la iglesia y del castillo desde un jardin lleno de los cosmos.
i para z Janowca już na rynku kazimierskim, pannie młodej nie straszny deszcz.
En la plaza volvimos encontrar la pareja de Janowiec, parecian no percatarse que estaba lloviendo
Cyganka prawdę im powie
La gitana les adivinara el futuro
De regreso a Varsovia un accidente de transito nos obligo pararnos al lado de este precioso cuadro.
pozdrawiam i saludos
Te rejony są mi zupełnie nieznane. Muszę je dopisać do listy miejsc koniecznych do zobaczenia. Kurcze, jest tego trochę. Wszystko, co pokazałaś mnie zachwyciło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo jest tego troche...warto od czasu do czasu jakas wycieczke sobie zorganizowac...pozdrawiam serdecznie
UsuńNie mam słów. Piękny świat na pięknych zdjęciach. Dworek śliczny, ruiny zamku, chatynka w kfiatki... kiedy ja tam pojadę, kiedy??? Wzbudzasz żądzę i tęsknotę. I tu, i tam...
OdpowiedzUsuńod Ciebie zalezy kiedy...zwierzaczki powierzysz jakiejs kolezance i w Polske, w przyszlym roku, jezeli bede w Polsce a mam taka nadzieje, to moge Ci zwierzakow popilnowac...sciskam
UsuńDziękuję, będę pamiętać!
UsuńPiękną podróż po Lubelszczyźnie sobie zorganizowałaś. Bardzo mi się te tereny podobały. Już jako dziecko byłam tam wożona przez ojca, a potem sama już zwiedzałam. Gdy tak sobie te Twoje piękne zdjęcia oglądam, to tęsknię. Mam szczęście, że dane mi było zwiedzić nasz cały kraj. Teraz byłoby mi dużo trudniej. A tak, mogę czytając znajome blogi i relacje z podróży blogerek powspominać sobie i przypomnieć moje podróże. Taka wirtualna podróż sentymentalna. Dziękuję Grażyno. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.S.
Ślicznie wyglądasz.
Dziekuje za "slicznie wygladasz" , zawsze dobrze robi kobiecie w jakimkolwiek wieku.Jestes szczesciara, ze Polske zjechalas..sciskam serdecznie
UsuńI znowu zapragnęłam odwiedzić Kazimierz...
OdpowiedzUsuńFajnie Cię zobaczyć:)
Oj Kazimierz mozna chocby codziennie! usciski sle!
UsuńSuper wyprawa! Też kiedyś przeprawiałam się tym promem:) Piękne zdjęcia, to z kosmosami i ostatnie najbardziej mnie zachwyciły. Gdybyś wybrała się jeszcze kiedyś w te rejony latem zapraszam do mojego wakacyjnego zakątka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Czy to ten domek. ktory kiedys pokazalas , taki w kawiatki co to bardzo mi sie spodobal? pozdrawiam cieplo.
UsuńTak Grażynko moja malowana chatka stoi właśnie na Lubelszczyźnie, to miejsce na mój wakacyjny czas :)
UsuńBliskie memu serce miejsca.
OdpowiedzUsuńSliczne zdjecia.
Zatrzymany czas.
o tak zatrzymany czas....pozdrawiam serdecznie
UsuńSporo podróżowałam po Lubelszczyźnie, ale te miejsca, które pokazałaś są mi nieznane, następnym razem będzie trzeba je odwiedzić, wspaniała relacja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTyle zwiedzasz wiec Lubelszczyzna Ci sie nie oprze....pozdrawiam
UsuńQue lugares tan preciosos tenéis en Polonia. Besos.
OdpowiedzUsuńYo creo que con un poco de esfuerzo se consigue lugares bonitos en muchos paises. Beso
UsuńNaprawdę fantastyczną wyprawę po Lubelszczyźnie sobie zafundowałaś :) No i nam przy okazji ciekawe fotorelacje :) Co do tych młodych par, rzeczywiście masz jakieś niebywałe szczęście :D Pozdrawiam serdecznie Grażynko :)
OdpowiedzUsuńWlasnie! zastanawiam sie czy to wszyscy spotykaja takie pary czy to ja jestem taka szczesciara, bo ja bardzo lubie takie sceny. Byc moze jestem wyczulona na takie zdarzenia i zauwazam je natychmiast. Pozdrawiam serdecznie
UsuńNo właśnie, wszedzie spotykasz młode pary, czy wybierasz przeważnie soboty na swoje wojaże? chociaż te sesje fotograficzne to różnie bywają; piękna ta chatka z bali, malowana, bardzo oryginalna; a kapliczki, co region, to inne; ptaki odlatują za morza, a Ty, Grażynko, wybierasz się na zimę do drugiej ojczyzny? pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie sa to soboty, mysle, ze to wlasnie w inne dni tygodnia pary robia sobie sesje fotograficzne. Na razie mysle, ze za morza wybiore sie w styczniu, grudzien zarezerwowala sobie moja corka portugalska na spedzenie w Polsce i zyczy sobie duzo sniegu!!! pozdrawiam cieplo
UsuńOdwiedziłam te strony po raz pierwszy w ubiegłym roku, też zachwyciłam się nimi. To niepowtarzalny klimat, który potrafi uzależnić. Zdjecie z
OdpowiedzUsuńJa tez tam nie bywalam, oprocz Kazimierza, gdzie bywam bardzo czesto. I dalej bede tam bywac, przypadla mi do gustu wraz ze swoimi mieszkancami. Sciskam serdecznie
UsuńJanowiec i Kazimierz Dolny. A jakże, bez tych miejscowości Twój pobyt na Lubelszczyźnie nie byłby pełny. Jeszcze Puławy warto odwiedzić będąc w tamtym rejonie. Piękne zdjęcia, przeprawa promem rzecznym to przeżycie, prawda ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Na prom cieszylam sie jak dziecko! pozdrawiam cieplo
UsuńJak ja lubię z Tobą podróżować!:) Tak pięknie opowiadasz obrazem. Zdjęcie z kapliczką zjawiskowe....
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam, Grażynko....:)
Cieszze sie,ze podrozujesz ze mna, mialam jeszcze kilka podrozy ale cos sie stalo z karta pamieciowa mego aparatu fotograficznego, szczegolnie martwi mnie strata zdjec z Torunia. Oddalam w rece specjalisty ale nie wiem czy sobie z tym da rade. Usciski sle!
UsuńPięknie, mnie najbardziej przyciągnęły zdjęcia porcelany Delft, przez pewną Kasię Blue zaczynam zwracać uwagę na biało niebieską porcelanę do kuchni :) A kamienne ramy i widoki w nich są cudowne, tak samo jak łany kosmosów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
ja od dluzszego czasu mam slabosc do takiej porcelany, biel i niebieskosc dziala uspakajajaco na mnie...pozdrawiam cieplo.
UsuńI kolejna świetna wycieczka:)
OdpowiedzUsuńCiesze sie!
UsuńNie byłem jeszcze w Janowcu, ale w Kazimierzu Dln. byłem i było super! Zapraszam do siebie i pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ide zobaczyc blog.
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńMimo ,że wiele zwiedzam i bardzo lubię grupę z którą jeżdżę, trochę zazdroszczę Ci tego,że nie jesteś uzależniona od żadnego programu wycieczki.Zwiedzasz to co chcesz i kiedy chcesz.Pokazałaś następne bardzo ciekawe miejsca.
Pozdrawiam serdecznie
a w Janowcu nie byłam....., może następnym razem... zbocze nieco i odwiedzę
OdpowiedzUsuńŚliczne, domki, śliczne kwiaty i piękne zdjęcia, no i Wisła wciąż ta sama i taka sama....
Me encanta ese post, Besos
OdpowiedzUsuńNo i nadal widzę Cię w tych samych miejscach które nadal są w mojej pamięci.Ale zdjęcia moje nie mają nawet co porównywać się z Twoimi.Twoje są przepiękne.
OdpowiedzUsuńZdjęciami nowożeńców zaraziłam się od Ciebie totalnie.Chyba do tej pory ich po prostu nie zauważałam:)
Staram się pozbierać po swoim ostatnim cudownym wojażowaniu.
Serdeczności moc i uścisków posyłam.
Grażynko, nadrabiam czytanie postów bo lato spędziłam na wiejskim lenistwie. Wycieczka do Janowca przywiodła mi na myśl moją, ale nigdy nie słyszałam o Męcmierzu. O dziwo bo to raczej bliskie mi tereny. Jakie to dla mnie zaskoczenie. Pozdrawiam cieplutko, jesiennie :)
OdpowiedzUsuńMiecmierz jes wioska polozona wsrod lasow, blisko Kazimierza, ja nie mialam szczescia, bo tam jest wiele wiecej do zobaczenia no, stary wiatrak, ale kiedy tam wreszcie dotarlismy to odbywal sie tam wyscig kolarski, i po wertepach- uliczkach wiejskich nie mozna bylo sie poruszac, musielismy z wioski wybywac, pojechalismy do Okala, a stamtad do Kazimierza...podejrzewam, ze moj maz juz nie bedzie chcial tam ponownie jechac bo drogi byly tortura dla naszego fiacika...ale polecam Ci tam wybrac sie i zrob przeglad wszystkich zakamarkow.
UsuńTę wystawę porcelany widziałam, nie wiem, czy jest nadal?
OdpowiedzUsuńAle przypomniałaś mi tym wpisem, jak bodaj w latach 90, kiedy o nawigacji jeszcze się nie śniło, wylądowałam, jadąc z Kazimierza do Tarnobrzega nad Sanem, a tam, zamiast mostu - prom na jedno auto:) Dodam, że obie, moja pasażerka i ja, miałyśmy klaustrofobię, ale zamiast paniki dopadł nas histeryczny niemal śmiech i postanowiłysmy na przekór sobie przeprawić się przez rzekę; śmiałyśmy się całą drogę, czyli kilka minut, ale pamietam to do dziś:)
Tak , ta wystawa porcelany jest stałą wystawą.
UsuńJA też często mam taka reakcję głupawki, kiedy dzieje się cos nie całkiem dla mnie bezpiecznego...najlepszym ego przykładem byla glupawka kiedy przeżyłam napad z bronią w ręku trzech bandziorów w sklepie wenezuelskim, gdzie wszystkich polożono na ziemi, tylko mnie oszczędzono, stałam jak słup soli, reszta plackiem na podłodze...kiedy to się skończyło rozładowałam napięcie śmiechem, niekończącym się...
Bardzo fajnie jest mieć możliwość poznać takie miejsca i ich tradycje.
OdpowiedzUsuń